O pierwszym naszym spotkaniu z tym autorem i książeczką „Moja mama” pisałam przy okazji Dnia Mamy. Dziś mamy kolejne super ważne święto i kolejną adekwatną lekturę.
„Mój tata” to równie ciepła, przesympatyczna historyjka o niekwestionowanym autorytecie, jakim test tata. Pełna jest codziennych zachwytów tatowymi cechami i zdumiewającymi umiejętnościami. Bo tata jest prawdziwym bohaterem – nie boi się nawet złego wilka, potrafi przeskoczyć księżyc i jest silniejszy od olbrzyma. Autor nie szczędzi mu też wielu cech zwierzęcych – tata jest mądry jak sowa, miękki jak miś, silny jak goryl, je tyle co koń i jest wesoły jak hipopotam (to zdecydowanie moje ulubione porównanie). A w dodatku jest wielki jak koń i szurnięty jak szczotka :D
Kartonowa książeczka z zaokrąglonymi rogami jest wytrzymała i bezpieczna, a jej niewielki format i grube strony są przyjazne małym rączkom, dlatego można czytać ją wspólnie, jak i spokojnie dać dziecku do samodzielnego oglądania.
I w tym przypadku jestem zachwycona pewną autentycznością ilustracji – doskonale widać, że tata jest niewyspany, niedogolony i nie ma czasu na wizytę u fryzjera, a wygrana w szkolnym wyścigu ojców to nie bułka z masłem i wymaga nie lada wysiłku. Ale czego się nie robi dla uśmiechu swojej pociechy?
Po raz drugi nieposkromiona wyobraźnia autora stworzyła małe dzieło sztuki. Polecamy wszystkim dzieciom, ale przede wszystkim każdemu SUPERTACIE w dniu jego święta i na co dzień.
Tatusiowie, kochamy was bardzo mocno! I nigdy nie przestniemy!
Anthony Browne, Mój tata, Warszawa: Wydawnictwo Dwie Siostry, 2016, 24 s.