Bajki Leona i Majki: „Basia i przegrywanie” Zofia Stanecka, Marianna Oklejak

Uwielbiamy rodzinnie serię o Basi nie od dziś i nie od wczoraj, ale ta część naprawdę mi zaimponowała!

Problematyka przegrywania została przedstawiona w fantastyczny sposób – przede wszystkim jako dotykająca nie tylko dzieci, a wszystkich – tak, dorosłych też! Poza główną bohaterką spory kłopot z radzeniem sobie z porażką ma w tej historii dziadek, czyli osoba mająca już spore życiowe doświadczenie i będąca niejako synonimem dojrzałości. Drugą super sprawą jest zwrócenie uwagi na uczucia, jakie może budzić przegrana i przypomnienie triumfatorom o empatii oraz o nauce cieszenia się z wygranej kogoś nam bliskiego.

„Dlatego tak ważne jest, żeby tych, którzy przegrali nie zostawiać samych i nigdy, przenigdy nie cieszyć się z ich przegranej. Zwłaszcza, że każdy czasem przegrywa, każdemu może się coś nie udać czy gorzej wyjść. Nie tylko w grze, też w życiu. I to nic nie szkodzi. Na przegranych możemy się wiele nauczyć. Na przykład tego, jak radzić sobie z trudnymi uczuciami”.

Nie brak tu też korzyści płynących i z samego grania, jak i z przegrywania.

„Grając, dowiadujemy się czegoś o sobie, ćwiczymy ciało lub umysł, uczymy się jak współpracować z innymi albo jak radzić sobie z porażkami. A kiedy gra się jak my, dla przyjemności, najważniejsze jest robienie czegoś razem”.

I oczywiście jak zwykle jest to pełna ciepła, humoru i dziecięcego spojrzenia na świat, już letnia i klimatyczna opowieść o codzienności. O wakacjach z dziadkami nad jeziorem, kiedy warunki zakwaterowania nie zawsze odpowiadają naszym wymaganiom, pogoda jest typowo urlopowa (czyli leje), a karty nie sprzyjają. Ale nie ma przecież takich humorków, których nie sposób nie osłodzić goframi, takich deszczowych dni, których nie urozmaici czas spędzony razem na tarasie ani problemów, których nie może rozwiązać spokojna rozmowa. A i w naszym klimacie w końcu wychodzi piękne słońce.

„I przegrywanie i wygrywanie bywa wyzwaniem (…). Nie tylko dla dzieci. Nikt nie jest idealny, a dorośli czasem rywalizują ze sobą nawet tedy, gdy wydaje im się, że tego nie robią. Nie ma w tym niczego złego, jeśli jest się w tym uważnym na uczucia innych. Bo gra, nawet kiedy jest zabawą, może wywoływać silne emocje, a w pędzie do zwycięstwa łatwo zapomnieć o tym, że nie tylko my się liczymy”.

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia i przegrywanie, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2023, 24 s.

Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z Wydawnictwem HarperKids.

Bajki Leona i Majki: „Wodne czary-mary. Basia i Misiek Zdzisiek. Gdzie jest Małpka?” Zofia Stanecka, Marianna Oklejak

Malowanki wielokrotnego użytku z wodnym pisakiem to był zawsze nasz must have na wszelkie wyjścia – do restauracji, na rodzinne przyjęcie, czy w podróży. Poza flamastrem, do którego nalewamy wody, nie potrzeba żadnych innych akcesoriów. Można mazać, malować i smarować – również paluszkami – a nawet upuścić pisak na odświętne ubranko bez strachu na plamy. Można bezpiecznie bawić się na białej kanapie i na perskim dywanie babci. Można nawet w zamyśleniu wsadzić pisak do buzi bez strachu o konsekwencje zdrowotne. A jak obrazek wyschnie, fragmenty poodkrywane ilustracji na nowo stają się białymi plamami i można zaczynać zabawę od początku.

Super, że powstała „Basia” w tej formie! Detektywistyczna fabuła książeczki jest bardzo prosta i pomysłowa. Małpka się zgubiła, a Basia wraz z Miśkiem Zdziśkiem rozpoczynają poszukiwania, do których dołącza mały czytelnik – jego zadaniem jest – podążając za wskazówkami Basi – zamalowanie wodnym pisakiem białych pól na ilustracjach, by dowiedzieć się co się za nimi kryje i  pomóc znaleźć Małpkę. Ukryła się pod łóżkiem, w kieszeni płaszcza, pod poduszkę, a może w lodówce?

Ta wesoła kartonówka o bezpiecznie zaokrąglonych rogach świetnie nadaje się również dla bardzo początkujących maluszków, bo malując nie trzeba pilnować konturów i bez obaw można wyjeżdżać za linie nie przejmując się, że książeczka z solidnej tektury może nam rozmięknąć. Trzeba jedynie pilnować, by nie trzeć za mocno w jednym miejscu, bo można zdrapać białą powłokę z obrazka, ale wiadomo, że czytamy razem z rodzicem, który w razie czego przypilnuje.

Czysta i angażująca zabawa wspierająca rozwój motoryki małej i przygotowująca rączki do pisania i rysowania w przyszłości. Obowiązkowy element torby na wakacje albo samochodowego schowka.

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Wodne czary-mary. Basia i Misiek Zdzisiek. Gdzie jest Małpka?, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2023, 10 s.

Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z Wydawnictwem HarperKids.

Bajki Leona i Majki: „Basia i skarby” Zofia Stanecka i Marianna Oklejak

Moja Maja pomalutku wyrasta już z basiomanii, ale nowe części wciąż powodują w nas wybuch entuzjazmu – nawet jeśli nie wracamy do nich już tak często, jak kiedyś. Po tylu latach każda nowa część wciąż zaskakuje mnie poruszaną tematyką i mądrością widzianą oczami przedszkolaka, okraszoną dziecięcym humorem i żarcikami które bawią niezależnie od wieku.

Rodzice Basi wyjeżdżają. Sami. Bez dzieci. Z Frankiem zostaje babcia, a opiekę nad Jankiem i Basią przejmuje stryjek Grześ – i to w wielkim stylu, bo zabiera dzieci na wycieczkę w poszukiwaniu skarbów.

Wybierają się więc w nieznane absolutnie czadowym autem stryja, w którym można znaleźć dosłownie wszystko. I dojeżdżają nim do prawdziwego zamku, gdzie są prawdziwe arrasy (a na nich żadnego niedźwiedzia!) i najprawdziwszy królewski skarbiec pełen złotych pucharów, biżuterii i innych świecidełek.

Po co królowie gromadzili skarby i czy to fajnie się chwalić? Czy wszystkie skarby są zrobione ze złota? I czy wszystkie skarby są materialne? Czy dobrze jest mieć dużo rzeczy, a może fajniej jest mieć wolny czas? Albo na przykład super stryjka z wolnym czasem? I czy gofry zjedzone teraz nie są aby cenniejsze niż klejnoty schowane w skarbcu?

Jak zwykle przesympatyczna, zabawna, pełna rodzinnego ciepła i bardzo prawdziwa opowiastka będąca wspaniałym pretekstem do refleksji na temat wartości. A przy okazji fajna wycieczka w Polskę. Trochę sztuki, ociupinka historii i mnóstwo dobrej zabawy. Basia w swojej najlepszej formie.

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia i skarby, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2022, 24 s.

Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z Wydawnictwem HarperKids.

Bajki Leona i Majki: „Basia, Franek i chorowanie” Zofia Stanecka, Marianna Oklejak

Kartonówka „Pucio u lekarza” pomaga maluszkom przygotować się na wizytę w przychodni. Jednak nie każdy katarek wymaga wizyty u specjalisty, choć potrafi uziemić w domu i skutecznie zepsuć samopoczucie. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w książeczce „Basia, Franek i chorowanie”.

Franka łapie katar, boli go głowa i nie ma ochoty na zabawę. Ma za to troskliwą starszą siostrę, która – przywdziawszy lekarski fartuch taty – uczy go smarkać w chusteczkę, wspiera podczas przyjmowania lekarstwa, szykuje ciepłą herbatę z miodem i pomaga mamie w opiece nad bratem zmieniając przykrą sytuację w zabawę. A jak wiadomo, w przypadku każdej choroby doskonale sprawdzi się otulanie kocem i duża dawka przytulania!  

Ostatnia strona każdej z kartonowych przygód Basi i Franka zarezerwowana jest na zadania dla czytelnika. W tej części autorki zachęcają maluchy do budowania własnej wypowiedzi na temat sposobów opieki nad chorym przyjacielem, co jest bardzo fajnym uzupełnieniem i utrwaleniem przeczytanej treści.

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia, Franek i chorowanie, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2022, 14 s.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem HarperKids.

Więcej przygód Basi i Franka znajdziecie TUTAJ, a o jelitówce i wizycie w szpitalu dla nieco starszych odbiorców możecie przeczytać w książce „Basia i chorowanie”.

Bajki Leona i Majki: „Basia, Franek i humory” Zofia Stanecka, Marianna Oklejak

Każdemu zdarza się czasem wstać lewą nogą i bez bliżej sprecyzowanego powodu mieć po prostu gorszy dzień. A czasami powód może być bardzo prozaiczny, na przykład kiedy Franek po przebudzeniu orientuje się, że Basia wyszła w odwiedziny do kuzynki. To idealny moment, by przekonać się, że za określeniem „mieć zły humor” stoi tak naprawdę cała karuzela emocji – od smutku i łez, przez złość aż po obrażanie się. Bez Basi Franek nie ma apetytu ani ochoty na zabawę, ale wszystko to może zmienić się w mgnieniu oka, kiedy tylko ukochana sistra wróci do domu.

Rzut oka na kalejdoskop emocji Franka pomoże maluchowi poznać i nazwać własne uczucia. Szczególnie, że na ostatniej stronie kartonówki autorki przygotowały ćwiczenie, w którym należy rozpoznać poszczególne emocje Basi i zastanowić się co mogłoby poprawić jej humor.

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia, Franek i humory, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2022, 14 s.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem HarperKids.

Więcej przygód Basi i Franka znajdziecie TUTAJ.

Bajki Majki: „Basia i granice” Zofia Stanecka, Marianna Oklejak

Jako pierwsze i naczelne fanki serii o Basi nie pomijamy żadnej basiowej nowości, a każda jest czytana często i bardzo intensywnie. Wspólnie z Basią przepracowaliśmy niejedną trudną dla przedszkolaka sytuację, dawno jednak nie byłam aż tak zachwycona treścią i podjętym tematem, jak teraz.

Najnowsza część przygód Basi jest o granicach, ale nie o fizycznych granicach państw i kryzysie migracyjnym, jak się początkowo spodziewałam po samym tytule (chociaż taka też bardzo bardzo by się przydała!), a o granicach osobistych, o prywatnej strefie komfortu i jej naruszeniach.

Nie ma chyba bardziej nerwowej części dnia, niż poranek, kiedy trzeba wyszykować do przedszkola troje dzieci i jeszcze na koniec siebie do pracy. Pewnego wyjątkowo pechowego ranka mama Basi jest na granicy wytrzymałości i grozi wybuchem. Po takich porannych atrakcjach Basia również nie ma dobrego dnia w przedszkolu – nie ma ochoty bawić się z innymi dziećmi ani być zaczepianą, najchętniej schowałaby się pod stolikiem w poszukiwaniu chwili samotności. A kiedy koledzy bawią się w łazience, woli zaryzykować zawstydzającą wpadkę, niż skorzystać z toalety w towarzystwie innych przedszkolaków.

Co za szczęście, że jest Pani Marta, która pomaga Basi uporać się z kłębiącymi się w niej trudnymi emocjami i organizuje dzieciom zajęcia o granicach. Obrazowo tłumaczy swoim przedszkolakom – i przy okazji basiowym czytelnikom – że ich ciała są ich własne i niczyje inne i to oni wiedzą, jak blisko chcą, by inni do nich podchodzili, czy chcą być dotykani albo przytulani. O tym czym są osobiste granice i prywatna przestrzeń oraz że należy szanować granice innych ludzi. O tym, że każdy ma prawo nie być łaskotany, jeśli nie ma na to ochoty, nie być całowany albo nie musieć siusiać, kiedy w łazience ktoś jest. O tym, że każdy ma prawo powiedzieć „nie”, jeśli jakieś zachowanie go rani albo powoduje dyskomfort.

Super ważna sprawa przedstawiona, jak to już u Basi bywa, w prosty, sympatyczny i zrozumiały dla malucha sposób. W towarzystwie świetnych ilustracji Marianny Oklejak oczywiście!

Jak dla mnie lektura obowiązkowa. Świetnie, ze powstała, powinna być w każdym przedszkolu.

Zofia Stancecka, Marianna Oklejak, Basia i granice, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2021, 24 s.

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem HarperKids.

Bajki Majki: „Tuli Tuli opowiada, kto gdzie mieszka” Zofia Stanecka

Zofia Stanecka jest autorką, po której książki sięgam w ciemno i bez najmniejszego wahania. Podobnie, jak po wielkoformatowe kartonowe wydania Naszej Księgarni. Takie połączenie musiało okazać się sukcesem i faktycznie nim jest, ta seria edukacyjna dla najmłodszych jest naprawdę super. Szczególnie, że to jedna z tych pancernych serii książeczek nie do zdarcia – całkiem grube i dość ciężkie, wykonane z porządnej tektury i w formacie zbliżonym do A4. I bezpiecznie zaokrąglonymi rogami, które tak cenię. Świetnie sprawdzi się jako pozycja do wspólnego czytania, jak i do samodzielnego przeglądania – najwygodniej na dywanie – bo grube strony łatwo obracać małym rączkom. 

Najnowszy tytuł z serii o opiekuńczym duszku Tuli Tuli opowiadającym maluchom o rozmaitych środowiskach i ich mieszkańcach jest „Bocian z łąki”. A jego główny bohater to Kuba – największe z piskląt pary bocianów, które założyły gniazdo na nieodległym słupie telegraficznym.

Kuba jest zupełnie nowy na tym świecie i musi się jeszcze dużo nauczyć. Wraz z nim mały czytelnik pozna zwyczaje bocianów – między innymi dowie się gdzie zakładają gniazda, jak duże są bocianie jaja, kto poza bocianami lubi zamieszkać w bocianim gnieździe, jakie są etapy rozwoju młodego bociana, co jedzą i dokąd lecą kiedy nadchodzi jesień. Czekają też ciekawostki z życia innych ptaków oraz informacje na temat siedliska, jakim jest łąka. Jak wiele różnorodnych stworzeń na niej żyje! Czy afrykańska sawanna będzie choć trochę przypominać Kubie dom?

Po historii narracyjnej ciągnącej się przez kolejne ilustrowane plansze mamy stronę poświęconą wyłącznie ciekawostkom o bocianach ze szczególnym wyróżnieniem zagrożeń, jakie niesie tym pięknym ptakom działalność człowieka oraz mapa świata z zaznaczonymi gatunkami bocianów i och występowaniem.

Dodatkowym plusem jest fakt, iż część dochodu z tej książki wydawnictwo przekazuje na rzecz Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.

Zofia Stanecka. Magdalena Kozieł-Nowak, Tuli Tuli opowiada, kto gdzie mieszka. Bocian z łąki, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2021, 40 s.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

„Jeżyk z parku”  to dla odmiany historia w bardzo jesiennym klimacie, a jej bohaterką jest mała jeżynka (olbrzymi plus za feminiatywy!) i jej kolczasta rodzinka.

Czytelnik towarzyszy Tyci i jej braciszkowi od momentu narodzin aż po dorosłość i pierwszą przespaną zimę. Dzięki temu ma szansę pozyskać mnóstwo informacji i ciekawostek z życia jeży – między innymi jak wyglądają tuż po urodzeniu, co jedzą, a co może im zaszkodzić, w jaki sposób mają szansę przetrwać zimę, w jaki sposób działalność człowieka im zagraża i jakie mają umiejętności. Sama nie miałam pojęcia, że jeże potrafią pływać i skakać! 

Ponadto na marginesach czeka mnóstwo ciekawostek luźno związanych z tematem – na przykład jakie inne stworzenia mają kolce czy jakie zwierzęta, poza jeżami żerują nocą.

A poza mądrym tekstem bardzo ważnym środkiem przekazu są przepiękne, wypełniające całe strony, barwne ilustracje. Czy może być coś słodszego, niż małe jeżyki? Nie sądzę!

Jeśli jeszcze nie jesteście przekonani, to na pewno zaciekawi Was, że z każdej kupionej książki wydawnictwo przekazuje 1 zł na Fundację Primum ratującą jeże.

Zofia Stanecka. Magdalena Kozieł-Nowak, Tuli Tuli opowiada, kto gdzie mieszka. Jeżyk z parku, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2020, 40 s.

Chronologicznie pierwsza z serii część – „Żółwik z oceanu” jest zbiorem zbiór ciekawostek o samym oceanie i jego mieszkańcach – przede wszystkim żółwiach, ale również rekinach, delfinach czy mieszkańcach głębin. Dzięki niej mały czytelnik dowie się jak faluje ocean, czym różni się orka od rekina, na jakie gatunki dzielą się żółwie morskie i co jedzą, czym jest kwiatozwierz, czy jakie stworzenia składają jaja. Nie zabraknie również drobnej, ale przejmującej przestrogi na temat zanieczyszczania oceanów, konsekwencjach tego smutnego zjawiska i sposobów na jego ograniczenie – codziennych, drobnych kroków możliwych do wykonania nawet przez malucha. A wszystko to widziane jest oczami przesympatycznego bohatera – młodziutkiego żółwia Pikina, którego poznajemy w dniu wyklucia się z jaja.

To bardzo bogato ilustrowana, przekolorowa opowieść o niewielkiej ilości tekstu (za to wypisanego całkiem konkretną czcionką) i starannie wyselekcjonowanych informacjach dopasowanych do możliwości poznawczych najmłodszych książkowych molików. Ze względu na poziom szczegółowości ilustracji, jak i poziomu tekstu jest w naszym odczuciu najłatwiejszą częścią serii. Spokojnie można więc czytać ją i roczniakowi i dwulatkowi i przedszkolakowi też, choć z pewnością każdy z nich wyciągnie dla siebie coś innego.

Zofia Stanecka. Magdalena Kozieł-Nowak, Tuli Tuli opowiada, kto gdzie mieszka. Żółwik z oceanu, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2019, 40 s.

Bajki Majki: Seria o Basi – garść nowości

Maja miała jakieś półtora roku, kiedy trafiliśmy na pierwszą książkę o przygodach Basi – co ciekawe wcale nie z cyklu dla maluszków, a pełnowymiarową, długaśną historię – dobrze pamiętam, że to była „Basia i basen”. To była miłość od pierwszego wejrzenia i prawdziwy chrzest bojowy dla mnie jako mamy – nigdy wcześniej nie czytałam na głos tak obszernego tekstu! A mój maluszek wysłuchał całości w skupieniu i z zainteresowaniem, bo czym oznajmił z powagą „jeszcze raz!”. Tak zaczęła się nasza basioprzygoda, która obecnie zajmuje niemal całą półkę na majkowym regale. I nic dziwnego, bo wkręciliśmy się całą rodziną.

Seria przygód Basi liczy już ponad 35 tomów i wciąż pojawiają się nowe. Razem z tą nie najgrzeczniejszą, ale przy tym przekochaną bohaterką dzieci mogą oswoić trudne sytuacje i poznać mnóstwo ciekawych zagadnień – od alergii, wizyty u dentysty, w szpitalu czy w przedszkolu, przez pieniądze, ekologię, jedzenie słodyczy i alergię, aż po bałagan, pracującą mamę i rozmaite wakacyjne wyjazdy. Tym razem przyszedł czas na rowerową wyprawę pt. „Basia i rower”!

W przeciwieństwie do mojego dziecięcia, Basia potrafi już jeździć na dwóch kółkach (mam nadzieję, ze to podziała na Majkę motywująco! Szczególnie, że autorka uwzględniła małą retrospekcję z pełnej upadków basiowej nauki), może więc w pełni uczestniczyć w rodzinnym wyjeździe do domku w lesie pełnego rowerowych wycieczek. Ale czy Basia aby na pewno jest dość duża, by dojechać rowerem dookoła świata? Po drodze będą czekać wyścigi, spotkanie z rowerowymi piratami i zdziwionymi krowami (i ich plackami), a wszelkie wysiłki zostaną zwieńczone piknikiem nad rzeką. Z kijankami!

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia i rower, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2021, 24 s.

Co jakiś czas pojawiają się „Wielkie księgi przygód Basi” będące zbiorczymi wydaniami basiowych przygód. My jednak preferujemy książeczki wydawane pojedynczo – w twardych oprawach i z większymi ilustracjami i te kolekcjonujemy. „Basia i rower” z pewnością zostaną z nami na dłużej!

Poza „Wielkimi księgami przygód” mamy też „Wielkie księgi” – osobną podserię, gdzie obszerne książki nie składają się z wydanych wcześniej opowiadań, a znajdziemy w nich krótsze teksty poświęcone określonej tematyce – np. przedszkolu czy trudnym słówkom. „Basia. Wielka księga o uczuciach” jest najnowszą z nich.

Życie Basi wypełnione jest uczuciami – jedne z nich uskrzydlają, inne wpędzają w kiepski humorek. Jest ich jednak taka mnogość i rozmaitość, że nie jest łatwo połapać się we własnych emocjach, a co dopiero odgadnąć co czują inni. „Wielka księga o uczuciach” spieszy z pomocą! To rozbudowane kompendium uczuć wszelakich pokazanych z różnych perspektyw. Każda z emocji otrzymała swoją rozkładówkę (przynajmniej jedną!), gdzie wśród licznych ilustracji znalazło się miejsce na wypowiedzi różnych członków rodziny Basi opowiadających o tym w jakich momentach i co czują oraz co ich wprawia w określony nastrój. Opowie nam co nieco i najbliższa rodzina Basi, jej przyjaciele, dziadkowie, a nawet Misiek Zdzisiek i Małpka!

Bardzo podoba mi się, że książka pasuje do aktualnej rzeczywistości – między innymi pojawia się w niej niejednokrotnie koronawirus (np. przy okazji omawiania strachu), a Antek ma oceny w „librusie”, nie w dzienniku, jak za naszych czasów, kiedy to rodzice poznawali oceny dwa razy w roku na wywiadówkach.

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia. Wielka księga o uczuciach, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2021, 144 s.

Do nieco starszych przedszkolaków (o czym, poza poruszaną tematyką, mogą świadczyć również niezaokrąglone rogi oprawy) jest skierowana podseria „Basia i przyjaciele”. Głównymi bohaterami opowiadań jest zawsze jedno z najbliższych przyjaciół Basi, a ona sama jest w nich wspomniana raczej marginalnie. Tym razem głos oddano, jak już wskazuje sam tytuł „Basia i przyjaciele. Marcel” – zwierzolubnemu koledze Basi z przedszkola.

Marcel kocha wszystkie zwierzęta – od ślimaczków i robaczków, które karmi roślinkami doniczkowymi z przedszkolnej sali, aż po stworzenia pierzaste, futrzarste i czworonożne, które całkiem często znosi do domu. Na szczęście za cichym przyzwoleniem rodziców i równie dobrych sercach i braku alergii wszelakich. To naprawdę wesoły dom – pełen kociego mruczenia, skrzeczenia papugi, psiego poszczekiwania i głosów dzieci. Pewnego dnia mama Marcela przynosi do domu pieska w bardzo złym stanie – kto mógłby chcieć otruć psa?

To nie tylko wzruszająca opowieść o szanowaniu życia każdego, nawet najmniejszego stworzonka, ale również o empatii i bezinteresownej pomocy. Pojawia się w niej również motyw śmierci zwierzątka, i choć pochowane przez Marcela i jego ciocię stworzenie to tylko znaleziona polna myszka, to może być bardzo pomocna podczas rozmów o odejściu ukochanego domowego pupila.

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia i przyjaciele. Marcel, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2021, 24 s.

Na serię o Basi i Franku, skierowaną do najmłodszych dzieci, trafiłyśmy stosunkowo późno i w formie zbiorczej „Wielkich ksiąg Basi i Franka” – dlatego też zainteresowanie mojej córki nie trwało szczególnie długo, choć i do tych opowiadań mamy sporo sentymentu. To krótkie, bardzo proste historyjki skupione wokół tematów bliskich maluszkom – poznawaniu kolorów, zwierzakom, zasypianiu, jedzeniu czy korzystaniu z nocnika.

Strasznie się cieszę, że pojawił się dodruk tych książeczek w formie kartonowej – dotychczas widziałyśmy je jedynie w bibliotekach. To niewielkie, leciutkie kartonówki z bezpiecznie zaokrąglonymi rogami, śliskie i błyszczące, ząbko- i ślinoodporne. Najnowsze z nich to „Basia, Franek i zwierzaki” oraz „Basia, Franek i kolory”.

Basia towarzyszy młodszemu braciszkowi w poznawaniu świata – bo wiadomo, że świat starszej siostry jest najciekawszy na świecie! Basia wprowadza Frankowi naukę kolorów – i pomaga się przebrać, kiedy braciszek, chcąc wyglądać jak ona, farbuje pomidorem swoją białą bluzeczkę w czerwone paski – oraz nazw i zwyczajów zwierząt – bawiąc się z nim w kotki, wygłupiając z Kretem, czy opiekując Kajetanem. Pełne kolorów ilustracje wypełniają całe strony, a krótki, często bardzo zabawny tekst dopełnia historie.

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia, Franek i kolory, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2021, 14 s.
Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia, Franek i zwierzaki, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2021, 14 s.

Prawdziwą gratką dla fanów Basi może być niewielka gra „Basia w ZOO”. Zaskoczył mnie jej format – w porównaniu basiową z grą „Łap kolory” wydaną kilka lat temu, ten tytuł jest naprawdę kieszonkowy. Co ma również swoje plusy, bo idealnie pasuje do dziecięcego plecaczka pakowanego na nocowankę u babci.

W pudełeczku znajdziemy kafelki z wizerunkami zwierząt – po trzy kafelki z danym zwierzątkiem w różnych kolorach, żetony postaci oraz instrukcję z krótkim opowiadankiem wprowadzającym graczy w fabułę gry. Wraz z rodziną Basi wybieramy się do ZOO zrobić zdjęcia zwierzętom. W tym celu będziemy odkrywać kolejne kafelki, będące naszymi zdjęciami i zbierać je. Można za jednym razem odsłonić tak dużo kafelków, ile się tylko chce, trzeba jednak uważać, by nie odkryć jednocześnie dwóch kafelków z tym samym zwierzakiem albo trzech tego samego koloru, bo w ten sposób skusimy i nie będziemy mogli zebrać odkrytych zdjęć. Jest to zatem trochę odwrotność memorów (pary zakazane!) ćwicząca zarówno pamięć, jak i umiar. I co najlepsze, występują w niej foczki – ukochane zwierzątko mojej Majki!

Basia w ZOO. Gra planszowa
Autor: Tom Delmé, David Furnal
Ilustracje: Marianna Oklejak
Wydawnictwo HarperKids
Liczba graczy: 1-4
Sugerowany wiek: 4+

Znacie Basię? Która z jej przygód jest waszą ulubioną?

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa HarperKids.

Bajki Majki: „Basia i chorowanie” Zofia Stanecka i Marianna Oklejak

Jak każda nowa część przygód Basi, ta również trafiła na majkową półeczkę niedługo po premierze, ale prawdę mówiąc starałam się nie sięgać po nią za często. Żeby nie zapeszyć, bo (odpukać!) od września nie przypałętało nam się nic poważniejszego niż katar i bardzo chciałabym, żeby ten stan utrzymał się chociaż do stycznia. A książeczka o chorowaniu to niemalże kuszenia losu.

Ale przed moją córką nic się nie ukryje, a już na pewno nie nowa Basia. Szybko więc stała się naszą nową ulubioną, przynajmniej na jakiś czas. Bo i temat jest super ciekawy – rodzinę Basi łapie jakiś paskudny wirus żołądkowy (a czy może być coś bardziej fascynującego dla przedszkolaka, jak wymiotowanie?) . I choć w porównaniu z innymi domownikami Basia długo trzyma się dzielnie, to kiedy przychodzi pora na nią, jest tak źle, że konieczna jest hospitalizacja.

Osobiście wolę nazywać rzeczy po imieniu i u nas w domu wymiotowanie nazywamy wymiotowaniem, a biegunkę biegunką. Ale propozycja wymyślona przez Zofię Stanecką, choć musiałam się trochę Mai natłumaczyć o co chodzi, jest całkiem zabawna – otóż osoba, która wymiotuje jest nazywana skazańcem, a osoba z biegunką wybrańcem. Poza tym dowiemy się czym są elektrolity i dlaczego należy je uzupełniać, w tej części pojawia się również dobry zwyczaj zakładania maseczki, jeśli nie jest się pewnym, czy wciąż się nie zaraża.

Książka oswaja również przebywanie w szpitalukroplówkę, kiepskie samopoczucie i poczucie osamotnienia, które można odczuwać, kiedy akurat nie mogą zostać z nami bliscy.

Jak zawsze Basia została genialnie zilustrowana, mam wielką słabość do kreski Marianny Oklejak. Jest poważny temat przedstawiony w przystępny i całkiem zabawny sposób oraz siła, która tkwi w rodzinie. A niepokorna, psotna Basia, nawet w chorobie, jest jedną z naszych naulubieńszych bohaterek.

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia i chorowanie, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2020, 24 s.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa HarperKids.