Czas na czytanie: „Bohater wieków” Brandon Sanderson

Aż chciałoby się rzec – „Jaka piękna apokalipsa”, ale brzmi to trochę za bardzo w stylu Zniszczenia… Niemniej jednak trzeci tom „Ostatniego Imperium” to genialny obraz galopującej zagłady planety – motyw katastroficzny wysuwa się na prowadzenie i, przeplatając się z mistyką, zostawiają wspólnie nieznacznie w tyle wątki polityczno-batalistyczne, dominujące w poprzedniej części.

Drużyna się rozdziela i tym razem narracja prowadzona jest z perspektywy różnych bohaterów, dzięki czemu możemy obserwować nie tylko drogę, jaką przechodzą próbując poskładać świat do kupy, ale również rozwój ich osobowości. Wszelkie ambicje, pragnienia, bolączki, kryzysy i starania w kontekście nadciągającego wielkimi krokami końca świata nabierają zupełnie nowych form i znaczeń, kiedy podstawowym celem każdego dnia staje się przetrwanie. Zyskujemy więc zupełnie nowe spojrzenie na bohaterów pozostających dotychczas w cieniu – jak Spook, czy TenSoon oraz jesteśmy świadkami ewolucji rozpoczętych wcześniej wielkich przemian, jak choćby Elenda czy Sazeda, których idealizm i wiara zostały brutalnie zweryfikowane przez rzeczywistość, w jakiej przyszło im żyć. Bo i Sanderson swoich bohaterów nie oszczędza, oj nie.

Jeśli chodzi o magię, w tym tomie do allomancji i feruchemii dochodzi również trzecia, najbardziej niepokojąca, metoda wykorzystania mocy metali – hemalurgia, dzięki której Ostatni Imperator tworzył nadnaturalne istoty. Dowiemy się również między innymi czym tak naprawdę są mgły i jakie mają zamiary oraz oczywiście kim jest zapowiadany Bohater Wieków i jakie stoi przed nim zadanie.

Bardzo dynamiczny finisz, autor poupychał tu na mniej niż 800 stronach dosłownie wszystko – rozwój i domknięcie wszystkich rozpoczętych wcześniej tematów, konkretne rozważania na temat wiary w życiu człowieka, odpowiedzialności i moralności, historię planety, niejedną epicką bitwę, silnych i fascynujących antagonistów i wreszcie zakończenie – tak satysfakcjonujące i właściwe, jak łamiące serce.

Nie sposób się oderwać.

Nie mam pojęcia co teraz zrobić ze swoim życiem. To była świetna przygoda.

Brandon Sanderson, Bohater wieków, Warszawa: Wydawnictwo MAG, 2015, 786 s.

Recenzja powstała w ramach wyzwania WyPożyczone 2023.

Czas na czytanie: „Studnia wstąpienia” Brandon Sanderson

Jeśli obalenie nieśmiertelnego Ostatniego Imperatora wydawało się bohaterom sporym wyczynem, to znak, że nie próbowali jeszcze w politykę. Po euforii związanej ze śmiercią tyrana idealizm zderza się z rzeczywistością, a na barkach rewolucjonistów ląduje olbrzymia odpowiedzialność – za społeczeństwo, które trzeba zbudować od nowa, granice dominium, które trzeba obronić przez samozwańczymi watażkami, szlachtę, która tęskni za dawnymi przywilejami i prostą ludność, która woli ucisk od wolności i związanego z nią braku stabilizacji.

To moment dużego pogłębienia psychologicznego bohaterów zmuszonych do sprawdzenia się w rolach, jakich sami nigdy by sobie nie wyznaczyli. Młody król musi dorosnąć do stanowiska, które trafiło mu się przypadkiem. Buntownicy muszą stać się politykami, uczeni stanąć do bitwy – wszystko to w cieniu poległego wizjonera, który zostawił ich z tym całym bałaganem.

To ostateczny sprawdzian dla marzeń o równości, samorządności i państwie idealnym. Lekcja na temat zmian, których nie sposób wprowadzić natychmiast i społeczeństw, które do demokracji dojrzewają przez całe pokolenia. W końcu wszystkie wolnościowe i równościowe idee ulegają przewartościowaniu, kiedy armia najeźdźcy stoi u bram.

Oczywiście wszystko to w atmosferze zdrad, szpiegów i spisków, fani pałacowych intryg będą zachwyceni. A żeby nie było za łatwo, z mgieł nadciąga bliżej nieokreślone zło i wygląda na to, że bez twardej ręki Imperatora groza Głębi faktycznie powraca. I zbiera krwawe żniwo.

Jako, że bohaterami są młodzi ludzie, nie zabraknie również ani prób odnalezienia swojego miejsca i roli w całym tym ogromnym przedsięwzięciu ani rozterek o charakterze miłosno-emocjonalnym. Będzie więc trochę o naiwności, sporo mądrości o miłości, przyjaźni i zaufaniu. Dużo allomantycznej i feruchemicznej magii i kryzys wiary w gratisie.

Kto by pomyślał, że książkę głównie o polityce można czytać z zapartym tchem!

Brandon Sanderson, Studnia wstąpienia, Warszawa: Wydawnictwo MAG, 2015, 799 s.

Recenzja powstała w ramach wyzwania WyPożyczone 2023.