Bajki Leona i Majki: „Akademia Mądrego dziecka. Niesamowity spacer. Ocean”, „Akademia Mądrego dziecka. Niesamowity spacer. Pod ziemią”, Emiri Hayashi

Leon ma już ponad miesiąc i chociaż jeszcze długo będziemy na etapie kart i książeczek kontrastowych, pomalutku zbieram już pozycje do bobaskowej biblioteczki. I nic dziwnego, bo pozycjom takim, jak „Niesamowity spacer” nie sposób się oprzeć!

To niewielkie, przeuroczo ilustrowane kartonówki z niewielką ilością tekstu i interaktywnymi elementami do aktywnego czytania. Wykonane z naprawdę grubej tektury, z bezpiecznie zaokrąglonymi rogami, a w każdej ze stron ukryty jest ruchomy element do obracania, wysuwania i poruszania.

Bardzo proste pod względem fabuły – na każdej rozkładówce mamy jedno zdanie tekstu odnoszące się do ilustracji, natomiast na samych obrazkach dużo się dzieje – w „Oceanie” towarzyszymy meduzom tańczącym wśród fal, delfinom w wyścigu skoków, żółwiom i konikom morskim kryjącym się wśród skał i wodorostów.

„Pod ziemią” natomiast zaglądamy do norek rozmaitych zwierząt – spotkamy między innymi krety, myszki, żuczki, mrówki, dżdżownice, borsuki, całą liczną rodzinę króliczków, lisy z młodymi i węże, a wszyscy powoli szykują się do snu w schronieniach pod powierzchnią ziemi.

Serię dodatkowo uatrakcyjniają kontury i drobne szczegóły pociągnięte błyszczącą srebrną farbą, dzięki której każda z ilustracji lśni przy najmniejszym poruszeniu.

Ilustracje są przesłodkie, w bardzo milutkim, „maluszkowym” stylu i pełne szczegółów – bąbelków powietrza, drobnych roślinek, kamyczków, malutkich rybek czy mróweczek i innych owadów.

Jedynym minusem jest stosunkowo duża waga książki, co niestety jest efektem jej „pancerności” i ruchomych elementów. Zdecydowanie do oglądania na stole/podłodze albo przy pomocy rodzica.

Bardzo przyjemne pod względem wizualnym i atrakcyjne dla małych paluszków – wspierają rozwój małej motoryki, bo i ruchomymi elementami należy manipulować w różne strony, a i zakres ruchu jest zróżnicowany. Dodatkowo są całkiem odporne na nie do końca jeszcze wprawionych w używaniu rączek użytkowników, a także na małe ząbki i kapiącą ślinę.

Sugerowany wiek odbiorcy to 3+, ale moim zdaniem, pod okiem rodzica można spokojnie próbować już z czytelnikiem od 1,5-2 lat.  

Seria „Niesamowity spacer” liczy 6 tomów – poza oceanem i norkami zwierząt pod ziemią możemy zajrzeć też do jesiennego lasu i na wiosenną łąkę, a także przejść się w deszczu i pod rozgwieżdżonym niebem.

Emiri Hayashi, Akademia Mądrego dziecka. Niesamowity spacer. Ocean, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2022, 10 s.

Emiri Hayashi, Akademia Mądrego dziecka. Niesamowity spacer. Pod ziemią, Warszawa: Wydawnictwo HarperKids, 2022, 10 s.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem HarperKids.

Bajki Majki: „Ośmiornica Zośka” Katarzyna Boni

Ciekawa świata, młodziutka ośmiornica Zosia – najmłodsza spośród pięćdziesiąt dwóch tysięcy stu trzynaściorga rodzeństwa – zaprasza nas w niezwykle malowniczy, pełen barw i fascynujących żyjątek podwodny świat Słonecznej Zatoki.

Pewnego dnia, zainspirowana opowieściami sąsiada Zosia wyrusza poza rafę koralową w podróż do miejsca, gdzie woda styka się z lądem, co stanie się początkiem niezwykłej przyjaźni. Przyjaźni równie niezwykle opisywanej – tak, jak mogłaby czuć ośmiornica – pełnej synestezji, emocji odczuwanych kolorami i dotykiem.

Jednak sielska egzystencja mieszkańców Zatoki, dla których dotychczas największą niedogodnością był brak herbaty z alg w sklepiku kolonialnym, zostanie zburzona potwornymi wydarzeniami. Tajemnicza, obezwładniająca i lodowata Głębia wyciągnie po nich swoje macki siejąc strach i beznadzieję.

Czy morskim stworzeniom uda się odkryć przyczynę nadciągającego kataklizmu i uratować swój dom? I jaką rolę w tych okropnych zdarzeniach pełni działalność człowieka?

Plastyczność opisu i wyjątkowy sposób odczuwania Zośki dopełnione charakterystycznymi ilustracjami Marcina Minora (które zawsze są bardzo piękne i nieco niepokojące jednocześnie, przez co czasami aż nie można przestać na nie patrzeć) składają się na przejmujący obraz zagrożenia katastrofą ekologiczną, który poruszy i skłoni do namysłu zarówno młodego, jak i dorosłego czytelnika.

Poza oczywistym, ekologicznym przesłaniem, przygoda Zosi niesie ze sobą znaczenie więcej wartości edukacyjnych – przede wszystkim przemyca mnóstwo fascynujących informacji o ośmiornicach (wiedzieliście, że poza wspomnianym wcześniej „dotykowym” odczuwaniem i niejako smakowaniem świata mackami, ośmiornice mają trzy serca i potrafią zmieniać kolory zgodnie z emocjami?) inspirujących do zgłębiania tematu. Ponadto fantastycznie zaciekawia również innymi mieszkańcami przekolorowej rafy kolorowej – choćby morskimi ślimakami. Gwarantuję, że podczas czytania będziecie googlować niejedną tajemniczą nazwę równie tajemniczego stworzonka. I niejedno z nich mocno was zaskoczy. A ciekawość i idący za nią zachwyt to pierwsze kroki do potrzeby ochrony tego dramatycznie zagrożonego obszaru.

Książka, która robi wrażenie.

Katarzyna Boni, Ośmiornica Zośka, Warszawa: Wydawnictwo Agora dla dzieci, 2022, 144 s.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Agora.

  • Z serii Zwierzaki wydawnictwa Agora polecamy również „Tarmosię” o borsukach.

Bajki Majki: „Atlas oceanicznych przygód” Emily Hawkins, Lucy Letherland

To już drugi z serii Ogromnych Atlasów, Które Nie Mieszczą Się Na Żadnej Półce w naszej kolekcji. W przeciwieństwie do „Atlasu Cudów Świata”, ten zabierze nas w podróż po morskich głębinach i wybrzeżach wraz z zamieszkującymi je zwierzętami. A każda kolejna rozkładówka, poświęcona innemu stworzeniu, została przedstawiona jako przygoda. Będziemy więc m.in. szukać schronienia z błazenkami na Wielkiej Rafie Koralowej, drzemać z wydrami u wybrzeży USA, tańczyć z głuptakami na wyspach Galapagos, wabić zdobycz z żabnicami w czeluściach Rowu Mariańskiego, parzyć z żeglarzem portugalskim na Wyspach Kanaryjskich, nadymać się z najeżką na Malediwach, czy zaznawać lodowej kąpieli z morsami na Svalbard.

Atlas został podzielony na 5 rozdziałów odpowiadających 5 oceanom. Zaczyna się od mapy świata i zaproszenia na morską przygodę. Do tego nie trzeba nas namawiać!

Każda rozkładówka to szczegółowo rozrysowana scena ukazująca wycinek morskich głębin. A na każdej z nich prym wiedzie inne zwierzątko – pławikonika od aż po płetwala błękitnego. Jest się czemu przyglądać, szczególnie, że to książka którą najwygodniej na świecie czytać i oglądać rozłożoną na dywanie. Samemu również będąc na nim rozłożonym.

Na samym końcu znajdziemy natomiast dwie tablice – jedną przedstawiającą zagrożenia dla oceanów i drugą ze szczegółami do znalezienia w książce oraz indeks haseł.

W porównaniu do „Atlasu Cudów” jestem bardziej zadowolona z treści, choć tekstu jest stosunkowo niewiele, jak na gabaryty książki – to wciąż zdecydowanie bardziej encyklopedia obrazkowa, z naciskiem na drugi człon. Moja wiedza z biologii nie jest szczególnie imponująca nie mogę kompetentnie ocenić przekazywanych informacji pod względem merytorycznym (byłyśmy natomiast nieco rozczarowane wyjątkowo skąpymi informacjami na temat fok – naszych najulubieńszych mieszkańców wód), podoba mi się jednak sposób ich przekazywania – po niedługim, bardziej encyklopedycznym wstępie u góry strony, reszta wiadomości przekazywana jest w formie ciekawostek rozsianych pośród ilustracji i małych tablic prezentujących np. części ciała danego zwierzęcia, czy różne gatunki. Na każdej rozkładówce znajdziemy również kulę ziemską z zaznaczonym wyraźnie obszarem występowania.

Po raz kolejny wielkim atutem tej wielkiej książki są ilustracje – kolorowe, pełne szczegółów

Nas najbardziej kręcą wodne klimaty, to też wręcz wymarzony temat na upalne letnie dni – więcej książek o wodzie znajdziecie w tym zestawieniu – ale z tej serii wydano jeszcze „Atlas Przygód Zwierząt” i „Atlas Przygód Dinozaurów”.

Emily Hawkins, Lucy Letherland, Atlas oceanicznych przygód, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2021, 88 s.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

A jeśli chcielibyście poczytać o mieszkańcach najbliższego dużego akwenu – naszego Bałtyku, koniecznie sięgnijcie po „Bałtyckie zwierzaki” i zajrzyjcie do Kącika Małego Miłośnika Fok.

Bajki Majki: „Mała Kaszalotka i tajemnica nocy” Paulina Chmurska, Elka Grądziel

Morskie zwierzęta zawsze były tymi najulubieńszymi i zazwyczaj pierwszym wyborem Majki (zdecydowanie przed konikami, owieczkami, czy słoniami i żyrafami), więc nasza kolekcja książeczek o wodzie, morzu i morskich stworzeniach jest całkiem spora. Nie spodziewałam się więc, że można mnie jeszcze zaskoczyć w tym temacie.

A jednak. Historia kaszalotki Szarlotty jest wyjątkowa, zarówno ze względu na temat (o kaszalotach jeszcze nie czytaliśmy), jak i pomysł na książeczkę. To połączenie poruszającej historii narracyjnej z informacjami o charakterze encyklopedycznym i z wykorzystaniem niesamowitości nocnych ciemności.

Kaszalotka Szarlotta, jak to zwykle bywa u młodszej młodzieży, ma głowę pełną pytań, którymi zamęcza najstarszego, najmądrzejszego i najcierpliwszego przedstawiciela swojego stada i mnóstwo ciekawości w zanadrzu. Najbardziej nurtuje ją jak wygląda ocean w nocy, kiedy wszystkie kaszaloty grzecznie śpią tuż przy powierzchni wody. Niepomna na dobre rady dorosłych, postanawia to sprawdzić. Jej samotna wyprawa zaowocuje nową, niezwykłą przyjaźnią i bezcennymi doświadczeniami, ale mało brakuje, by zakończyła się tragicznie.

Między fabułę wpleciono całkiem sporo ciekawostek na temat życia kaszalotów (wiedzieliście na przykład, że te niezwykłe stworzenia śpią pionowo tuż przy powierzchni wody? I że zasypiają mniej więcej około godziny 18:00?), które zaspokoją głód wiedzy nawet najbardziej zainteresowanego czytelnika. Albo przynajmniej będą stanowiły dobrą podwalinę do dalszych studiów nad kaszalotami. Jak zwykle w tego rodzaju pozycjach nie zapomniano również uwrażliwić na temat śmieci i zanieczyszczania środowiska, jakiego dopuszcza się człowiek. Na tego rodzaju edukację nigdy nie jest zbyt wcześnie.

Ta. Książka. Jest. Przepiękna.

Ilustracje zdecydowanie wiodą tu prym wypełniając dokładnie całe strony. Paleta barw ogranicza się właściwie do nasyconych odcieni granatu, różu i fioletu – przedstawia w końcu niezgłębione ciemności morskiej toni. Za to przedstawione w odmętach sylwetki zwierząt jaśnieją tak bardzo, że minęło sporo czasu, zanim dotarło do mnie, że zapowiadane na okładce „świecące elementy w środku” nie odnoszą się do tej właśnie świetlistości.

W środku książki znajduje się dodatkowa wkładka przedstawiająca morskie stworzenia słynące tym, że świecą w ciemnościach – meduzę świecącą, kryl, żebropława, kałamarnicę, ukwiał i rekinka psiego. Ich sylwetki zostały powleczone fluorescencyjną farbą, dzięki czemu, po wcześniejszym naświetleniu, możemy podziwiać jak jaśnieją w ciemnym pomieszczeniu. Dla mnie to raczej bajer, zdecydowanie bardziej doceniam magiczne ilustracje, ale na przedszkolakach takie bonusy robią wrażenie.

Jest pięknie pod względem wizualnym, jest fluorescencyjna niespodzianka, jest wciągająca historia z morałem i sporo nowej przyrodniczej wiedzy do przyswojenia. Nie miałam w ręku pierwszej części serii „Książki otulone nocą”, ale jak tylko otworzą biblioteki, z pewnością się po nią wybierzemy, bo Kaszalotka zrobiła na nas duże wrażenie.

Paulina Chmurska, Elka Grądziel, Mała Kaszalotka i tajemnica nocy, Warszawa: Wydawnictwo Wilga, 2021, 42 s.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wilga.

Grajki Majki: Chicco „Under the sea”

To jedna z dwóch gier o najniższym progu wiekowym w naszej kolekcji – producent poleca ją dla maluszków już od drugiego roku życia. Chociaż uprzedzam, że takie maluszki głównie jednak będą używać jej jako zabawki sensorycznej.

To jedna z gier-macanek, jak to (nieszczególnie poprawnie politycznie) lubię je określać. Ale co tu owijać w bawełnę – trzeba po prostu odszukać drogą macania odpowiedni przedmiot w czarnym woreczku. W pudełku znajdziemy osiem plastikowych zwierzątek morskich (żółwia, kraba, rozgwiazdę, ośmiornicę, konika morskiego, meduzę, rybkę i sercówkę), które wrzucamy do czarnego woreczka, oraz kartoniki z obrazkami będącymi przedstawieniami owych zwierzątek. W wersji podstawowej losujemy jeden odwróconych rewersem w górę kartoników i naszym zadaniem jest wyszukać w woreczku jego plastikowy odpowiednik. Oczywiście bez patrzenia. W trakcie gry można pomylić się trzykrotnie – za każdą pomyłkę dostaje się kartonik z wystawiającym język omułkiem.

Wersja zaawansowana wprowadza dodatkowe karty z cieniami zwierzątek i „mutkizwierzątkowe”, które utrudniają rozgrywkę o tyle, że wprowadzają element ćwiczący pamięć. Tym razem trzeba jak najszybciej zgromadzić wszystkie kartoniki odpowiadające wylosowanemu morskiemu stworzeniu. A kartoniki leżą rewersami do góry, jest to więc połączenie popularnej gry „memory” z macanką.

Mamy więc trening pamięci, spostrzegawczości, cierpliwości i koncentracji, a do tego świetne ćwiczenie wrażliwości małych paluszków i motoryki małej.

A jeśli chcemy pobawić się z zupełnym maluszkiem, wystarczy nie włączać do rozgrywki woreczka i pozwolić dziecku dopasowywać modele do przedstawień na kartonikach mając wszystkie elementy gry w zasięgu wzroku.

Bardzo lubię gry, książki i pomysły, które rosną wraz z dziećmi. W których wraz z wiekiem znajdujemy dodatkowe rzeczy i zauważamy szczegóły, które nam wcześniej umykały. Dlatego też polecam bardzo. Szczególnie, że wodne zwierzątka to u nas zawsze pewniak – na równi z kotami i pszczołami. Dziwne są te dziecięce upodobania.

Under the sea
Firma: Chicco
Sugerowany wiek: 2+ (wersja uproszczona), 4-99 (wersja zaawansowana)

Bajki Majki: Środa z Bajkowirem: „Gdzie jest konik morski?” Anita Bijsterbosch

Pogoda dziś prawdziwie plażowa, a na Bajkowirze można przeczytać recenzję fantastycznej pozycji w morskich klimatach. Idealnie sprawdzi się jako kompan wypadu nad wodę.

Osią fabuły tej uroczej książeczki dla najmłodszych jest sytuacja, która mogła zdarzyć się tylko ojcu – konik morski zgubił jedno ze swoich dzieci. Rozpoczyna zatem szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą przetrząsając zakamarki morskich głębin i prosząc o pomoc każde napotkane stworzenie. Towarzysząc mu w poszukiwaniach zaginionego synka, mały czytelnik poznaje różnorodne morskie zwierzątka i utrwala liczenie do dziesięciu.

Książka ma piękne ilustracje, przesympatycznych bohaterów (samych tatusiów opiekujących się swą dziatwą, cała akcja chyba dzieje się w weekend ;)), świetne kolory i genialne, różnokształtne okienka. Polecam całym sercem, nie mogę się już doczekać aż Maj do niej dorośnie!