Czas na czytanie: „Wiedźma z lustra” Maggie Stiefvater

Uwielbiam te książki za lekkie poczucie humoru bohaterów, bezbłędne porównania i błyskotliwe podteksty pojawiające się akurat tam, gdzie kompletnie się ich nie spodziewam. Autorka musi być prywatnie niezłym gagatkiem!

Niecodzienne poszukiwania trwają, a stawka rośnie – teraz to już nie tylko ekspedycja mająca na celu odnaleźć pochowanego przed setkami laty króla, ale misja ratunkowa. Bo mama Blue dosłownie zapadła się pod ziemię i przez przypadek zaginęła w czasie zostawiając jedynie enigmatyczną podpowiedź na temat miejsca swojego pobytu. Okazuje się również, że poza poszukiwanym idolem w podziemiach jest jeszcze dwoje śpiących, a jednego z nich lepiej nie budzić dla dobra własnego i całego świata.

Trzecia część „Króla kruków” pełna jest wilgotnych, tajemniczych jaskiń, w których lęki i obawy, nawet jeśli są głęboko zakopane w sercu, stają się rzeczywistością. Okazuje się, że czarowne Cabeswater może skrzywdzić nawet nieumyślnie. To czas prób, współpracy i ślepych zaułków.

A zgodnie z przepowiednią z nocy wigilii św. Marka Ganseyowi kończy się czas. W dodatku bezwzględni poszukiwacze magicznych artefaktów depczą mu po piętach.

Kolejny tom przygód Kruczych Chłopców połknęłam w jeden dzień i już sięgam po ostatnią część serii. Dlaczego kartki w książkach Maggie Stiefvater kończą się tak szybko?

Maggie Stiefvater, Wiedźma z lustra, Warszawa: Uroboros, 2016, 413 s.

Czas na czytanie: „Złodzieje snów” Maggie Stiefvater

Jakiś czas temu, robiąc rozeznanie w popularnych książkach młodzieżowych, sięgnęłam po „Króla kruków” – bardziej z ciekawości niż z potrzeby wsiąknięcia w dłuższą przygodę. Ot, chciałam zobaczyć co teraz młodzieży czytają. No i wsiąknęłam kompletnie. Bo przecież raz zaczętej serii nie da się odzacząć. Zatem zamiast wyczytywać sukcesywnie swój stosik wstydu (Regał. Regał wstydu…), pobiegłam do biblioteki po dalszą część tej niezwykłej przygody.

Drugi tom serii o Kruczych Chłopcach jest znacznie bardziej mroczny, tajemniczy, oniryczny. Zaciera się granica między snem a jawą i już nie do końca wiadomo co jest realne, a co jest jedynie efektem wyjątkowego snu. Albo koszmaru.

Pojawiają się płatni zabójcy, porywacze, poszukiwacze mitycznych skarbów, fajerwerki i różowe noże sprężynowe, podejrzane psychotropowe substancje, nielegalne wyścigi samochodowe i jeszcze mniej legalne pocałunki. A to, co jeszcze niedawno zdawało się być zupełnie fizyczne i łatwe do odnalezienia nagle znika. Wrogowie zmieniają się w sprzymierzeńców, a sprzymierzeńcy we wrogów. Jedne tajemnice zostają rozwiązane, inne stają się jeszcze bardziej tajemnicze.

Uwalniając się z cienia niebanalnej osobowości Ganseya, na pierwszy plan wysuwają się Ronan z Adamem, stając się głównymi bohaterami tej historii. A poszukiwania Glendowera stają w miejscu i muszą na chwilę ustąpić znacznie bardziej naglącym problemom. Co jak co, ale nuda chłopakom nie grozi.

Pierwsza część cyklu była przede wszystkim o sile przyjaźni, w drugiej owe przyjaźnie się rozluźniają. Chłopcy odkrywają swoje indywidualności , są zmuszeni sami radzić sobie ze swoimi koszmarami. Samodzielnie stawiają czoła przeznaczeniu jednocześnie wspierając się wzajemnie. Ich relacje stają się bardziej dojrzałe nie tracąc przy tym swojego uroku.

Co tu dużo mówić, pierwszy tom bardzo mi się podobał, ale po drugim już zupełnie nie widzę odwrotu. Pozostaje tylko czym prędzej zacząć trzeci.

Maggie Stiefvater, Złodzieje snów, Warszawa: Wydawnictwo Uroboros, 2016, 480 s.

Czas na czytanie: „Król kruków” Maggie Stiefvater

Kruczy cykl ma kilku głównych bohaterów. Jednym z nich jest obrzydliwie bogaty i dość zarozumiały nastoletni geniusz o głupim imieniu, który, opierając się na wierzeniach i legendach Zjednoczonego Królestwa, całą swoją energię poświęca na poszukiwania magii. Od samego początku nie mogłam opędzić się od skojarzeń z bohaterem mojego dzieciństwa – Artemisem Fowlem. Już za samo to porównanie od razu całym sercem polubiłam „Króla kruków” (jako niezwykle sentymentalne stworzenie uwielbiam nostalgiczne powroty do beztroskich lat). I chociaż, w przeciwieństwie do Artemisa, Gansey ma przyjaciół (nie tylko wśród osobników swojego gatunku, ale nawet w swoim wieku!), to jego zdolności interpersonalne pozostawiają równie wiele do życzenia. A jednak mimo to ma on zgraną paczkę przyjaciół, z których każdy jest kompletnie innym typem osobowości i na pierwszy rzut oka łączy ich jedynie snobistyczne liceum, do którego uczęszczają. Bo cóż mogłoby łączyć ambitnego i zakompleksionego Adama, młodego i gniewnego Ronana, cichego i niepozornego Noaha i dołączającą do nich Blue – ekscentryczną córkę wróżki? Tylko trochę szalony i bardzo zdeterminowany Gansey, jego poszukiwania linii mocy i nieugięte pragnienie obudzenia półlegendarnego Walijskiego króla z magicznego snu.

_20170410_192915

Są wróżki, szybkie samochody, karty tarota, niewyjaśnione zabójstwa, duchy, rozmowy z drzewami, nadprzyrodzone zjawiska, mroczne przepowiednie i siła przyjaźni. Jest super.

I chociaż bardzo szybko odgadłam kto jest zabójcą, kto zginął i dlaczego (mam na uwadze, i bardzo nad tym ubolewam, że nie jestem jednak głównym odbiorcą tej serii i nie mieszczę się w targecie wiekowym), to jednak wcale nie było przewidywalnie, a moja domyślność ani odrobinę nie przeszkadzała mi się dobrze bawić. I po kolejne części też sięgnę z przyjemnością, bo przygody Kruchych Chłopców to świetny relaks nawet dla takiej wyrośniętej młodzieży jak ja, a co!

Maggie Stiefvater, Król kruków, Warszawa: Uroboros, 2013, 496 s.