Nie da się ukryć, że programowanie to język przeszłości. A właściwie języki. Wiem coś o tym, bo nie rozumiem żadnego z nich…
I jak zazwyczaj w takich sytuacjach bywa, chciałabym, żeby moja córka nie podzielała mojej dezorientacji w tym temacie. A jeśli można nauczyć się czegoś tak pożytecznego poprzez zabawę, to grzechem byłoby nie spróbować!
Rami Code to zabawka edukacyjna rozwijająca kreatywność, myślenie przyczynowo skutkowe i ucząca rozwiązywania problemów krok po kroku. W końcu „kodowanie” to nic innego, jak pisanie instrukcji, według której maszyna wykonuje oczekiwane czynności.
„Ta umiejętność jest coraz ważniejsza w środowisku edukacyjnym, ponieważ stymuluje myślenie obliczeniowe u dzieci, umiejętność podzielenia skomplikowanych kwestii na mniejsze części, które są łatwiejsze do rozwiązania”.
A dla mojego na wskroś humanistycznego umysłu – trzeba tak wykombinować, żeby wiedzieć co zrobić, by osiągnąć określony cel. Najlepiej metodą prób i błędów.
Na pierwszy rzut oka Rami Code przypomina nieco automat typu flipper – nieznacznie pochylony, z kolorowymi kuleczkami, które musimy umieścić w odpowiednich miejscach. Tylko zamiast mechanicznych łapek do odbijania kuleczek mamy zestaw dźwigni (odpowiadających dwóm cyfrom systemu dwójkowego: 0 i 1) poruszających zwrotnicami, dzięki którym planujemy tor toczenia się kulki. Kiedy ta rusza z pola startowego, wszystko jest już przesądzone.
Ustawiając cztery dźwignie po lewej stronie odpowiednio na zerze lub jedynce tworzymy zapis w systemie dwójkowym. Po zwolnieniu dźwigni „enter” i wypuszczeniu kuleczki, ta trafi do przegródki podpisanej odpowiednikiem w zapisie dziesiętnym. Jeśli więc, na przykład, ustawimy dźwignie zwrotnic w pozycjach 1 1 0 1, kuleczka trafi do rynienki nr 13.
Przesuwanie dźwigni zwrotnic sprawia, że zmieniają się kolory torów. Dzięki temu możemy dokładnie śledzić którędy poleci kulka i w ten sposób planować trasę do punktu docelowego – przestawiając dźwignie otwieramy lub zamykamy ścieżki labiryntu próbując odnaleźć właściwą drogę. Tak wygląda najprostszy sposób gry, którego można próbować już z czterolatkiem. Wraz z wiekiem rośnie również poziom trudności i pomysły wykorzystania zabawki są coraz bardziej skomplikowane. Do zestawu dołączono także zaślepkę pozwalającą zasłonić wszystkie trasy i sprawdzić swoje umiejętności kodowania „z pamięci”. Teoretycznie dla użytkowników 8+, a ja jeszcze nie za bardzo sobie radzę z tym etapem.
Bardzo dużym plusem jest przejrzysta instrukcja. Chociaż książeczka zdaje się być całkiem grubaśna, to mamy cztery zwięźle i zrozumiale napisane strony, na których znajdziemy opis poszczególnych elementów zabawki, wprowadzenie dla rodzica, propozycje zabaw dla czterech grup wiekowych (4+, 5+, 7+ i 8+), a także opis przechodzenia z systemu dziesiętnego na dwójkowy i odwrotnie bez użycia zabawki, a matematyki. Wygląda strasznie strasznie ale chyba nawet udało mi się to zrozumieć. A skoro nawet ja (największy matematyczny antytalnet roku) dałam radę, to dzieciaki na pewno z łatwością ogarną ten temat.
Mała zabawka o wielkiej funkcji. A do tego starannie wykonana i estetyczna wizualnie, co – jako wzrokowiec – zawsze doceniam podczas nauki.
„Rami Code”
Firma: Quercetti
Sugerowany wiek: 5-10 lat
Rami Code znajdziecie TUTAJ.