Bajki Majki: „Pucio zostaje kucharzem” i „Pucio chce siusiu” Marta Galewska-Kustra

Kiedy moja Maja miała prawie roczek, akurat pojawiła się pierwsza część przygód Pucia – „Pucio uczy się mówić”, zaczynaliśmy więc przygodę od tych większych, pełnowymiarowych kartonówek i przegapiłyśmy pierwsze puciowe propozycje dla zupełnych najnajów – w mniejszym formacie i o nieco prostszej fabule.

Dlatego też byłam bardzo pozytywnie zaskoczona ilością tekstu, którego, jak na kartonową książeczkę dla maluszka, pozycję wielkości dłoni, jest naprawdę dużo i czytanie trwa dłużej niż „pięć minutek”, a fabuła każdej z nich jest całkiem rozbudowana.

„Pucio zostaje kucharzem, czyli o radości jedzenia” jest również o radości (i odwadze!) próbowania nowych rzeczy – czy makaron w innym kształcie niż ten, jaki robi mama może być równie smaczny? W końcu wygląda nieco podejrzanie… Jest także zachętą do podejmowania pierwszych prób kucharskich.

Pucio, Misia i mama, zaskoczeni nagłym atakiem głodu podczas spaceru, postanawiają zjeść obiad w restauracji. Po pysznym posiłku otrzymują możliwość rzucenia okiem do kuchni i zobaczenia w jaki sposób przyrządzane są pyszne potrawy, oraz otrzymują od szefa przepis na pyszne placuszki. Wybierają się więc na zakupy po niezbędne składniki, a następnie przygotowują rodzinnie pyszny podwieczorek – niczym zawodowi kucharze w restauracyjnej kuchni.

A na ostatnich stronach, mali czytelnicy znajdą przepis na owocowe placuszki do samodzielnego przygotowania z rodzicami.

Marta Galewska-Kustra, Joanna Kłos, Pucio zostaje kucharzem, czyli o radości jedzenia, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2021, 28 s.

„Pucio chce siusiu, czyli pożegnanie pieluszki”, jak już sam tytuł wskazuje, będzie dobrym wsparciem podczas odpieluchowania. Pucio widzi w sklepie śliczne majteczki w samoloty, jednak żeby móc takie nosić, trzeba zrezygnować z pieluszki i zacząć załatwiać się do nocnika. Pucio już nie może się doczekać i chociaż nie obywa się bez drobnych wpadek, cała akcja zostanie zwieńczona sukcesem. Nie mogło być inaczej, skoro w przedsięwzięcie zaangażowała się cała rodzina, a tata ma w zanadrzu nawet rozkładany nocnik, który można zabrać ze sobą na wycieczkę rowerową. Ach, pamiętam te czasy, kiedy chodziłam z takim w torebce!

Marta Galewska-Kustra, Joanna Kłos, Pucio chce siusiu, czyli pożegnanie pieluszki, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2021, 28 s.

Obie książeczki mają wygodny format dla małych dziecięcych rączek, są zaskakująco lekkie, a przy tym z grubej tektury, niestraszna im więc silna i wyżynające się ząbki. Do tego mają bezpiecznie zaokrąglone rogi

Puciowersum zdążyło się dobrze rozrosnąć w ciągu kilku ostatnich lat.
O książeczkach z Puciem w roli głównej pisałam Wam TU, TU i TU. Mieliśmy również pluszowego Pucia i puzzle dźwiękonaśladowcze, pierwsze puciowe gry maluszka – domino oraz loteryjkę, puzzle z przeciwieństwami i odrobinkę trudniejsze puzzle świąteczne.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

Bajki Majki: „Bardzo głodna gąsienica” Eric Carle

Bardzo głodna gąsienica, to kolejny bohater książeczki dla dzieci, z którym osobiście bardzo się identyfikuję. Żarłoczna malutka gąsieniczka od razu po wykluciu rozpoczyna wędrówkę w poszukiwaniu czegoś pysznego do zjedzenia. Niesamowita z niej szczęściara, bo na swojej drodze trafia na same smakowitości – od owoców, przez listki aż po czekoladowe ciasteczko i kiszonego ogórka. A że straszny z niej obżartuch, to próbuje wszystkiego i to wcale nie po troszku. Suma summarum pod koniec lektury nie jest już „ani mała, ani głodna”, za to idealna do przepoczwarzenia się w motylka. Jaki z tego morał dla maluszków? Jedz grzecznie wszystkie smaczne kąski, które podsuwa Ci mama, a wyrośniesz na pięknego motylka. Albo tłuściutką, ale szczęśliwą gąsieniczkę ;)

Razem z zieloną bohaterką dziecko poznaje nazwy przysmaków, ich kolory, dni tygodnia i liczby. Ponadto uczy się ciekawości otaczającego go świata przyrody.

Wszędobylska gąsieniczka jest urocza, a ilustracje Erica Carle wyjątkowe. Dodatkowo książeczka jest niemalże pancerna, a „stopniowane” strony i malutkie dziurki zachęcają małe paluszki do aktywności – doskonały trening w przewracaniu kartek i pokazywaniu przedmiotów palcem.

Genialna pozycja i dla łakomczuszka i dla wybrednego niejadka. Gwarantuję, że i jednemu i drugiemu w czasie czytania pocieknie ślinka.

Eric Carle, Bardzo głodna gąsienica, Warszawa: Wydawnictwo Tatarak, 2015, 24 s.