Bajki Majki: Siła kobiet dla małych i dużych

Trafiłam wczoraj na bardzo przydatny poradnik jak rozmawiać z dzieckiem o protestach, które ogarnęły Polskę  i prawach kobiet. Jedną z rad było wspólne sięgnięcie po „literaturę tematu” i rzut oka na naszą biblioteczkę zainspirował mnie do stworzenia dla Was zestawienia książeczek dla dzieci i młodszej młodzieży o kobietach, które zmieniały świat i girl power. O większości z nich pisałam tu i ówdzie, myślę jednak, że dobrze będzie mieć je w jednym miejscu.

Najbardziej chyba znaną książką o dziewczynach, które zmieniały świat są „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek” – 100 króciutkich i fantastycznie ilustrowanych biogramów 100 wyjątkowych kobiet. Znajdziemy tu królowe, modelki, kolarki, artystki, pisarki, działaczki, aktywistki, lekarki i pielęgniarki, naukowczynie… jest królowa, caryca i faraon, jest paleontolożka, pięściarka i tatuażystka. Jest nawet piratka! (a tymczasem Word radośnie podkreśla mi większość feminatywów. Ale „feminatywy” też podkreślił, więc wszystko się zgadza). Polskę dumnie reprezentują Irena Sendlerowa, Maria Skłodowska – Curie i Tamara Łempicka.  Po jednej stronie tekstu na tak imponujące biografie to skandalicznie mało i trzeba było mocno się ograniczać, przez co bywają aż za bardzo uproszczone ale zawarte w nich informacje są wystarczające, by mieć jaki taki ogląd i nadają się na początek poszukiwań. Spokojnie można też sięgnąć po nie z młodszym dzieckiem. Po raz pierwszy zaczęłyśmy czytać z Mają, kiedy przyszła z przedszkola rozczarowana, bo „chłopcy mówią, że dziewczynki nie mogą pilotować samolotów”. W tym momencie mamusia sięgnęła po książkę i zaczęłyśmy opowieść o Amelii Earhart. Opowieść chyba została przekazana dalej, bo chłopcy nie próbowali już swoich sztuczek ani przy zabawie w policjantów, ani w strażaków, ani nawet w dinozaury ;)

Elena Favilli, Francesca Cavallo, Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek, Katowice: Wydawnictwo Debit, 2017, 212 s.

Nie sposób pominąć „Kosmicznych dziewczyn”, to chyba moja ulubiona pozycja z babskimi biografiami, bo jednak fascynacji kosmosem nie sposób nie ulec. A tutaj doceniono wszystkie etapy jego podboju. I we wszystkich brały udział kobiety.

Poza sylwetkami badaczek, ta genialnie wydana książka zawiera zarówno historię kosmicznych podbojów (dzięki czemu żaden czytelnik nie będzie czuł się nieprzygotowany do zgłębiania zagadnienia), jak i osobistą historię fascynacji tym tematem samej autorki. Następnie wszystkie kosmiczne babeczki zostały podzielone na pięć etapów eksploracji kosmosu – przedpole podróży kosmicznych (od 1957), zaranie ery kosmicznej (1957-1972), stacje i promy kosmiczne (1972-2000), życie i działalność w kosmosie (2000-2017), oraz przyszłość podbojów kosmicznych (po 2017). Na końcu znalazło się nawet miejsce na „formularz” pozwalający zaplanować swoją własną misję – wraz z wyborem przyszłego zawodu i miejscem na zapisanie inspiracji.

Każdej z kosmicznych kobiet poświęcono osobny, dwustronicowy biogram (poza kilkoma połączonymi w grupy ze względu na charakter osiągnięć) składający się z imienia i nazwiska, zawodu, narodowości, roku urodzenia (i opcjonalnie śmierci), opisu dokonań, a także świetnej ilustracji z inspirującym cytatem. Dzięki tej encyklopedycznej formie łatwo odnaleźć to, czego akurat szukamy, a jednocześnie wciąż jest to niesamowicie wciągająca lektura. Wraz z badaczkami i pionierkami w swych dziedzinach mamy możliwość uczestniczenia w tak doniosłym przedsięwzięciu, jak podbój kosmosu. Kroczek za kroczkiem, cegiełka po cegiełce, dokonanie po dokonaniu, jako ludzkość wznosimy się coraz wyżej i wyżej. Każda rola jest ważna. I okazuje się, że zawzięte i pewne swych marzeń kobiety nie ustępują pola mężczyzną w naprawdę wielu dziedzinach.

Tym, co zadziwia (a przynajmniej zadziwiło mnie), jest świadomość jak wiele różnych osób parających się przeróżnymi zawodami połączyło wysiłki, by umożliwić nam poznawanie tajemnic wszechświata. Poza kosmonautkami i pilotkami mamy tu matematyczki, fizyczki, inżynierki, uczone, tłumaczkę, pilotkę balonu stratosferycznego, chemiczki, spadochroniarkę, pielęgniarkę i lekarki, psycholożkę i fizjolożkę, astrofizyczkę, astrobiolożkę, biochemiczkę, geolożki, polityczkę, prawniczki, programistkę, fizjolożkę i dietetyczkę, szwaczki, a nawet aktorkę, włókniarki i zegramistrzynie (i jednocześnie emerytki!) oraz żony astronautów. Przeczytamy tu o kierowniczkach misji, kosmicznych turystkach i tajkonautkach. I każda z tych funkcji była pełniona przez kobietę. Bo właściwie czemu nie?

W książce nie opisano żadnej Polki, więc do dzieła, dziewczyny! Jest błękitny ocean do zajęcia, miejsca w drugim tomie same się nie zapełnią! ;)

Libby Jackson, Kosmiczne dziewczyny. 50 historii niezwykłych kobiet, które przyczyniły się do podboju kosmosu, Białystok: Wydawnictwo Kobiece, 2017, 147 s.

„Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” Anny Dziewit-Meller to książka, w której autorka niemalże dosłownie oddała głos bardziej lub mniej zapomnianym kobiecym postaciom historycznym. Mamy szansę poznać okrutną i budzącą postrach córkę Mieszka I, pierwszą kobietę trudniącą się chirurgią w Polsce, kobietę-króla, zuchwałą malarkę, kolekcjonerkę osobliwości, modernistyczne architektki, a nawet pierwowzór ukochanej Jamesa Bonda. Poetki, dziewczyny oddane zgłębianiu tajemnic otaczającego ich świata, wojowniczki o dostęp do wiedzy, bohaterki wojenne, artystki i himalaistki. Awanturnice, marzycielki i naprawdę równe babki.

To 17 miniaturowych biografii, bo których oprowadza nas… jedna z opisanych dziewczyn – Henryka Pustowójtówna. Ta przesympatyczna, bezpośrednia i bardzo nietypowa przewodniczka wprowadza świetny, prawdziwie koleżeński klimat. Przedstawia czytelniczce po kolei przeróżne inspirujące postacie – swoje koleżanki z kart historii – które jakoś dziwnym trafem bywają omijane w większości podręczników. Poza samym faktem przynależności do „płci pięknej” łączy je jeszcze coś – wychodzenie poza ścisłe ramy społecznego status quo. Heńka przybliża nam nie tylko same sylwetki dziejowych dziewuch, ale robi to wraz z całym entouragem – opowiada o czasach, w jakich żyły, o ich codzienności i normach, które je obowiązywały. W ten sposób mamy możliwość odwiedzić między innymi paryski uniwersytet, dwór królowej Jadwigi, zimną Skandynawię, krakowską bohemę i warszawskie getto. Poza samą opowieścią, po każdej z historii czeka na nas miniaturowy słowniczek rozwijający kilka pojęć związanych z czasami opisanej wcześniej dziewuchy – w ten sposób dowiemy się co bywało przechowywane w lamusach, kim były entuzjastki, na czym grał gęślarz, czym charakteryzuje się secesja, a czy modernizm, jak czuła się dziewczyna w dziewiętnastowiecznej sukni i dlaczego czamara była znacznie wygodniejsza i kiedy powstały pierwsze muzea.

Pewnie, każda z biografii zawiera jedynie cząstkowe informacje (na przykład w rozdziale o Marii Skłodowskiej-Curie nie ma ani słowa o promieniotwórczości, a przy nazwisku Zofii Stryjeńskiej nie pada tytuł żadnego z obrazów) i bardziej ma za zadanie zainteresować czytelniczkę i skłonić ją do dalszych poszukiwań, niż nadać się na szybką powtórkę przed sprawdzianem, ale wydaje mi się, że właśnie taki był jej cel – poczucie klimatu epoki i „wiatru zmian” na twarzy bez zanudzania dokładnymi datami i zmuszania do samodzielnej selekcji informacji.

Jeśli czegoś mi brakowało, to bibliografii, lub chociaż kilku podpowiedzi, gdzie szukać dalszych informacji o przedstawionych paniach. Podsycanie ciekawości to jedno, podobnie jak zachęcanie do prowadzenia własnych badań, jednak wykonanie własnej agendy bibliotecznej na tak mało opracowany temat jest dość trudnym zadaniem.

Zabawna, intrygująca i inspirująca lektura nie tylko dla dziewczyn (a już na pewno nie tylko dla małych!). Świetna językowo – bo mówić o trudnych sprawach prostymi słowami to prawdziwa sztuka, dopełniona zawadiackimi ilustracjami Joanny Rusinek i podzielona na niezbyt długie rozdziały gwarantuje sto procent przyjemności z lektury. Plus walor edukacyjny.

Ta wyjątkowa podróż przez historię (a może jest to już raczej HERstoria?) to niesamowita przygoda.

Anna Dziewit-Meller, Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy, Kraków: Wydawnictwo Znak Emotikon, 2017, 160 s.

Druga część babskiej opowieści Anny Dziewit-Meller – „Podróże w spódnicy” – jak sama nazwa wskazuje, poświęcona została podróżniczkom.

Tym razem naszą przewodniczką po babskim świecie została Nellie Bly – XIX-wieczna dziennikarka, która postanowiła pobić rekord verneowskiego Phileasa Fogga i okrążyła świat w… niecałe 73 dni!

Zgodnie z zawodem naszej bohaterki, cała książka została zbudowana tak, by imitować wydanie specjalne gazety. I to jest prawdziwy strzał w dziesiątkę, bo już sama forma nie pozwala czytelnikowi nudzić się ani przez chwileczkę. Raz bowiem czytamy list do redakcji, by kilka stron później zagłębić się w wywiadzie albo artykule na temat wyjątkowo niewygodnej kobiecej mody (równie problematycznej, co tnące moskity), z jaką przed laty zmagały się podróżniczki albo w relacji z pokazów lotniczych. Nie brakuje również innych prasowych szczegółów – reklam, horoskopy (wygląda na to, że czeka mnie poparzenie słoneczne. I w sumie coś w tym jest, bo w tym roku jeszcze nie sięgnęłam po krem z filtrem), czy prognozy pogody. A każdy artykuł, podobnie jak w przypadku pierwszego tomu, kończą ciekawostki i trudne słówka związane z tematem.

A i same opisywane kobiety i ich historie inspirują, budzą podziw, a momentami nawet przerażenie. Tym razem autorka odchodzi od pomysłu poświęcenia książki wyłącznie polskim kobietom, choć nasz kraj dumnie reprezentują podróżniczka Maria Czaplicka i żeglarka Krystyna Chojnowska-Liskiewicz. W pełni zasługują na miejsce w tak zaszczytnym i nieco zwariowanym babskim gronie. Bo tutaj narodowość, język, wiek, czy epoka historyczna nie grają roli. Wszystkie bohaterki łączy ciekawość świata i odwaga, by ten świat zdobywać. A zabiorą nas w niesamowite miejsca – od Dzikiego Zachodu na szczyty Himalajów, przez oceany i pod niebo, a nawet w kosmos. A dłuższe wyprawy, poza samym opisem, zwizualizowano również na mapie.

Anna Dziewit-Meller, Damy, dziewuchy, dziewczyny. Podróże w spódnicy, Kraków:Wydawnictwo Znak Emotikon, 2018, 160 s.

Nieco młodszym czytelniczkom zadedykowano książkę „Nadzwyczajnie wspaniałe kobiety, które tworzyły historię”. I w tym przypadku mamy do czynienia z biogramami trzynastu bardziej i mniej słynnych babeczek, które miały sporo do powiedzenia i nie wahały się działać. Tutaj jednak informacje są bardziej dostosowane do możliwości poznawczych młodego odbiorcy – skupiono się przede wszystkim na krótkich ciekawostkach, a wszystko to przedstawiono w fantastycznie graficzny sposób. Dzięki sympatycznym ilustracjom maluchom łatwiej identyfikować się z bohaterkami i wyobrazić sobie realia, w których przyszło im żyć. W ramach podsumowania działalność każdej z opisanych bohaterek została skrócona do łatwego do zapamiętania hasła, a książka zakończona jest słowniczkiem tłumaczącym pojawiające się w tekście trudne słówka.

Z tej serii pojawiły się również inne części „Nadzwyczajnie wspaniałe kobiety, które zmieniły świat” i „Nadzwyczajnie wspaniałe kobiety, które ratowały planetę”.

Kate Pankhurst, Nadzwyczajnie wspaniałe kobiety, które tworzyły historię, Warszawa: Grupa wydawnicza K. E. Liber, 2018, 32 s.

„Sufrażystki i sufrażetki” Davida Robertsa to encyklopedia babskiej walki o wolność, równość i siostrzeństwo.

Pierwszym, co rzuca się w oczy są świetne, pełne charakteru i momentami bardzo zabawne ilustracje, zajmujące niekiedy całe strony, jak i samo opracowanie graficzne książki zdecydowanie ociepla encyklopedyczny wizerunek książki. Bo tak, to jest kawał cegły zawierający kawał konkretnej i niełatwej wiedzy historycznej. A jednak czytając nie czuje się tego ani trochę!

Opracowanie zawiera historię dążenia brytyjskich kobiet do uzyskania praw wyborczych od 1832 roku aż do zwycięstwa. I to w sposób i przy użyciu języka przystępnego i zrozumiałego dla młodego odbiorcy.

Bardzo mi się podoba systematyczne „poukładanie treści”. Pomijając fakt chronologicznego przedstawienia istotnych wydarzeń, całość ma ręce i nogi. Książkę rozpoczyna obrazowe wytłumaczenie nie tylko kim są owe sufrażystki, ale również czym tak właściwie są te upragnione „prawa wyborcze”. A to nie jest przecież łatwe zagadnienie. Autor nie zapomniał również wprowadzić młodego czytelnika w realia świata sprzed niemalże dwustu lat, który, choć pozornie wcale nie tak odległy w czasie, w niektórych aspektach różni się wręcz niewyobrażalnie. Jest więc wprowadzenie, wytłumaczenie trudnych słówek, rys historyczny, a na koniec wisienka na torcie w postaci krótkich biogramów światowych działaczek w imię wolności kobiet. I szokujące kalendarium uzyskania przez kobiety praw wyborczych. Wiecie, że Szwajcaria dopuściła kobiety do urn dopiero w 1971 roku? To o 50 lat później, niż Azerbejdżan! A w Arabii Saudyjskiej kobiety uzyskały prawo wyborcze dopiero… pięć lat temu.

David Roberts, Sufrażystki i Sufrażetki. Walka o równość, Warszawa: Wydawnictwo Egmont ART., 2019, 128 s.

„Girl Power. Opowieści dla dziewczyn, które chcą zdobyć świat” Caroline Paul to o połączenie wspomnień pewnej kobiety, która od małego nie umiała usiedzieć na miejscu przez pięć minut, ze zbiorem inspiracji, poradnikiem i dziennikiem odkrywcy w jednym. Składa się z dziesięciu rozdziałów, a każdy z nich to jeden z szalonych wyczynów autorki.

Dzięki pierwszoosobowej narracji bardzo łatwo zżyć się z autorką będącą jednocześnie główną bohaterką książki. Szczególnie, że Caroline Paul (stażaczkę, paralotniarkę, nurka głębinowego, kajakarkę, i łowczynię przygód) trudno nie polubić – epatuje pozytywną energią, jest pełna entuzjazmu i zawsze skora do wcielania w życie szalonych pomysłów (jestem pewna, że napsuła swoim rodzicom nerwów co niemiara…). I co najważniejsze – jest autentyczna – nie robi z siebie bohaterki, nie zadziera nosa, nie ogranicza się do przechwałek, nie wręcz przeciwnie. Opowiada zarówno o swoich sukcesach, jak i porażkach, dzięki czemu pozwala czytelniczkom wyciągnąć lekcje ze swoich własnych błędów. Potrafi śmiać się z siebie i ma przesympatyczne poczucie humoru. Uczy przełamywać swój strach, ale i słuchać głosu rozsądku. Podkreśla wagę zachowywania zimnej krwi, wytrwałości i posiadania odpowiednich umiejętności. Ale przede wszystkim radzi cieszyć się życiem, przygodą i wyzwaniami. I nie bać się spełniać swoich marzeń.

Caroline Paul, Wendy Macnaughton, Girl power. Opowieści dla dziewczyn, które chcą zdobyć świat, Poznań: Wydawnictwo Papilon, 2018, 153 s.

Druga książka Caroline Paul „Masz moc! Poradnik zmieniania świata” to must have młodziutkich aktywistek. Dowiemy się z niego co można zrobić, kiedy czujemy niesprawiedliwość – od zmiany własnych nawyków, przez organizację bojkotu aż do wniesienia sprawy do sądu. Dowiemy się jak zostać wolontariuszem, napisać petycję, zorganizować protest, czy działać za pośrednictwem mediów społecznościowych. A wszystko to poparte przykładami innych młodych aktywistek z całego świata, każdego dnia walczących z przeciwnościami losu.

Wbrew pozorom nie jest to pozycja „awanturnicza” – została mądrze zbalansowana, a większość proponowanych rozwiązań to rozwiązania jak najbardziej pokojowe i dążące do dialogu. Bardzo dobra pozycja na te czasy i dla starszych i dla młodszych.

Caroline Paul, Lauren Tamaki, Masz moc! Poradnik zmieniania świata, Poznań: Wydawnictwo Papilon, 2019, 114 s.

I jeszcze na koniec, żeby nie było żadnych wątpliwości – „Ada, to wypada!”, czyli fantastyczny tytuł pełen dobrego przesłania prosto od współczesnych polskich superbabek. Bo wypada nam mieć swoje zdanie, zabierać głos, zadawać pytania, stawiać granice, dbać o siebie i robić to, co sprawia nam przyjemność!

„Katarzyna wie, że choć nie wszystko jej wypada, to udawanie, że nie widzi problemu, jest najgorszą z możliwych strategii. Lepiej powiedzieć wprost, na co nie dajemy przyzwolenia.”

Sylwia Stano, Zofia Karaszewska, Ada, to wypada!, Kraków: Wydawnictwo Znak Emotikon, 2018, 128 s.

Bajki Majki: „Dziewczyny kodują. Tom 2: Przyjaciółki rządzą” Stacia Deutsh + KONKURS

„(…) w pojedynkę nawet najlepszy zawodnik niczego nie dokona. Liczy się drużyna.”

Jest już drugi tom fantastycznie zapowiadającej się serii dla już-prawie-nastolatek! „Przyjaciółki rządzą” to druga część serii „Dziewczyny kodują”, czyli niedługich historii o babskiej bandzie połączonej wspólną pasją – kodowaniem. Pierwszy tom był zachwycił mnie już samym pomysłem, ale czy kiedy wiem już o co chodzi, kolejna część utrzymała moją ekscytację na tym samym poziomie?

DSC_0566

Tym razem narratorką opowieści jest jedna z koleżanek Lucy z klubu kodowania – Sophia. Wielka fanka sportu i managerka szkolnej drużyny, poukładana aż do granicy z pedantyzmem, starsza siostra na pełen etat i wielka pomoc dla rodziców. Ze wszystkich przyjaciółek chyba najbardziej przejmuje się przygotowaniami do nadchodzącego hakatonu, ale czy nagła sytuacja rodzinna nie zrujnuje jej skrzętnie przygotowanych planów jednocześnie pogrążając nadzieje i starania całej drużyny?

Fajnie jest obserwować tą samą historię z różnych perspektyw, dzięki temu poznajemy charakter i sytuację rodzinną zupełnie nowej, dotychczas drugoplanowej bohaterki. Fabuła drugiej części przygód kodujących dziewczyn kręci się wokół maratonu kodowania, którego tematem jest… budowanie robota! Wspominam o tym jakby ktoś myślał, że trudno o coś bardziej odlotowego od pisania aplikacji…

Poza przyszłościowym hobby bohaterki są wciąż dziewczynami – stroją się, jedzą ciastka, plotkują i pomagają w domu. Pojawiają się też pierwsze zauroczenia i plany wobec szkolnego balu. Jednak drugim, równie ważnym co kodowanie, tematem tej historii jest kwestia szczerości, pomocy, babskiej solidarności i zasad fair play. Jest więc babsko i jest power. I do tego jeszcze roboty. Jest super!

I jest jeszcze jedna rzecz, która jest dla mnie wielkim plusem – oswajanie inności. Gdzieś w tle pojawiają się całkiem poważne sprawy, jak autyzm, emigracja i inna kultura. Ale bez żadnego tłumaczenia, czy (co gorsza!) moralizatorskiej gadki. Po prostu są, jako coś najnormalniejszego na świecie. I to też jest bardzo super.

Bez wahania stwierdzam więc, że drugi tom trzyma poziom, a nawet podnosi poprzeczkę. Z niecierpliwością czekam na trzeci!

Stacja Deutsh, Dziewczyny kodują. Kod przyjaźni, Warszawa: Wydawnictwo Wilga, 2018, 160 s.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wilga.

 Tak, jak w przypadku recenzji pierwszego tomu, na instagramie czeka konkurs, gdzie można wygrać nie tylko samą książkę, ale również podkładkę pod myszkę do kompletu, zapraszam do udziału! -> KONKURS

Bajki Majki: „Girl Power. Opowieści dla dziewczyn, które chcą zdobyć świat” Caroline Paul

Powstaje coraz więcej książek o dziewczynach dla dziewczyn. I to nie tylko o grzecznych, ułożonych dziewczynkach marzących o księciu z bajki, ale o prawdziwych poszukiwaczkach przygód, awanturnicach zmieniających bieg historii. Oto jedna z nich – chyba najbardziej wyjątkowa.

To połączenie wspomnień pewnej kobiety, która od małego nie umiała usiedzieć na miejscu przez pięć minut, ze zbiorem inspiracji, poradnikiem i dziennikiem odkrywcy w jednym. Składa się z dziesięciu rozdziałów, a każdy z nich to jeden z szalonych wyczynów autorki.

Dzięki pierwszoosobowej narracji bardzo łatwo zżyć się z autorką będącą jednocześnie główną bohaterką ksiązki. Szczególnie, że Caroline Paul (stażaczkę, paralotniarkę, nurka głębinowego, kajakarkę, i łowczynię przygód) trudno nie polubić – epatuje pozytywną energią, jest pełna entuzjazmu i zawsze skora do wcielania w życie szalonych pomysłów (jestem pewna, że napsuła swoim rodzicom nerwów co niemiara…). I co najważniejsze – jest autentyczna – nie robi z siebie bohaterki, nie zadziera nosa, nie ogranicza się do przechwałek, nie wręcz przeciwnie. Opowiada zarówno o swoich sukcesach, jak i porażkach, dzięki czemu pozwala czytelniczkom wyciągnąć lekcje ze swoich własnych błędów. Potrafi śmiać się z siebie i ma przesympatyczne poczucie humoru. Uczy przełamywać swój strach, ale i słuchać głosu rozsądku. Podkreśla wagę zachowywania zimnej krwi, wytrwałości i posiadania odpowiednich umiejętności. Ale przede wszystkim radzi cieszyć się życiem, przygodą i wyzwaniami. I nie bać się spełniać swoich marzeń.

Wspomnienia osobistych przygód autorki dopełniają inspirujące cytaty odważnych kobiet i bardzo skrótowe biografie bohaterek. I to właśnie przy tym elemencie chciałabym zatrzymać się na dłużej, bo w moim odczuciu jest genialny. Dotychczas, kiedy ktoś wspominał o wielkich kobietach, miał na myśli przede wszystkim oklepane ikony – Emilię Earhart, Marię Skłodowską-Curie, Fridę Kahlo, czy Artemisię Gentileschi. Osobowości wybitne, ale… od wielu lat martwe i przez to bardzo, bardzo odległe. A w tym przypadku, nie dość, że Caroline Paul wspomina naprawdę mnóstwo nietuzinkowych kobiecych postaci, to jeszcze wybrała przede wszystkim osoby nam współczesne, których losy można śledzić, do których można napisać choćby na facebooku! To bohaterki żyjące, dostępne, zmagające się z tą samą rzeczywistością, co my. I dzięki temu jeszcze bardziej prawdziwe.

Ponadto każdy z rozdziałów zakończony jest małymi wyzwaniami i przydatnymi wskazówkami – dzięki nim przećwiczymy radzenie sobie ze strachem, dowiemy się między innymi jak wiązać węzły, rozpoznawać rodzaje chmur, nakłonić drzewo do wyprodukowania wody, zmierzyć temeraturę za pomocą cykania świereszczy czy zapobiec wychłodzeniu w lesie. Pojawiają się również zabawne grafiki i psychotesty (na przykład odnośnie skakania z klifu) oraz fragmenty „dziennika” do samodzielnego wypełnienia, gdzie sporządzimy listę autorytetów, albo listę rzeczy, które bardzo chcemy w życiu zrobić.

W pierwszym odruchu nieszczególnie podobały mi się ilustracje – jestem wielką fanką starannych, rozmalowanych dzieł sztuki, a tutaj dostałam skreślone na szybko, schematyczne obrazki. Ale wraz z wsiąkaniem w lekturę coraz bardziej wczuwałam się w ich klimat – pośpieszne, nerwowe, sprawiające wrażenie powstałych „na kolanie” ilustracje są bardzo dynamiczne, pełne ruchu, niemalże wibrujące od energii. I przez to doskonale pasują do tej książki i samej Caroline.

Jako dziewczyna pochłonęłam tą książkę w kilka godzin i jestem nią zachwycona. Jako mama cieszę się, że moja córka jest jeszcze na nią za mała. Ale jestem pewna, że za kilka lat „Go girls” trafi w jej ręce, bo jest utrzymana w idealnej równowadze pomiędzy zachętą do działania, a rozwagą i pomyślunkiem. Nawet, jeśli nie każda wyprawa idzie zgodnie z planem. W końcu dlatego właśnie nazywamy je PRZYGODAMI.

Caroline Paul, Wendy Macnaughton, Girl power. Opowieści dla dziewczyn, które chcą zdobyć świat, Poznań: Wydawnictwo Papilon, 2018, 153 s.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Papilon.