To nie jest gatunek, po który zwykle sięgam, wręcz przeciwnie. Książki obyczajowe łączące miłość z realiami II wojny światowej albo są dla mnie zbyt cukierkowe i traktują wojnę jako atrakcyjny landszafcik (bo przecież wiadomo, że romans w trudnych czasach jest ciekawszy), albo opisują wojenną rzeczywistość z reporterską dokładnością, co się oczywiście chwali, ale jest nie na moją psychikę.
„Kołysanka dla Łani” Ewy Formelli jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, choć jak autorka zaznacza, sama usłyszała tą historię „z drugiej ręki”. Stworzyła więc nostalgiczną opowieść, w której współczesność przeplata się ze wspomnieniami partyzantki i zesłania. I choć bije z nich groza i bezwzględność czasów i okoliczności, to jednak staruszkowie doceniają i pielęgnują w swej pamięci przede wszystkim te piękne momenty – młodość, przyjaźń, pierwsze zakochania, drobne przyjemności i chwile prostego szczęścia – tym bardziej doceniane, gdy trafiały się w nieludzkich okolicznościach. Promyczki dobra, o których do końca życia będzie bohaterom przypominał szum lasu, zapach konwalii i uśmiech nieznajomej.
Powstała więc historia, którą równie dobrze moglibyśmy wysłuchać pewnego zimowego wieczora z ust babci. Historia o nadziei, na którą nigdy nie jest za późno. O zagadkach pamięci i zapomnienia, o niesamowicie posplatanych losach wojennych emigrantów i ludzkiej dobroci przyćmiewającej zło i obojętność. A zakończenie jest wzruszające, po raz kolejny wyszła ze mnie książkowa beksa.
Bardzo podoba mi się wyważenie powieści, którą mimo licznych przeskoków czasowych i zmian narracji, czyta się bardzo płynnie i bez poczucia zagubienia (a przynajmniej bez tego niewynikającego z odczuć bohaterów). Bardzo duże znaczenie dla klimatu mają wojskowe i partyzanckie piosenki, których historie i związane z nimi ciekawostki historyczne zostały zręcznie wplecione w fabułę, podobnie jak na przykład informacje o różnorodnych tradycjach świątecznych, bo i magia Bożego Narodzenia znalazła dla siebie miejsce na kartach tej książki. A ja bardzo lubię dowiadywać się z powieści czegoś nowego.
Ewa Formella, Kołysanka dla Łani, Poznań: Wydawnictwo Replika, 2020, 276 s.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Replika, więcej o książkach autorki i tych przez Ewę czytanych znajdziecie w jej kąciku książek.