Czas na czytanie: „Tajemna historia” Donna Tartt

Dobra książka, to taka, która zostawia czytelnika bez słów. Kiedy ten po przeczytaniu ostatniego zdania zamyka powieść i siedzi w bezruchu, bo brutalnie wyrwany ze świata przedstawionego nie wie, co ma teraz zrobić ze swoim życiem. Siedzę tak już prawie od tygodnia. I wciąż nie mam pojęcia co powiedzieć. Nie czuję się też wystarczająco kompetentna, by popełnić jakąkolwiek merytoryczną formę recenzji. To po prostu dla mnie za wysokie progi.

Wiem za to, że to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam. Ostatnio tak piorunujące wrażenie zrobiło na mnie „Małe życie” nieco ponad dwa lata temu.

„Tajemna historia” jest napisana tak dobrze, że każde kolejne zdanie to czysta przyjemność. Nie mogłam się doczekać kontynuowania przerwanej lektury i nie mogłam wyrzucić jej z głowy, niezależnie od wykonywanej w ciągu dnia czynności. A na wieczorne czytanie w fotelu pędziłam w podskokach. Dosłownie! To nie jest przecież tak, że na co dzień czytam kiepskie książki, bo w większości przypadków jestem zadowolona z wyboru, lubię to, co czytam i samo czytanie sprawia mi mnóstwo frajdy. W końcu to w właśnie z tego powodu sięgam po książki. Ale Donna Tartt ustanowiła zupełnie inny poziom. Bo mam wrażenie, że dotychczas nie wiedziałam czym jest przyjemność płynąca z lektury.

Rewelacyjnie wyważona – pełna malarskich opisów, uczuć i emocji, trzymająca w napięciu i rozbrajająco zabawna w zupełnie niespodziewanych momentach. Hipnotyzująca do tego stopnia, że nie mam pojęcia kiedy minęło to 600 stron, a przecież czytałam je prawie tydzień. Właściwie reszty tego tygodnia też nie bardzo mogę sobie przypomnieć…

Uniwersalna historia o młodości wypełnionej poszukiwaniami wzniosłych ideałów i pogardzającej przyziemną codziennością. O bezkompromisowym dążeniu do wyidealizowanego celu. O kuszeniu losu i winie niezawinionej. O radzeniu sobie z konsekwencjami i przeżywaniu traumy. O bezrefleksyjnym podążaniu za charyzmatycznymi przywódcami i o upadaniu autorytetów. O wytrzymałości gumowych zasad moralnych, uporczywości sumienia i lęku przed karą.

Chciałam tu też napisać „zakazany romans”, ale w sumie to nie wiem, o którą relację miałoby chodzić, bo każda z nich kolejno burzy wszystkie granice. Jest tu jednak co nieco i z mitu o Helenie Trojańskiej i szczypta „Romea i Julii”. A przy tym całkiem sporo „Zbrodni i Kary”. Pomnożonej przez 6.

Pełna młodzieńczego idealizmu, szukania drogowskazów w mrokach antyku, pierwszych prób dorosłego życia.

Jest tu mnóstwo studenckich imprez, geniusz-socjopata, bogate dzieciaki, morze alkoholu i nadmiar szkodliwych używek. Są porywy serca, duże braki we wsparciu rodziny i potrzeba akceptacji. Jest szóstka oddanych sobie przyjaciół i szalony plan, który kończy się tragicznie. A tragedia to dopiero początek.

Donna Tartt, Tajemna Historia, Kraków: Wydawnictwo Znak Literanowa, 2017, 608 s.