Zauważyłam, że od dłuższego już czasu robię znacznie szerszy research w książkach dziecięcych, niż wymagałoby się tego od mamy dwulatki. Wychodzę jednak z założenia, że dobrze wiedzieć co w trawie piszczy, a do wszystkich moich zbiorów Bobasa w końcu i tak dorośnie. No i biję się w pierś – pojawia się tyle fantastycznych pozycji dla starszych dzieciaków, że czasami po prostu nie potrafię się powstrzymać, mimo, że na Majkę poczekają jeszcze z 8-10 lat. Za to Wam z przyjemnością pokażę je już teraz.
To, co jest dla nas kompletnie nieznane przyciąga najbardziej i z pewnością z tego względu zareagowałam na nią z takim entuzjazmem. Jak by nie patrzeć, programiści to zawód przyszłości. Zawód zdominowany przez facetów. Dla tego typu zachęty jestem jak najbardziej na tak! Go girls!
Nastoletnia Lucy nie może już doczekać się pierwszego spotkania pozalekcyjnego kółka kodowania. Jednak szybko okazuje się, że zajęcia nie będą przebiegać dokładnie tak, jak oczekiwała. Bo czy nauka programowania może mieć cokolwiek wspólnego z… robieniem kanapki?
Głód wiedzy głównej bohaterki zostaje zauważony przez tajemniczego pomocnika, który oferuje jej i jej koleżankom przyspieszony kurs kodowania w formie listów z zadaniami. A kodowane podchody szybko stają się nie tylko podwalinami poważnej wiedzy, ale również początkiem prawdziwej przyjaźni.
To sympatyczna historia nie tylko o pisaniu aplikacji, ale chyba przede wszystkim o jeszcze trudniejszej sztuce – o cierpliwości (jak by nie patrzeć w obu tych dziedzinach jestem totalnym beztalenciem…) . Która przy okazji prezentuje zupełnie niestandardowy sposób nauczania i bardzo rzadki okaz nauczycielki o niekonwencjonalnym podejściu – momentami aż dziewczynom zazdrościłam chodzenia do szkoły!
Bardzo fajna propozycja dla młodszej młodzieży – jest babska banda złożona z posiadaczek całkowicie odmiennych upodobań i charakterów połączonych wspólną pasją. Jest tajemnica wymagająca wykorzystania pewnej unikalnej umiejętności każdej z nich. I w końcu jest wartościowa wiedza będąca skutkiem ubocznym świetnej zabawy. Pamiętam jak jeszcze niedawno sama zaczytywałam się w tego typu pozycjach i bardzo się cieszę, że powstają coraz to nowe pomysły na nieskomplikowane i jednocześnie inspirujące historie dla młodych czytelniczek, nadążające za pędzącym światem.
Sympatyczna i zarażająca entuzjazmem, z pewnością w swoim czasie podsunę ją Majce.
Stacja Deutsh, Dziewczyny kodują. Kod przyjaźni, Warszawa: Wydawnictwo Wilga, 2018, 160 s.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wilga.
Chcielibyście wypróbować tą pozycję na własnych dzieciach? Na instagramie czeka konkurs, gdzie można wygrać nie tylko samą książkę, ale również podkładkę pod myszkę do kompletu, zapraszam do udziału! -> KONKURS