Grajki Majki: 3 gry kooperacyjne dla najmłodszych

Nie oszukujmy się – maluchy, przynajmniej na początku swojej przygody z grami planszowymi, nieszczególnie radzą sobie z przegrywaniem. Warto więc od czasu do czasu sięgnąć po grę, w której uczestnicy, zamiast ze sobą rywalizować, pracują na wspólny sukces. Albo wspólną porażkę.

Najmłodszym gorąco polecam pokazywaną już wcześniej Little Cooperation od Djeco, której celem jest przeprowadzenie zwierzątek przez lodowy most, zanim ten się „rozpuści”. Jest to gra losowa, gdzie rodzaj ruchu gracza (wprowadzenia zwierzątka na most, zejście z mostu do igloo lub topnienie jednej z podstaw mostu) zależy od rzutu kostką. Poza banalnie prostymi zasadami, z którymi spokojnie poradzi sobie i dwulatek, niewątpliwą zaletą jest różnorodność faktur wykorzystanych materiałów w postaci połączenia elementów gumowych, tekturowych i plastikowych.

To najłatwiejsza z przedstawionych gier, tu też rozgrywka trwa najkrócej.

Little Cooperation
Firma: Djeco
Sugerowany wiek: 2,5-5 lat

Nieco trudniejsza propozycja to „Kotek Psotek” wydawnictwa Egmont – podobnie jak w przypadku Little Cooperation, polega na bezpiecznym doprowadzeniu zwierzątek (myszki, wiewiórki i ptaszka) do ich domków, tym razem jednak naszym przeciwnikiem nie jest topniejący most, a goniący nas kotek. Fakt, czy i jak szybko ruszymy się którymś z mniejszych stworzonek, czy psotnym kotkiem zależy od koloru i liczby wyrzuconych na kostkach oczek. Kiedy kot doścignie któreś z małych zwierzątek, to (jak to dyplomatycznie zostało określone w instrukcji) zostaje zdjęte z planszy. Wciąż mamy jednak szansę uciec pozostałymi pionkami, a kilka smakołyków w zanadrzu pozwala nieco kocura spowolnić. Sporym utrudnieniem jest konieczność uciekania trzema pionkami jednocześnie, a to wymaga już pewnego rodzaju strategii! Moja Majka ma też mały problem ze zrozumieniem koncepcji skrótów i zapamiętaniem które pionki mogą się nimi przemieszczać. I może to nieszczególnie gra dla tak ortodoksyjnych kociarzy, jak nasza rodzina, podejrzewam bowiem, że w głębi ducha każdy z nas kibicuje kotu.

Wielki plus za świetnie opracowaną instrukcję, niebanalny kształt planszy i drewniane pionki. Również cena jest bardzo przyjazna.

Kotek Psotek
Wydawnictwo Egmont
Sugerowany wiek: 3+

Za to najbardziej już zaawansowanym małym graczom polecamy nowość od Wydawnictwa Nasza Księgarnia – „Liska Urwiska”, czyli grę detektywistyczną!

Każdy z graczy wciela się w jedną z czterech kurek-detektywów (symbolizowanych przez kolorowe pionki – czapki detektywa), które wspólnie mają za zadanie rozwiązać zagadkę tajemniczej kradzieży chleba. Zbierają wskazówki i eliminują kolejnych podejrzanych, ale muszą się spieszyć, bo winowajca ucieka!

Mechanizm gry oparty jest o rzuty trzema kośćmi, na których należy wylosować te same symbole – łapki lub „oczka”. Wylosowanie trzech symboli oka pozwala na odkrycie dwóch kart podejrzanych, a liczba wyrzuconych łapek oznacza liczbę ruchów, które dany gracz może wykonać na planszy, na której poukrywane są poszlaki. Jeśli jednak nie uda się wyrzucić trzech takich samych symboli, uczestnik traci kolejkę i zamiast tego musi przesunąć figurkę lisa o trzy pola do przodu. Kiedy symbolizujący winowajcę lis przejdzie przez całą planszę i zdoła zbiec do norki, gra kończy się klęską.

Zebrane poszlaki gracze umieszczają w dekoderze wskazówek, dzięki któremu mogą się dowiedzieć, czy winowajca nosi określony element ubioru – i dzięki temu eliminować podejrzanych. A to świetne ćwiczenie na spostrzegawczość i kojarzenie faktów.

Lisek Urwisek
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Sugerowany wiek: 5+

Każda propozycja to świetna zabawa, która potrafi wkręcić całą rodzinę! Którą z nich wybierzecie?

Grajki Majki: Djeco „Little observation”

To jedna z pierwszych gier, jakie mieliśmy. Sprawiłam ją Majce jakoś w okolicach 2,5 roku życia, ale moim zdaniem spokojnie da sobie radę i w miarę ogarnięty dwulatek. Może nie za pierwszym razem, a raczej metodą prób i błędów, ale właśnie po to jest ta gra – żeby uczyć poprzez zabawę.

A mianowicie uczyć kolorów.

Zasady są banalnie proste. Trzeba rzucić dwiema kostkami i wśród dziewięciu gumowych motylków odszukać takiego, który kolorystycznie będzie odpowiadał kombinacji kolorów wyrzuconych na kostce. W nagrodę można wybrać sobie żeton z motylkiem. Wygrywa ten z graczy, który uzbiera więcej żetonów.

Nieskomplikowana i pomysłowa. Poza powtórką z kolorów trenuje również spostrzegawczość i koncentrację, a kolorowe motylki mogą posłużyć również do innych, wymyślonych zabaw.

Początkowo dezorientowało nas trochę, że na żetonach nie umieszczono odpowiedników wszystkich opcji kolorystycznych gumowych motylków – myślałam, że kolorów trzeba szukać dwukrotnie, raz wśród motylków gumowych, a potem wśród żetonów-nagród i nieco zniechęcało mnie to niedopatrzenie. Jakiś czas później domyśliłam się (po wyrzucaniu niebiesko-żółtego motylka przez całą grę), że gdyby nagrody przypisane do danego koloru po prostu w pewnym momencie się skończyły, liczenie punktów byłoby niesprawiedliwe. Dlatego zapewne kolorystyka szukanego motylka nie musi mieć związku z motylkiem na żetonie.

Jeśli miałabym szukać jakiegoś minusa, to niestety, po pół roku intensywnego używania, farba z motylich skrzydeł gumowych motylków zaczyna się nieco ścierać. Nie na tyle, żeby było to problemem, ale jednak nie wygląda to estetycznie. Z pozostałymi grami tej firmy nie mamy podobnego problemu.

Dobry i sprawdzony kandydat na pierwszą grę maluszka.

Little Observation
Firma: Djeco
Sugerowany wiek: 2,5-5 lat

Grajki Majki: Djeco „Little action”

Kiedy od drugich urodzin minęło już nieco czasu i Majka zrobiła się już całkiem ogarnięta, zaczęłam rozglądać się za pierwszymi grami. No wiecie, na rynku jest mnóstwo fantastycznych propozycji i sama nie mogłam się już doczekać, mimo, że większość z tych gier przeznaczonych jest dla maluszków powyżej trzeciego roku życia i sporo z nich polega na rzucaniu kostką, a nie do końca na tym mi zależało. Bobasa miała wtedy etap demona energetycznego (w sumie ma go do dziś…) i w turlanie kostki wkładała zdecydowanie zbyt wiele entuzjazmu.

Bądźmy szczerzy – nie jest łatwo znaleźć grę dla dziecka, które roznosi energia i zamiast siedzieć i choć przez chwilę skupić się na planszy woli robić dziesięć innych rzeczy. Najczęściej jednocześnie.

„Little action” to właśnie propozycja dla takich wiercipupek – przede wszystkim najciekawszą dla dziecka rzeczą w pudełku są gumowe zwierzątka. Całkiem ładne, lekkie i miękkie, wobec czego nawet rzucone z całej siły przez pokój nie narobią szczególnie wielu szkód. A rzucanie jest jak najbardziej dozwolone! Jeśli tylko wylosujemy właśnie takie wyzwanie.

Gra składa się z sześciu gumowych dzikich zwierzątek, dwudziestu kart z wyzwaniami różnego typu oraz dwunastu medali ze zwierzątkami. Każdy z graczy losuje kartę i musi, wykorzystując do tego zwierzątka, wykonać jedno z pięciu rodzajów zadań: utrzymać jedno ze zwierzątek na głowie przez 30 sekund, wrzucić określone zwierzątko do pudełka, strącić jedno zwierzątko drugim, podrzucać je w górę i złapać (to jest chyba najtrudniejsze dla maluszka!), podawać sobie z rąk do rąk albo ustawić jedno na drugim. Zadania na kartach zostały przedstawione w sposób rysunkowy, dzięki czemu dziecko samo poradzi sobie z odczytaniem, ale wymaga to chwili skupienia. Potem zostaje już tylko ćwiczenie motoryki, koordynacji ruchowej, refleksu i cierpliwości. A na wytrwałych czekają medale!

Świetna zabawa dla całej rodziny – wbrew pozorom zadania nie są wcale tak banalnie proste, jakby się to mogło wydawać, nie tylko dla maluszka. Utrzymanie zwierzątka na głowie to mój osobisty koszmar :D

Karty i medale wykonane zostały z naprawdę grubej tektury, dzięki czemu niestraszne im ani zagniecenia, ani nadmiar śliny.

Gra jest stosunkowo droga, ale ze względu na pomysł, wytrzymałość i jakość wykonania zdecydowanie warta swojej ceny. Była jedną z naszych pierwszych nabytków i gramy już dobre pół roku, a nie widać jakichkolwiek śladów zużycia.

Little Action
Firma: Djeco
Sugerowany wiek: 2,5-5 lat

Grajki Majki: Djeco „Little Cooperation”

Little Cooperation to pierwsze z majkowych podchoinkowych znalezisk. Mamy i lubimy dwie inne gry z serii gier dla maluszków od Djeco, dlatego Mikołaj wiedział, że to będzie pewniak. I tak było, bo Bobasa namówiła ciocię na trzy rundki jeszcze siedząc pod choinką.

Co ciekawe, to jedna z propozycji rozchwytywanych przez rodziców, których pociechy nie do końca jeszcze radzą sobie z ideą rywalizacji. Jak sama nazwa wskazuje, ta gra polega na współpracy, nie ma tu więc zwycięzców i przegranych, a wspólny sukces. Lub wspólna.

To gra w prawdziwie zimowym klimacie, rozgrywa się bowiem w arktycznym krajobrazie – zestaw zawiera trzy niewielkie tekturowe plansze: startu, mety (z igloo) i lodowej kładki; sześć drewnianych klocków w kształcie kostek lodu, będących podstawą mostu, cztery gumowe zwierzątka (pingwina, zająca, niedźwiadka i polarnego liska); kostkę z piktogramami i instrukcję.

Cała zabawa polega na bezpiecznym przeprowadzeniu zwierzątek przez lodowy most z planszy startu na planszę z igloo. Mamy trzy możliwości ruchu uzależnione od wyrzuconego na kostce obrazka: wejście na mostek, zejście z mostka do igloo i konieczność zabrania jednej z podstaw mostu, gdy trafimy na obrazek z kostkami lodu. Wszyscy gracze dokładają starań, by ich działania przyczyniły się do bezpiecznego przejścia przez most zanim wszystkie sześć lodowych podstaw zniknie.

Gra jest bardzo starannie wykonana i wytrzymała. Dużym plusem jest różnorodność faktur i wykorzystanych materiałów (tektura, drewno, plastik), nieskomplikowane zasady gry oraz idea pracy w grupie.

Sporym niedociągnięciem jest brak polskiej wersji instrukcji. Djeco nie umieszcza języka polskiego w książeczce z instrukcjami, w poprzednich grach jednak dystrybutor zadbał o karteczkę albo naklejkę na pudełko z tłumaczeniem. Tym razem tego zabrakło. My bez problemu radzimy sobie z wersją angielska i francuską, jednak babcia miała z tym mały problem. Na szczęście gra jest w dużej mierze intuicyjna i nie wymaga rozbudowanych zasad.

To kolejna już świetna „pierwsza gra malucha” od Djeco. Chociaż cena jest stosunkowo wysoka (taki prezent wymaga u nas już większej okazji), to jakość wykonania i pomysł są tego warte. Jestem pewna, że posłuży nam kilka ładnych lat, szczególnie, że inne gry z tej serii nie mają jeszcze śladów użytkowania, a są intensywnie eksploatowane od ponad pół roku. Ponadto urocze gumowe zwierzątka są obiektem wielkiej miłości i nadają się również do zabawy niezwiązanej z zasadami gry. Ogranicza nas tylko wyobraźnia.

Bardzo polecamy!

Little Cooperation
Firma: Djeco
Sugerowany wiek: 2,5-5 lat