„Samochody w korku stały.
Trzy na światłach przejechały.
Ile jeszcze nie zdążyło,
jeśli w korku dziesięć było?”
Nie ukrywam, że nigdy jakoś szczególnie nie przepadałam za matematyką i uczucie to było całkowicie odwzajemnione. Moje 38% z matury zostało osiągnięte wysiłkiem wręcz heroicznym i jestem z nich bardzo dumna! Mam nadzieję, że moja Majka nie będzie podchodzić do królowej nauk z podobną niechęcią, bo jednak nie oszukujmy się – liczenie to całkiem przydatna umiejętność. Chociaż wciąż czekam na ten moment, kiedy będę mogła wykorzystać w praktyce wzór na deltę.
Myślę jednak, że gdybym w odpowiednim momencie trafiła na taką książkę, jak „Rymowane zagadki matematyczne”, moje podejście mogłoby być całkiem odmienne. Może i tylko na samym początku edukacji, ale czy to nie solidne podstawy budują pewność siebie i u dziecka i u dorosłego?
Trudno mi określić czym tak naprawdę jest ta książka. Nie jest to bowiem podręcznik, choć znajdziemy w niej zarówno wprowadzenie w temat, jak i zadania do rozwiązania. Nie jest to również encyklopedia, choć odnajdziemy w niej definicje. Zarówno wstęp do świata liczb, wytłumaczenie takich zjawisk jak dodawanie, czy odejmowanie (zarówno dwóch, jak i większej ilości liczb), jak i same zadania są… rymowane. A jak już sam tytuł wskazuje, zadania do obliczenia przez malucha zostały przedstawione w formie zagadek. Trudno o lepszy sposób „wciskania wiedzy do głowy”, jak melodyjne rymy i wzbudzanie zainteresowania. (Jedyny moment, w którym autorzy nie zwracają się do nas rymem, to wskazówki dla rodzica ułatwiające pracę z książką). Szczególnie, że poza dążeniem do poznania wyniku, dziecko na każdym kroku zachęcane jest do poznawania świata. Zagadkom liczbowym towarzyszą bowiem pytania pomocnicze. Przy zadaniu z gitarą warto zapytać czym są struny, podczas liczenia jajek różnych gatunków ptactwa można zastanowić się które z nich są jadalne, a licząc rękawy ubrań koniecznie musimy wziąć pod uwagę czym jest kamizelka! Poza umiejętnościami dodawania i odejmowania książka rozwija również budowanie własnej wypowiedzi i ćwiczy abstrakcyjne myślenie. Nie liczy się tu bowiem sam wynik, ale również sposób, w jaki dziecko do niego doszło, a także prawidłowe zrozumienie wszystkich elementów składowych zadania – nawet tych kompletnie nie związanych z matematyką. Ufff… cóż to za cudowny odpoczynek od bezdusznego, zero-jedynkowego sposobu oceniania tak lubianych w szkołach (bo i najłatwiejszych do sprawdzania) testów.
Interdyscyplinarna, pełna rymu i rytmu, dopełniona wesołymi ilustracjami książka ni trochę nie sugeruje, jakoby matematyka miała być czymś trudnym. I może wcale nie jest jeśli tylko ma się do niej odpowiednie podejście?
Elżbieta i Witold Szwajkowscy, Rymowane zagadki matematyczne, Warszawa: Wydawnictwo Kapitan Nauka, 2019, 41 s.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kapitan Nauka.