Czas na czytanie: „Architektura jest najważniejsza. Rozmowy drugie” red. Ewa Mańkowska-Grin

„Powstaje tak mało realizacji, które dają satysfakcję estetyczną i jednocześnie komfort życiowy.”

„Rozmowy drugie”, czyli cykl wywiadów Ewy Mańkowskiej-Grin z historykami sztuki i krytykami architektury to moje drugie spotkanie z serią Architektura jest najważniejsza. Cykl książek skupionych wokół problemów nowoczesnej i współczesnej architektury zaczęłam od tomu „Architektki” i po tej lekturze od razu sięgnęłam po „Rozmowy drugie” pomijając pierwszą część wywiadów. Zatem już na samym początku pozbawiłam architektów (bo to oni byli partnerami rozmów w pierwszym tomie) prawa głosu oraz wyjaśnienia i umotywowania sytuacji urbanistycznej w Polsce, wolałam jednak zacząć od zapoznania się z poglądami strony, które (jak sądzę)  będą bliższe moim własnym opiniom.

„… architektura (…) to kreacja wyższego rzędu, w którą musi być wcielona pewna idea.”

Osiem rozmów przeprowadzonych przez Ewę Mańkowską-Grin z autorytetami zajmującymi się pisaniem o architekturze – Martą Leśniakowską, Małgorzatą Omilanowską, Martą A. Urbańską, Grzegorzem Piątkiam, Jackiem Purchlą, Romanem Rutkowskim, Kubą Snopkiem i Andrzejem Szczerskim – ma na celu zdiagnozowanie stanu urbanistycznego współczesnej Polski i określenie przyczyn wszechobecnego chaosu w projektowaniu przestrzeni i degeneracji krajobrazu.

„Zanikły wszelkie idee, które rządziły architekturą od antyku po modernizm.”

Z rozmów tych wynurza się ponury obraz architektury polskich miast jako bezwładnych i chaotycznie „rozlewających się” na przedmieścia, pozbawionych dobrego planowania i myślenia przyszłościowego, gdyż decydującym kryterium podejmowanych decyzji jest cena, nie zaś dbałość o komfort i potrzeby mieszkańców.

„… świat wartości przegrywa (…) ze światem pogoni za doraźnym zyskiem, a rola urbanisty podlega radykalnej marginalizacji…”

„Dzisiaj kształtowanie przestrzeni oparte jest głównie na biznesplanie i kalkulacji zysków z każdego metra kwadratowego sprzedanej powierzchni mieszkaniowej.”

Gdzie zunifikowana architektura stała się elementem kultury masowej, a urbanistyka jako wiedza o potrzebach społecznych jest nauką na wymarciu. Będących polem folgowania niesłabnącej potrzebie indywidualizacji jednostek nie gotowych na ograniczenie ich wolności poprzez regulacje prawne narzucające określone standardy. Jednostek nie posiadających wykształconego zmysłu estetycznego, skłonnych do ulegania kiczowatym, krzykliwym modom.

„… ludzie budują w taki sposób, jakby się ścigali z sąsiadami na absurdalne pomysły.”

Polska rozwija się dynamicznie, ale bezmyślnie, w odmętach bezsensownych i przestarzałych przepisów. Umierają historyczne centa miast, przy jednoczesnym rozszerzaniu się suburbiów i niedostatecznej rozbudowie transportu publicznego, co doprowadza do wielokilometrowych korków w godzinach szczytu i wiecznych niedogodności związanych z parkowaniem niekończących się ilości samochodów.

„Komfort życia upada, ograniczony przez nieprzemyślane planowanie.”

 Tym, co podobało mi się szczególnie podczas lektury, jest przemyślany wybór rozmówców zapewniający interdyscyplinarność prowadzonych dyskusji. Choć zadawane pytania oscylują wokół tych samych tematów i są bardzo podobne, każdy z wywiadów kładzie nacisk na inne aspekty problemu – jednych badaczy bardziej interesuje podejście historyczne, drugich trudności o charakterze politycznym i legislacyjnym, jeszcze innych kwestie natury technicznej i społecznej. Małgorzata Omilanowska i Andrzej Szczerski podkreślają dotkliwy brak instytucji państwowej zajmującej się architekturą i urbanistyką, będącej organem eksperckim, doradczym i opiniotwórczym, do którego można by się odwołać i który zajmowałby się weryfikacją powstających koncepcji – postulują powstanie narodowego instytutu architektury mającego realny wpływ na realizowane projekty. Kuba Snopek skupia się natomiast przede wszystkim na socjologicznej koncepcji „ochrony zabytków rozumianej jako ochrona substancji” – nie postuluje otoczenia opieką budowli samych w sobie, a ochronę relacji społecznych, kultury i historii ich mieszkańców, specyficznej atmosfery, traktowanie mitu miejsca i ludzi jako zabytku. I choć kierunki, w których podążają poszczególne rozmowy bywają kompletnie różne, wynikają z nich te same wnioski i diagnozy – brak spójności i lokalnego charakteru powstających współcześnie realizacji, problem przedmieść poszerzających się bez ładu i pomyślunku, słabość państwa i brak odpowiednich regulacji prawnych pozwalających stanowić kontrolę bezwładem rozwoju urbanistycznego oraz potrzebę edukacji artystycznej i estetycznej w Polsce.

To książka, która pozwala zrozumieć wieloaspektowość sytuacji, w jakiej znalazła się Polska pod względem rozwoju architektoniczno-wizualnego. Pomaga nazwać i określić to, co coraz większa część obywateli zaczyna dostrzegać wokół siebie – kraj będący w głębokim kryzysie planowania przestrzennego po przerwaniu ciągłości planistycznej, rozpaczliwie potrzebujący uproszczenia legislacyjnego i wartościowej edukacji. Chaos, który zaczyna przeszkadzać coraz większej części społeczeństwa.

„Miasto to przecież zwierciadło cywilizacji.”

Architektura jest najważniejsza. Rozmowy Drugie, red. Ewa Mańkowska-Grin, Kraków: Wydawnictwo EMG, 2017, 132 s.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości portalu sztukater.pl.

Czas na czytanie: „Architektura jest najważniejsza. Architektki”

Naprawdę nie sądziłam, że wystarczy zaledwie rok spędzony z dala od uczelni, żebym tak bardzo zatęskniła za kontaktem ze sztuką. Tym chętniej sięgnęłam wreszcie po pozycję naukową i to z dziedziny architektury (w dodatku architektury modernistycznej!) – zawsze traktowanej przeze mnie nieco po macoszemu – które jeszcze nie tak dawno zupełnie mi przecież obrzydły. Nawet nie zauważyłam, kiedy w książce skończyły się strony, a po skończeniu lektury pozostał mi uporczywy niedosyt.

Sześciu badaczy, sześć niezwykłych kobiet i sześć esejów, które ich połączyły. Sześć silnych osobowości, sześć postaw, sześć portretów, sześć różnych sytuacji życiowych, sześć spojrzeń na świat. Choć wydaje się, że dzieli je wszystko – od statusu społecznego i materialnego, przez stan cywilny, podejście do wszechogarniających zmian, życiowe wybory, przynależność etniczna, a nawet samo spojrzenie na doktryny architektoniczne, to jednak mają ze sobą zdecydowanie więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. I wcale nie mam tu na myśli cech osobowości kojarzonych z płcią. Łączy je bowiem miłość do architektury, odwaga i wytrwałość w dążeniu do celu, nowatorskość myślenia i pragnienie zmian – społecznych, estetycznych i kulturowych.

Opracowanie podkreśla znaczenie kobiet na polskiej scenie architektonicznej – w latach 20. pojawiła się nowa, nieznana wcześniej grupa zawodowa: profesjonalne i wykształcone architektki.

„Wszystkie należały do generacji „młodych”, czyli urodzonych w latach 1895-1900, i na architektoniczną scenę weszły w latach dwudziestych, reprezentując postawę modernistyczną w pełnym tego słowa znaczeniu. Traktowały architekturę nowoczesną jako ostateczne spełnienie awangardowego idealistycznego projektu syntezy wszystkich sztuk w celu stworzenia nowej przestrzeni i nowej estetyki dla Nowego Człowieka. Niemal wszystkie były żonami lub partnerkami architektów, tworząc z nimi związki małżeńsko-architektoniczne, które w środowisku awangardy były szczególnym rodzajem prymarnych grup artystycznych, gdzie dochodziło do skomplikowanych relacji seksualno-małżeńsko-artystycznych, rozgrywających się na cienkiej granicy między tym, co prywatne, osobiste, intymne, ukryte w ścianach życia rodzinnego, a tym, co jawne i oficjalne, gdzie obowiązywała restrykcyjna „reguła patriarchalna (…) To właśnie te artystyczne/architektoniczne małżeństwa i nieformalne związki były najbardziej trwałymi elementami w zmiennym, niestabilnym środowisku awangardy i to tutaj dochodziło do akumulacji i koncentracji kapitału symbolicznego, budującego nowy kod języka plastycznego.”

Marta Leśniakowska, Barbara Brukalska: subtelna budownicza płaszczyzn i form [w:] Architektki, red. Tomasz Kunz, Kraków: Wydawnictwo EMG, 2016, s 40-41.

Kreatorki przyszłości, zdobywając wykształcenie, doświadczenie, szacunek i uznanie w dziedzinie dotychczas całkowicie zdominowanej przez mężczyzn przecierały szlaki dla przyszłych pokoleń kobiet-badaczek, kobiet-inżynierów w ich zawodowej emancypacji. To między innymi dzięki ich wytrwałości kobiety zyskały możliwość studiowania kierunków technicznych, obejmowania atrakcyjnych posad i pozyskiwania lukratywnych zleceń w całkowicie „męskim” świecie. Jako pierwsze w historii polskiej architektury, przestały pełnić zaledwie rolę pomocniczą wspierającą swych mężów – architektów, lub zadowalając się drugorzędnymi realizacjami. Stały się równymi partnerkami odpowiedzialnymi za najbardziej sztandarowe projekty epoki.

Powstałe eseje są wynikiem dogłębnych studiów i pracochłonnych poszukiwań źródłowych autorów. Mamy tu do czynienia z badaniem roli kobiety w tworzeniu się polskiej awangardy. Pada pytanie: Czy istnieje podstawa do wyodrębnienia grupy „kobiecej awangardy” o specyficznych cechach wynikających z doświadczenia płci?
„Architektki” są zbiorem sześciu esejów o niezwykłych kobiecych osobowościach, których losy rozgrywały się  w niezwykłych czasach. Każda z bohaterek w unikalny sposób miała wpływ na rozwój architektury modernistycznej zajmując indywidualne miejsce w historii polskiej nowoczesności.
Każdy z tekstów może być wstępem zarówno do pogłębionych badań biograficznych, estetycznych, jak i genderowych.

Teksty poświęcone Dianie Reiterównie (autorka Barbara Zdroja), Barbarze Brukalskiej (autorka Marta Leśniakowska), Helenie Syrkusowej (autor Rafał Ochęduszko), Halinie Skibniewskiej (autorka Marta A. Urbańska), Jadwidze Grabowskiej-Hawrylak (autor Łukasz Wojciechowski), i Anatolii Hryniewskiej-Piotrowskiej (autor Szymon Piotr Kubiak) stanowią unikalny komentarz do historii dynamicznych zmian dwudziestowiecznej Polski, rozwijających się wzniosłych idei, postawy wobec powojennego socrealizmu. Tych sześć zupełnie odmiennych życiorysów wypełnionych energią do walki z przeciwnościami, dylematami rasowymi, życiowymi, zawodowymi i etycznymi stanowi niezwykły obraz przełomowej epoki.

Teksty obrazujące rzeczywistość czasów wojennych, nawet te o charakterze naukowo-biograficznym, czyta się z zapartym tchem. Ale jeśli do trudnej sytuacji ustrojowej i politycznej, do walk o wolność i godność człowieka dołożymy tą nieco mniej widowiskową, choć wcale nie mniej ważną walkę o emancypację i faktyczne równouprawnienie, otrzymamy historię, od której trudno się oderwać. Tym bardziej poruszającą, że przecież najzupełniej prawdziwą.

Architektki, red. Tomasz Kunz, Kraków: Wydawnictwo EMG, 2016, 164 s.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Sztukater.