Przedświąteczna wersja hitowej gry „Pędzące żółwie” w zimowej szacie graficznej i z sałatą ukrytą pod choinką.
Zasady są takie same, jak w podstawowej wersji gry – kto pierwszy dotrze do choinki, wygrywa. Kłopot w tym, że nie wiadomo który pionek jest czyj, bo losowanie kolorów to tajna sprawa (chyba, że gramy z młodszymi żółwiolubami i chcemy sobie nieco ułatwić rozrywkę modyfikując zasady. Ale ciekawiej jest nie wiedzieć), a wszyscy gracze mogą poruszać się dowolnymi żółwiami – w granicach wyznaczonych przez karty ruchu, jakie mają w dłoni. Można też wdrapać się na skorupę innego żółwia i przebyć część trasy „na gapę”.






To jedna z gier wymagających minimalnych przygotowań i maksimum strategii urozmaiconej o element losowy. W końcu nie mamy wpływu na karty, które daje nam los, ale to już nasza sprawa, w jaki sposób je wykorzystamy. Sympatyczna i klimatyczna, fajny sposób na rodzinne urozmaicenie adwentowego oczekiwania.
„Pędzące żółwie. Wyścig do choinki”
Autor: Reiner Knizia
Czas rozgrywki: 20 minut
Liczba graczy: 2-5
Sugerowany wiek: 5+
Wydawnictwo: EGMONT
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem EGMONT.