Wychodzimy powoli z trzeciej fala pandemii, a każda kolejna jest gorsza i bardziej opłakana w skutkach. Maseczki stały się standardowym elementem ubioru. Zajęcia z baletu zamknięte od listopada, basen od stycznia, znów pozamykano przedszkola i szkoły. Strach odwiedzić dziadków na święta, kontakty z najbliższymi ograniczone do minimum. Jak wytłumaczyć to wszystko dzieciom? Szczególnie takim przedszkolnym i wczesnoszkolnym – nie mającym jeszcze dość wiedzy, by rozumieć i akceptować naukowe wyjaśnienia, a jednak wciąż pamiętających czasy „normalności” sprzed epidemii i mającymi mnóstwo pytań?
Kilka książek o koronawirusie zajmuje już stałe miejsce w naszym domu „Wirus i inne drobne ustrojstwa” jest świetny, ale to dla mojej przedszkolaczki jeszcze trochę za ciężki kaliber, mimo wszystkich moich wysiłków w tłumaczeniu poszczególnych zagadnień. „Dlaczego nosimy maseczki” to natomiast pozycja (też bardzo dobra!) dla maluszków i choć trochę nam pomogła, nie wyczerpuje ciekawości mojego dziecka. Brakowało nam czegoś pośredniego. I oto jest! W dodatku z mojej ulubionej serii encyklopedii dla dzieci Marty Maruszczak z dużą dawką humoru.
Nie oszukujmy się, obecna sytuacja może przerażać i małych i dużych. Kluczem do okiełznania tego lęku jest zrozumienie problemu i humor właśnie. I te dwie rzeczy „Wirus w koronie” nam gwarantuje.








Dowiemy się między innymi czym różnią się wirusy od bakterii i innych organizmów, w jaki sposób działają, jakie mamy rodzaje wirusów, jak się przed nimi chronić i jak wzmocnić nasza odporność i dlaczego akurat ten nowy koronawirus wzbudził tak wielkie zamieszanie na całym świecie. Wyjaśniono też tajemnicze słowa, towarzyszące nam od dwóch lat niemalże na każdym kroku, jak epidemia, pandemia czy kwarantanna. A wszystko to za pomocą dowcipnych ilustracji i dostępnego języka.
Fenomenalna oprawa graficzna (zachwycałam się nią już przy poprzedniej części „Wzrok, słuch, smak dają znak”), genialne poczucie humoru i duża porcja rzetelnej wiedzy podana w przyjazny dla malucha sposób. A raczej przedszkolaka właśnie – sugerowany wiek czytelnika to 6-10 lat, ja czytam z dość oczytaną 5-latką i jest idealnie.
Na poziom zrozumienia zagadnienia (szczególnie dotyczącego czegoś, czego nie widać gołym okiem!) ogromny wpływ ma sposób podania wiedzy – tak, by zaciekawić, wyjaśnić jak najprostszymi słowami, ale bez nadmiernego uogólniania i przy pomocy łatwych do zrozumienia porównań. Na przykład odporność człowieka została tu porównana do obrony twierdzy podczas oblężenia (kojarzycie mem o Filipie, który gorąco pragnął zbierać kalarepę podczas najazdu Mongołów, tak popularny podczas pierwszego lockdownu? Niektóre analogie po prostu pasują idealnie, a humorystyczna narracja pomaga nam je zapamiętać).
Cała kompozycja książki przypomina mi trochę bardzo dobrze sporządzone notatki „z lekcji” – małe partie tekstu, przystępny język, szybko skreślone ilustracje z podpisami, wypunktowania i metafory. Wszystko, co może nam pomóc skutecznie zgłębić temat i zapamiętać jak najwięcej.


Must have na dzisiejsze czasy, jestem wielką fanką i polecam bardzo mocno!
Marta Maruszczak, Artur Gulewicz, Wirus w koronie, bakteria w kapsule, czyli wyprawa do mikroświata, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2021, 48 s.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia.