Ale to jest fajne! Strasznie lubię encyklopedie dla najmłodszych, które w dowcipny sposób, za pomocą prostych skojarzeń i dobrych ilustracji przybliżają dzieciakom tematy, które nie są wcale takie proste. I to jest jedna z nich. Autorzy zapraszają nas do fascynującej podróży w świat zmysłów. I to nie tylko tych należących do człowieka!
W jaki sposób informacje docierają do mózgu? W czym podobne są nasze zmysły do… kamerki, skanera, czy głośników? Za co odpowiedzialne są szare komórki, a jaką rolę pełnią białe? Jakie zwierzę ma najbardziej czuły nos (wbrew pozorom nie jest to pies!), a jakie wącha… językiem? Po co narwalowi róg i dlaczego ryby pływają w ławicach? W jaki sposób rozmawiają ze sobą ryby i czym smakuje umami? Czym jest fatamorgana, a czym echolokacja? Jakie zjawisko wykorzystują zarówno ogromne statki, jak i niewielkie aparaty do badań diagnostycznych? Do czego nam błędnik i jakie zmysły są nam niezbędne do utrzymania równowagi? Ile przytulasów dziennie potrzebujemy do szczęścia i dlaczego nie można połaskotać samego siebie?






Dla utrwalenia poszczególnych wiadomości przygotowano zadania i doświadczenia do samodzielnego wykonania – między innymi stworzymy mózg ze ściereczki upchniętej w salaterce, stworzymy iluzję optyczną, zbadamy reakcje swoich źrenic na światło, a nawet… spróbujemy odpocząć.
Przekazywaniu wiedzy jako zbiorowi intrygujących ciekawostek popartych aktywnym czytaniem jestem jak najbardziej na tak! Prosto, zwięźle i na temat, a przy tym ciekawie, zabawnie i tak, by zapamiętać. Świat pełen jest tajemnic, a książki takie, jak ta to fantastyczny sposób na ich odkrywanie. I do tego jaki atrakcyjny wizualnie!
Marta Maruszczak, Artur Gulewicz, Wzrok, słuch, smak dają znak, czyli podróż do świata zmysłów, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2020, 48 s.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia.