Oto dowód na to, że książeczka do nauki liter, i to taka zawierająca minimalną ilość tekstu, nie musi być wcale nudna!
Zacznijmy od tego, co widać na pierwszy rzut oka – jest piękna. Każda literka została wydziergana tak, by w swym kształcie zawierać rzeczownik, który się na nią zaczyna – D jest domkiem, na F pręży się smukły flaming, w I wbito igłę, a na L przyczaił się rudy lisek. Każda z nich jest bajecznie kolorowa i misternie przygotowana. Uwaga! Książkę ilustrują zdjęcia robótek, nie ma w niej żadnych elementów dotykowych, wszystko należy chłonąć oczami. A jest się czemu przyglądać, bo co cztery literki następuje przerywnik w postaci materiałowo-dzierganej ilustracji zawierającej jak najwięcej przedmiotów na poznane przed chwilą literki do wyszukania, nazwania i utrwalenia zdobytej wiedzy. Wraz z opisującym obrazek wierszykiem.
Ale to nie wszystko! Każdej z liter, poza jej fantazyjnie wydzierganą formą, towarzyszy zadanie – a te są bardzo różnorodne. Przy H trzeba zrobić hop! i podskoczyć jak najwyżej, a przy cukierkowym C należy dać rodzicowi całusa. Poza tym mały czytelnik będzie kwakał jak kaczka, liczył oczy ufoludka, wymieniał zwierzątka na f (znacie jakieś poza foką, fretką i flamingiem?) i rozważał umaszczenie lisiego futerka. Fantastyczna pozycja do aktywnego czytania – również dla maluchów, które nie do końca potrafią wysiedzieć długo w miejscu. I jeśli na początku miałam trochę obaw, że moja czterolatka będzie już na nią nieco za duża, to byłam w wielkim błędzie – bawi się świetnie. I może ten sposób przyswajania wiedzy całym ciałem przypadnie jej do gustu, bo z literami idzie nam wyjątkowo opornie.
Troszkę tylko szkoda, że nie jest dłuższa, bo aż się prosi, żeby polskie znaki wymienione na końcu dostały swoje własne pełnowymiarowe wyszywanki. Przynajmniej te, na które zaczynają się rzeczowniki. Tymczasem tylko Ł otrzymało własną stronę, reszta została przedstawiona zbiorczo na ostatnich kartach książeczki – już bez zagadek i poleceń do wykonania. Odczułyśmy przez to z córką niewielki niedosyt.
Pięknie wydana, w całości z grubszego kartonu o bezpiecznie zaokrąglonych rogach ma szansę posłużyć przez kilka lat – można już bowiem pokazywać i zupełnemu maluszkowi i przedszkolak wciąż będzie zainteresowany.
Anna Salamon, Alicja Krzanik, Literkowa książka, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2020, 40 s.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia.