„My, kobiety, stajemy przed rozlicznymi niespodziewanymi wyzwaniami, gdy postanawiamy przekroczyć to, co uważa się za obowiązujące nas zwyczajowe granice”.
Książki Jojo Moyes pokochałam przede wszystkim za szalone i rozbrajające poczucie humoru, dlatego też moimi ulubionymi tytułami z miejsca zostały „Razem będzie lepiej” i „Zanim się pojawiłeś”. Sięgając po „Światło w środku nocy” spodziewałam się zupełnie innego klimatu – i słusznie. Nie miałam jednak pojęcia, że już od pierwszych stron trafi do panteonu moich najukochańszych i to z zupełnie innego powodu, niż książki wymienione powyżej.
Moyes pisze o silnych babkach, więc to w sumie nic nowego. Ale takiej kumulacji girl power i bohaterek, które nie tylko polubiłam, ale i całym serduchem kibicowałam im na każdym kroku nie spotkałam chyba nigdy. To chyba nagroda za te wszystkie lata rozczarowania nudnymi, kiepsko wykreowanymi i potraktowanymi sztampowo postaciami kobiecymi. Było warto!
Ponadto koniecznie trzeba zaznaczyć, że to nie tylko książka o kobietach, ale o bibliotekarkach. Konnych bibliotekarkach. W czasach kryzysu dwudziestolecia międzywojennego. W górach Kolorado. Czy słyszeliście kiedykolwiek o piękniejszej i bardziej karkołomnej idei? Idei walki z wyobcowaniem, analfabetyzmem, surową siłą natury i lękiem przed nieznanym?
Niesamowicie wciągająca opowieść o przyjaźni, miłości, oddaniu i potrzebie posiadania misji. O poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, w świecie rządzonym przez mężczyzn i to najczęściej ciężką ręką. W świecie, którym wszystko trzeba wyszarpywać – nie tylko wytrwałością ciężką pracą, ale często również zębami i pazurami. O prawach kobiet, edukacji, tolerancji, despotyzmie, rządzy pieniądza i nieposzanowaniu środowiska naturalnego. O sprawiedliwości, kobiecości, macierzyństwie i tworzeniu domu. O pokonywaniu przeciwności losu. Małymi krokami i wielkimi susami. Każdego dnia.
Styl autorki ma w sobie coś magicznego – jej książki praktycznie czytają się same. I to w błyskawicznym tempie. Kiedy opadam w fotel łapiąc oddech po gonitwie codzienności i obiecuję sobie w nagrodę chociaż kilka akapitów, do 22:00, a o 22:00 okazuje się, że minęło 200 stron. Jak i kiedy? Nie wiadomo. Czary.
Ciepła, wzruszająca, przywracająca wiarę w ludzkość.
Uwaga! Nie zaleca się czytania przez kobiety niezamężne – zawiera nieprzyzwoite opisy nierealnie przyzwoitych mężczyzn idealnych, które mogą utrudniać przyszłe zamążpójście niezdrowo zawyżając standardy podatnych na wpływy umysłów młodych panien!
Jojo Moyes, Światło w środku nocy, Kraków: Wydawnictwo Znak Literanova, 2020, 560 s.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Miałam przyjemność przeczytać tylko jedną książkę tej autorki, w dodatku mniej znaną. Kto wie, może jeszcze kiedyś się skuszę ;)
PolubieniePolubienie