Czas na czytanie: „Dziedzictwo ognia” Sarah J. Maas

Dobra, w tym momencie naprawdę mogę zgodzić się z twierdzeniem, że ta seria się jednak rozkręci. W drugiej połowie trzeciego tomu naprawdę się wkręciłam i po czwarty sięgnę z prawdziwą przyjemnością!

DSC_1114.jpg

Celaena, niezupełnie zgodnie ze swoją wolą, zostaje wyrwana ze szklanego pałacu i wraz z nią zmieniamy nieco otoczenie. Czego, jak czego, ale ciepłego klimatu to jej zazdroszczę! Dzięki temu zmianie ulega również narracja, a czytelnik zyskuje nowe punkty widzenia, gdyż akcja powieści toczy się jednocześnie w Adarlanie, Górach Białego Kła i Mistward – przedsionku krainy Fae. A to same plusy – zyskujemy większe rozeznanie nie tylko w aktualnej sytuacji przedstawionego świata, ale także w jego historii i codzienności, poznajemy bliżej innych bohaterów i możemy trochę odpocząć od naszej zagubionej, wiecznie sfoszonej zabójczyni. A ta trafia wreszcie na godnych przeciwników – zarówno jeśli chodzi o wrogów, jak i o przyjaciół. Ją również mamy szansę poznać bliżej, a że los nie ma najmniejszego zamiaru jej oszczędzać, Aelin będzie musiała wreszcie dorosnąć i rozprawić się z demonami przeszłości. Czy podoła temu zadaniu? Okoliczności nie będą sprzyjające użalaniu się nad sobą, bo król Adarlanu, nie ustając w swoich zapędach zdobywcy, uwalnia zło, którego te krainy nie widziały od wieków. Ciotunia-Królowa Fae również nie należy do sympatycznych, a rządne krwi wiedźmy otrzymują możliwość ponownego wzbicia się w przestworza.

Nie wiem, czy to akurat ten tom był bardziej felerny pod względem redakcyjnym, czy czerpiąc więcej przyjemności z lektury automatycznie zaczęły mi bardziej przeszkadzać niedociągnięcia w warstwie językowej, ale nagle pojawiło się wokół całkiem sporo błędów. Zarówno literówek, czy nieodpowiednio odmienionych czasowników, jak i pomylonych słów (na przykład kiedy w pewnym krótkim momencie „skórozdziercy” zmieniają się w „skórożerców”, a nie jest to bynajmniej związane z upodobaniami kulinarnymi tych stworów. Za to ładnie obrazuje klimat przygód naszej bohaterki). Męczyły mnie też trochę stale powtarzające się zwroty. Kiedy trzecia z postaci (włącznie ze zwierzęciem) „wyrysowała linię na piasku”, moja dusza zaczęła łkać z tęsknoty za synonimami. Wiem jednak, że zaczęło wychodzić nowe wydanie „Szklanego Tronu”, mam nadzieję, że poza odświeżeniem okładki, wydawnictwo rozprawi się z tymi małymi wpadkami.

P.S. W końcu trafił się tom, którego tytuł jest adekwatny do treści!
P.S. 2. W końcu pojawił się bohater, którego naprawdę lubię! #teamrowan

Sarah J. Maas, Dziedzictwo ognia, Warszawa: Wydawnictwo Uroboros, 2015, 656 s.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Uroboros.

2 uwagi do wpisu “Czas na czytanie: „Dziedzictwo ognia” Sarah J. Maas

  1. Nie czytałam wczesmiejszych części ale ta zapowiada się interesująco. Można by się skusić. Lubię fantazy i fantastykę.

    Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s