Bajki Majki: „Srebrny dzwoneczek” Emilia Kiereś

Ilustracje Małgorzaty Musierowicz są na tyle charakterystyczne, że nie sposób podświadomie nie kojarzyć ich z „Jeżycjadą”. A tego rodzaju analogie wysoko stawiają autorowi poprzeczkę! Okazuje się jednak, że Emilia Kiereś bardzo dobrze daje sobie radę z tym porównaniem tworząc pełną ciepła, bardzo spokojną historię dla młodych czytelników.

Cichutka, siedmioletnia Marysia po raz pierwszy ma spędzić wakacje bez rodziców – już wkrótce na świecie pojawi się jej braciszek, więc przyszła starsza siostra wyjeżdża do wiejskiego domku ukochanej cioci, by dać rodzicom nieco wytchnienia przed nowymi wyzwaniami. Ale powiększenie rodziny to nie jedyna wielka zmiana, która czeka naszą bohaterkę. We wrześniu dziewczynka rozpoczyna naukę w szkole, co samo w sobie ma prawo być nieco niepokojące. A kiedy jest się raczej nieśmiałym, konieczność nawiązania nowych znajomości potrafi spędzić sen z powiek. Szybko jednak okaże się, że wakacje to idealny czas na naukę oswajania przyjaciół…

Ciepła i sympatyczna opowieść o nieśmiałości, trudnościach w nawiązywaniu kontaktów i przyjaźni, która – podobnie jak rośliny – często potrzebuje sporo czasu i jeszcze więcej starań, by rozkwitnąć. Nie ma tu żadnych wielkich traum i dramatów, są za to pozornie prozaiczne lęki i niepokoje, którym dzieci muszą stawać czoła co dnia – adaptowanie się do nowego otoczenia, ciągłe zmiany, strach przed odrzuceniem. To piękny przykład na to, że wakacyjna przygodna wcale nie musi zmrażać krwi w żyłach, by być wartą zapamiętania.

Pełna plastycznych opisów i magicznych bohaterów, delikatna jak dźwięczenie dzwoneczka na wietrze, pachnąca plackiem z rabarbarem, przywodząca na myśl dotyk trawy pod bosymi stopami i przesuwające się pod dłonią, nieco szorstkie kocie futerko.

Jedna z książek skrojonych idealnie na wakacje, lub przypominających ich smak zimną jesienią. Ze względu na objętość tekstu – już dla nieco większych, wczesnoszkolnych czytaczy. I chociaż 136 stron czynią ze „Srebrnego dzwoneczka” całkiem poważną lekturę, całkiem spora czcionka, krótkie rozdziały i przerywniki w postaci rozkładówek z rozmalowanymi, akwarelkowymi ilustracjami w bardzo wakacyjnym klimacie sprawiają, że to wyjątkowo przyjazna lektura. Szczególnie, że twarda oprawa ochroni wnętrze przed trudami niejednego letniego wojażu.

Emilia Kiereś, Srebrny dzwoneczek, Łódź: Wydawnictwo Akapit Press, 2015, 136 s.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Akapit Press.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s