Muszę się pochwalić małym rodzicielskim sukcesem – mamy kwiecień, a już udało mi się schować płytę z kolędami dla maluchów! Nie było łatwo, Majka przywiązała się do niej tak bardzo, że zgodziła się ją oddać dopiero po zastąpieniu zimowo-świątecznych klimatów innymi dziecięcymi piosenkami. I to takimi, które również mają w sobie co nieco ze śnieżnej aury.
Chociaż książeczki z płytami „Piosenki przedszkolaka. Na cztery pory roku” oraz „Piosenki przedszkolaka. Na co dzień i od święta” różnią się repertuarem, są skomponowane w podobny sposób. Każda płyta zawiera 12 utworów ułożonych porami roku – po trzy na każdą z nich. Śpiewamy więc o żegnaniu zimy i powitaniu wiosny, o kwietniowych psotach, prima aprilisowych figlach, majowych wędrówkach, dniu mamy i taty, skwarnym lecie i przynoszącym ulgę leśnym chłodzie. O bieganiu na bosaka, skakaniu po kałużach, jesiennych skarbach i znowu o zimie, mrozie i Świętym Mikołaju. I to chyba ze względu na tego Mikołaja Maja zgodziła się pożegnać kolędy. Dzięki niemu rozstanie z zimowym klimatem nie jest aż tak ostateczne.
Do płyt dołączone są uroczo ilustrowane śpiewniki z tekstami piosenek (a może to płyty są dołączone do nich?) i zapisem nutowym dla bardziej muzykalnych, niż nasza rodzina. Kto wie, może kiedyś Bobasa będzie wygrywać mi owe piosenki. Bo śpiewanie idzie jej już całkiem nieźle – nawet do samych wersji instrumentalnych, które również znajdziemy na płycie.
W dziecięcej aranżacji, ale jednocześnie nie dalekie od infantylności. Bardzo fajna odskoczna od oklepanych kotków, płotków i jadąmisiów. Do śpiewania, grania i tańczenia jak znalazł. Przez cały rok!
Jeśli szukacie inspiracji na drobny upominek zastępujący wszechobecne czekoladowe króliczki, to śpiewnik z płytą będzie idealny – szczególnie ten „Na cztery pory roku” dobrze wpaduje się w klimat. A cena jak za dobrą czekoladę albo duże kinder jajko, więc nie ma sie chyba nad czym specjalnie zastanawiać.
Piosenki przedszkolaka. Na cztery pory roku, Kraków: Wydawnictwo Aksjomat, 2018, 24 s + płyta CD.
Piosenki przedszkolaka. Na co dzień i od święta, Kraków: Wydawnictwo Aksjomat, 2018, 24 s + płyta CD.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Aksjomat.
Mamy te wydawnictwa. Nawet ok;) chociaż szczerze- płyty cd to już do lamusa :)
PolubieniePolubienie
Naprawdę? Ja kompletnie nie mogę nadążyć za technologią, jak nie mam na CD, to jakbym nie miła wcale. Nasza wieża co prawda wymaga już wymiany i pewnie kolejna będzie już bez dziurki na płytę, ale radyjko córki i (najważniejszy!) odtwarzacz w samochodzie zdecydowanie wymagają CD. Tylko laptopa mam bez wbudowanego portu (tak to się nazywa?) ale zupełnie go nie używam do odtwarzani muzyki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
My już przestaliśmy używać płyt w domu. Wolę muzykę w iTunes. Audiobooki dla dzieci nagrywamy na usb. Ma ogromną zaletę – nie rysuje się :)
PolubieniePolubienie