Czas na czytanie: PREMIEROWO „Srebrna Zatoka” Jojo Moyes

„(…) o miłości i niebezpieczeństwie, i o tym, co życie wpędza nam w sieci. I o tym, że czasami to nie nasza ręka spoczywa na sterze, i możemy jedynie ufać, iż wszystko będzie, jak trzeba”.

„to opowieść o nieuchwytnej równowadze, o prawdzie, z którą się zmagamy (…) kiedy tylko otworzymy serca – że czasami można zniszczyć coś wspaniałego przez samą swoją bliskość”.

Szach-mat, dwoma cytatami z dwóch ostatnich stron książki Moyes wytrąciła mi z rąk cały mój, zbierany podczas 500 stron lektury, recenzencki arsenał. Bo nie można tej powieści podsumować trafniej.

Nie da się ukryć, że to zdecydowanie najbardziej tendencyjna i przewidywalna z książek autorki, które dotychczas czytałam (a na półce czeka już tylko „Dziewczyna, którą kochałeś”). Mamy tu zderzenie dwóch światów, głębokie wewnętrzne przemiany i mnóstwo emocji, jest też ekologia i walka o zagrożone gatunki, tajemnicza i krucha blondynka, bezlitosna firma deweloperska, damska wersja Kapitana Nemo (chyba już wcześniej Nienacki wymyślił coś podobnego w którejś z przygód Pana Samochodzika?) mała rezolutna dziewczynka, rodzinne dramaty, odkrywane zbrodnie sprzed lat i żałoba po śmierci dziecka. I przez cały czas jesteśmy przekonani, że wszystko musi skończyć się dobrze. Ale bynajmniej nie jest to wada, bo ta książka właśnie taka ma być – jak miód na serducho! Trochę emocji, trochę wzruszeń i kilka zwrotów akcji + świetny styl Jojo Moyes sprawia, że „Srebrna Zatoka to bardzo dobry wybór na zimowy wieczór w fotelu, gdzie będzie robić konkurencję gorącej czekoladzie. Szczególnie w ostatnich rozdziałach, bo będą również momenty, przy których warto ogrzać się ciepłym napojem. I jest w niej trochę mniej typowego dla autorki humoru, ale powstałą w ten sposób pustkę idealnie wypełnia autorefleksja i zaduma.

Z pozostałych książek w dorobku autorki tą wyróżnia również miejsce akcji – zapomniana przez świat, cicha australijska zatoka to cudowna chwila oddechu, tak inna od chociażby wielkomiejskich szaleństw Lou Clark. Tutaj króluje cisza, samotność i kontakt z naturą. Srebrna Zatoka to idealne miejsce, by schować się przed całym światem. Aż do momentu, w którym niepozorny przybysz z zewnątrz zdrowo we wszystkim namiesza.

Chociaż narracja prowadzona jest przez różne postacie, nie ma najmniejszej wątpliwości, kto z nich jest tu głównym bohaterem. I jest to mężczyzna, co okazało się być kolejnym plusem, bo chociaż akurat bohaterki Moyes uwielbiam, to jednak zawsze jakoś łatwiej utożsamiać mi się z facetami.

Muszę przyznać, że wyjątkowo długo nie mogłam wczuć się w klimat tej powieści, chyba właśnie z powodu jego spokojnej odmienności i przez ponad 100 stron nie do końca byłam do niej przekonana. Ale kiedy już chwyciłam przynętę, to ocknęłam się dopiero po zamknięciu książki. Nie ma co się zniechęcać, może i akcja rozwija się powoli, ale za to w jak malowniczej scenerii. Jako fanka nadmorskich pejzaży i słonej bryzy we włosach bardzo polecam. I nie powiem, nabrałam wielkiej ochoty, by zobaczyć ocean i wszystkie te zdumiewające ssaki!

Jojo Moyes, Srebrna Zatoka, Kraków: Wydawnictwo Znak Między Słowami, 2019, 512 s.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.

3 uwagi do wpisu “Czas na czytanie: PREMIEROWO „Srebrna Zatoka” Jojo Moyes

Dodaj komentarz