Czas na czytanie: „Toń” Marta Kisiel

Ta książka wzbudza w mnie sporo sprzecznych emocji, bo jej dwa główne elementy są dla mnie jak ogień i woda i mam do nich zupełnie różny stosunek. Pierwszym jest koncepcja podróży w czasie, której (w przeciwieństwie do mojej najlepszej przyjaciółki) nie cierpię odkąd John Connor w którymś z ostatnich „Terminatorów” był starszy od swojego ojca. Chyba każdy już próbował mi tłumaczyć dlaczego tak się stało, a ja nadal nie ogarniam. Drugą, równie ważną składową powieści jest poszukiwanie zaginionego w czasie wojny dziedzictwa kulturowego, co uwielbiam i z czym stykam się na co dzień. Złote pociągi i te sprawy, chyba każdego trochę kręcą te klimaty.

DSC_1439

Do tego dodać należy specyficzny humor autorki – tak różny od „Dożywocia”, a jednak wciąż ujmujący.

mitologiczne stwory, gadatliwe sąsiadki (w sumie nie wiadomo, co budzi większy postrach), zatęchłe antykwariaty, specyficzne zegarki, błędy wychowawcze (chyba każda z dotychczas przeczytanych książek Marty Kisiel uderza mnie przestrogami w tym temacie), przynajmniej jeden bezwzględny morderca i stale narastająca liczba trupów. Jest chciwość – zarówno wiedzy, jak i bogactwa. Jest hekatomba wojny i piętno, jakie pozostawia po sobie nieszczęśliwe dzieciństwo.

Za konstrukcją tej powieści trudno nadążyć, podobnie jak za postrzelonymi bohaterami. Bywa upiornie i bywa zabawnie. I nie sposób odłożyć jej bez refleksji, szczególnie, że naprawdę rozumiem pobudki potępionego spektakularnie czarnego charakteru.

A cała historia ucina się nagle pozostawiając czytelnika w pewnym szoku i ze sporym niedosytem. Bo chociaż większa część zagadki została rozwiązana, to jednak wciąż tyle można by powiedzieć, a pytania piętrzą się całymi stosami. Przez co teraz nie bardzo wiem, co zrobić ze swoim życiem. Pozostaje chyba czekać na drugi tom, bo nie wyobrażam sobie, by cała ta zgraja indywiduów wszelakich mogłaby zostać pozostawiona na pastwę zapomnienia.

Naprawdę nie wiem, co zrobić z tą książką. Poza jak najszybszym przekazaniem jej w ręce przyjaciółki. Nie wiem nawet, czy mi się podobało. Ale nie da się ukryć, że utonęłam i nie bardzo potrafię trafić z powrotem.

Marta Kisiel, Toń, Warszawa: Wydawnictwo Uroboros, 2018, 316 s.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Uroboros.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s