„(…) w pojedynkę nawet najlepszy zawodnik niczego nie dokona. Liczy się drużyna.”
Jest już drugi tom fantastycznie zapowiadającej się serii dla już-prawie-nastolatek! „Przyjaciółki rządzą” to druga część serii „Dziewczyny kodują”, czyli niedługich historii o babskiej bandzie połączonej wspólną pasją – kodowaniem. Pierwszy tom był zachwycił mnie już samym pomysłem, ale czy kiedy wiem już o co chodzi, kolejna część utrzymała moją ekscytację na tym samym poziomie?
Tym razem narratorką opowieści jest jedna z koleżanek Lucy z klubu kodowania – Sophia. Wielka fanka sportu i managerka szkolnej drużyny, poukładana aż do granicy z pedantyzmem, starsza siostra na pełen etat i wielka pomoc dla rodziców. Ze wszystkich przyjaciółek chyba najbardziej przejmuje się przygotowaniami do nadchodzącego hakatonu, ale czy nagła sytuacja rodzinna nie zrujnuje jej skrzętnie przygotowanych planów jednocześnie pogrążając nadzieje i starania całej drużyny?
Fajnie jest obserwować tą samą historię z różnych perspektyw, dzięki temu poznajemy charakter i sytuację rodzinną zupełnie nowej, dotychczas drugoplanowej bohaterki. Fabuła drugiej części przygód kodujących dziewczyn kręci się wokół maratonu kodowania, którego tematem jest… budowanie robota! Wspominam o tym jakby ktoś myślał, że trudno o coś bardziej odlotowego od pisania aplikacji…
Poza przyszłościowym hobby bohaterki są wciąż dziewczynami – stroją się, jedzą ciastka, plotkują i pomagają w domu. Pojawiają się też pierwsze zauroczenia i plany wobec szkolnego balu. Jednak drugim, równie ważnym co kodowanie, tematem tej historii jest kwestia szczerości, pomocy, babskiej solidarności i zasad fair play. Jest więc babsko i jest power. I do tego jeszcze roboty. Jest super!
I jest jeszcze jedna rzecz, która jest dla mnie wielkim plusem – oswajanie inności. Gdzieś w tle pojawiają się całkiem poważne sprawy, jak autyzm, emigracja i inna kultura. Ale bez żadnego tłumaczenia, czy (co gorsza!) moralizatorskiej gadki. Po prostu są, jako coś najnormalniejszego na świecie. I to też jest bardzo super.
Bez wahania stwierdzam więc, że drugi tom trzyma poziom, a nawet podnosi poprzeczkę. Z niecierpliwością czekam na trzeci!
Stacja Deutsh, Dziewczyny kodują. Kod przyjaźni, Warszawa: Wydawnictwo Wilga, 2018, 160 s.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wilga.
Tak, jak w przypadku recenzji pierwszego tomu, na instagramie czeka konkurs, gdzie można wygrać nie tylko samą książkę, ale również podkładkę pod myszkę do kompletu, zapraszam do udziału! -> KONKURS
Mnie się przydarzyła ta pozycja: ‚Damy, dziewuchy, dziewczyny. Podróże w spódnicy’ i jestem z lekka zniesmaczona, a jak doczytałam wszechobecne zachwyty to prawie zwątpiłam we własne zdanie. Zastanawiam się tylko, czy dzieci będą jeszcze miały bajki dla dzieci, czy wszystko będzie ‚programowaniem’, uczeniem postaw, etc…
PolubieniePolubienie
Mi akurat „Damy…” się podobały, chociaż pierwsza część bardziej przypadła mi do gustu – chyba ze względu na rodaczki. Chociaż przy podróżach też dobrze się bawiłam, autorka kupiła mnie nawiązaniem do jednej z moich najukochańszych książek Verne’a ;)
Bajek dla dzieci jest mnóstwo, a programowanie to coś nowego. Moim zdaniem fajnie, że idzie się z duchem czasu i pokazuje różne drogi. Szczególnie, kiedy dziecko zapyta mnie kiedyś „Mamo, a co to jest kodowanie?”. I wtedy z ulgą podsunę jej tą pozycję :D
PolubieniePolubienie
…po prostu nie jestem targetem „Dam…” – tak to sobie tłumaczę.
PolubieniePolubienie