Siedmiomilowymi krokami zbliża się wielki dzień – już od pierwszego lipca zaczynamy przygodę z przedszkolem. Chociaż w wybranej przez nas placówce przewidziano fantastyczną adaptację i możliwość poznania nowego miejsca „od podszewki” jeszcze przed samym stresującym momentem rozstania z rodzicem, pomocy w oswajaniu tematu jak zwykle poszukaliśmy w książkach. O tym, które książki stały się naszymi hitami, a których w ogóle nie podsunęłam Majce możecie przeczytać poniżej.
„Kurczak Karolek idzie do przedszkola” Nick Denchfield, Ant Parker
Tak naprawdę w tym efektownym pop-upie samo przedszkole w ogóle się nie pojawia, bo książeczka skupia się wyłącznie na porannych przygotowaniach do wyjścia z domu. Karolek lubi sobie rano pospać, ale tym razem nie ma czasu na długie wylegiwanie się pod kołdrą – pierwszy raz idzie do przedszkola i musi się naprawdę pospieszyć, żeby dotrzeć tam na czas. Wyskakuje z łóżka, w biegu połyka śniadanie, chwyta plecak i szalik i pędzi na spotkanie przygody.
Tekst pełni tutaj marginalną rolę, a co druga strona wypełniona jest dużym, trójwymiarowym obrazkiem. To dość delikatna, ale bardzo widowiskowa konstrukcja. Moja dwulatka jest nią zachwycona.
Nick Denchfield, Ant Parker, Kurczak Karolek idzie do przedszkola, Ożarów Mazowiecki: Wydawnictwo Olesiejuk, 2016, 14 s.
~ Książeczkę przeczytałyśmy w ramach wyzwania WyPożyczone 2018 ~
„Feluś i Gucio idą do przedszkola” Katarzyna Kozłowska, Marianna Schoett – to nasz prawdziwy hit, chyba przede wszystkim ze względu na podobieństwo do znanego i kochanego Pucia.
Ta duża, całokartonowa książka z bezpiecznie zaokrąglonymi rogami sprzyja także samodzielnemu oglądaniu. Szczególnie, że zdecydowaną większość stron zajmują delikatne, pastelowe ilustracje i to właśnie obraz jest głównym sposobem przekazu informacji. Krótkie partie tekstu do przeczytania wspólnie z rodzicem dodatkowo tłumaczą całą sytuację i przybliżają uczucia bohatera.
Każda podwójna strona, opatrzona stosownym nagłówkiem, przedstawia jeden element przedszkolnej rutyny. Układają się one – krok po kroku – w standardowy dzień świeżo upieczonego przedszkolaka. Od porannych przygotowań do wyjścia z domu, przez zmianę butów w szatni, pożegnanie z rodzicem, zabawę z kolegami, posiłki, higienę, spacery, drzemkę i przeróżne wyjątkowe wydarzenia aż po powrót do domu. Największy strach wzbudza to, co nieznane, warto zatem na spokojnie omówić wszystko, co może się wydarzyć. Ta lektura może okazać się świetnym wstępem do rozmowy o własnych przeżyciach z emocjonujących dni w przedszkolu.
Feluś jest uroczym przewodnikiem po przedszkolnym świecie i, a może przede wszystkim, po emocjach, które towarzyszą maluszkowi podczas tak dużej zmiany, jaką jest pierwszy krok w samodzielność. Pozycja obowiązkowa.
Katarzyna Kozłowska, Marianna Schoett, Feluś i Gucio idą do przedszkola, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2018, 40 s.
„W przedszkolu. Obrazki dla maluchów” to nasza druga podstawowa lektura przygotowująca do przedszkolnej rzeczywistości. Zgodnie z założeniem, że nieznane wzbudza w nas strach, ta mała encyklopedia dokładnie przybliża wszystkie związane z przedszkolem zagadnienia – na przykładach i w wyjątkowo wyczerpujący sposób, nie stroniąc od praktycznych dobrych rad – znalazło się tu miejsce na wybieranie wyprawki i podpisywanie ubranek, naukę samodzielnego ubierania (z podpowiedziami, że lepiej sprawdzą się spodenki, niż rajstopki, czy jednopalczaste rękawiczki i golf zamiast szalika), kilka słów na temat dobrych manier i zasad współżycia w małym społeczeństwie. Omówiono również przeróżne zajęcia, występy, zabawę na placu zabaw, samodzielność w toalecie, zachowanie podczas posiłku i leżakowania. Nie znalazłam zagadnienia, którego by mi zabrakło, naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Bardzo polecam.
Émilie Beaumont, W przedszkolu. Obrazki dla maluchów, Ożarów Mazowiecki: Wydawnictwo Olesiejuk, 2017, 30 s.
„To, co najbardziej lubię… W przedszkolu” Trace Moroney – po spektakularnym sukcesie części dotyczącej spania, koniecznie musiałam zdobyć również książeczkę o przedszkolu.
Główny bohater jest nieco starszy od mojej Mai, bo chodzi do zerówki (oryginał dotyczy raczej edukacji wczesnoszkolnej), chociaż nie ma to dużego znaczenia w odbiorze. Wymienione zostały chyba wszystkie możliwe ciekawe przedszkolno-szkolne aktywności (chociaż mam pewne zastrzeżenia dotyczące „grania na komputerze”), jak zajęcia plastyczne, czytanie książeczek, nauka, zabawa z kolegami, czy próbowanie nowych rzeczy. Nie ma już natomiast ani słowa o korzystaniu z toalety, spaniu czy trudnościach w rozstaniu z mamą a dzieci jedzą wyłącznie przyniesione z domu drugie śniadanie.
Sympatyczna, skupiona na pozytywach, ale jednak mimo wszystko bardziej użyteczna będzie chyba dla tych dzieci, których przedszkole ominęło, a swoją przygodę z edukacją zaczynają od zerówki.
Trace Moroney, To, co najbardziej lubię… W przedszkolu, Bielsko-Biała: Wydawnictwo Debit, 2009, 20 s.
„W przedszkolu” Guido Wandrey – ta duża, całokartonowa książka (trochę w stylu „Ulicy Czaereśniowej”) aż roi się od szczegółów i przedstawia przedszkolne życie bez krztyny upiększania. Jest bałagan, kapiąca farba, bitwa na jedzenie, pojawiają się łzy, kłótnie i wywrotki. Ale przede wszystkim jest mnóstwo fantastycznej zabawy.
Pierwszym, co rzuca się w oczy na każdej stronie, jest mrowie dzieci zajętych najróżniejszymi przedszkolnymi aktywnościami. Podglądamy przedszkolne życie podczas pożegnania z rodzicami, przebierania się, korzystania z łazienki, wspólnych zabaw, w przedszkolu i na przedszkolnym podwórku, a nawet podczas wycieczki na wieś i balu. Możemy śledzić losy piątki głównych bohaterów – Emmy, Mii, Seliny, Łukasza i Juliana. Planszom z obrazkami towarzyszą krótkie partie tekstu wprowadzające w temat i zwracające uwagę na to, co robią dzieci.
Bardzo kolorowa i pełna energii. Świetne ćwiczenie pamięci, koncentracji i spostrzegawczości. Fajna sprawa.
Guido Wandrey, W przedszkolu, Warszawa: Wydawnictwo Czarna Owieczka, 2013, 14 s.
~ Książeczkę przeczytałyśmy w ramach wyzwania WyPożyczone 2018 ~
„Zuzia idzie do przedszkola” Liane Schneider, Eva Wenzel-Bürger – to nasze pierwsze spotkanie z książeczką z polecanej często serii „Mądra Mysz”. Na samym początku zgrzytnęło nam podkreślenie, że Zuzia ma trzy latka i nareszcie może iść do przedszkola – Majka ma dwa i pół i też może, dlatego tą stronę omijamy. Całość ma z założenia skupiać się na sposobie, w jaki Zuzia spędza swój pierwszy dzień w przedszkolu, wcześniej pojawiają się jednak również badania lekarskie i rozwiewanie obaw dziewczynki. Nieszczególnie podoba mi się, że tak naprawdę historia zaczyna się od negatywnego nastawienia. Majce chyba nie przyszło do głowy, żeby się przedszkola bać, czy że Pani Przedszkolanka mogłaby być niemiła. Mam też pewne zastrzeżenia dotyczące samych przygotowań – jedynymi elementami wyprawki jest zdjęcie do przedszkolnego kalendarza urodzin i drugie śniadanie pod postacią ulubionego ciastka z piekarni. Mimo tych zastrzeżeń, dalsza część jest jak najbardziej w porządku – atrakcyjne zabawy, korzystanie z toalety i szczoteczki do zębów w łazience przybliżają przedszkolną rutynę.
Odnoszę wrażenie, że jest to pozycja dla dzieci negatywnie nastawionych do pomysłu rozstania z mamą, albo takich, którym w przedszkolu się nie spodobało. Nie podsuwałabym jej dziecku, dopóki nie pojawią się te problemy.
Liane Schneider, Eva Wenzel-Bürger, Zuzia idzie do przedszkola, Poznań: Wydawnictwo Media Rodzina, 2008, 24 s.
„Mruczuś idzie do przedszkola” Sara Agostini, Marta Tonin – to kolejna książeczka zaczynająca się od wątpliwości i negatywnego nastawienia. Mama opowiada synkowi o przedszkolu odpierając wszystkie jego wątpliwości – z kim będzie się bawił, co zrobić, jeśli zachce mu się siusiu, co będzie robił. I pod wpływem tych opowiadań nastawienie Mruczusia całkowicie się zmienia – z niepokoju, na pełne ekscytacji oczekiwanie.
W naszym przypadku etap niepokoju się nie pojawił (jeszcze?) i obie podchodzimy do tej przygody z dużym entuzjazmem, dlatego Mruczuś dotychczas zupełnie nam się nie przydał. Ale jeśli maluch od samego początku jest sceptyczny odnośnie odklejenia się od maminej spódnicy, to polecam, bo kociak jest uroczy.
Sara Agostini, Marta Tonin, Mruczuś idzie do przedszkola, Ożarów Mazowiecki: Wydawnictwo Olesiejuk, 2016, 28 s.
„Basia i przedszkole” Zofia Stanecka, Marianna Oklejak – wbrew moim oczekiwaniom ta przygoda Basi nie dotyczy wcale pierwszego dnia w przedszkolu, adaptacji, ani samego funkcjonowania tej instytucji. Nasza bohaterka uczęszcza do przedszkola już od dłuższego czasu, jest obeznana z przedszkolnym życiem i traktuje je jako coś oczywistego. A sama fabuła dotyczy innego, równie istotnego problemu – poszukiwania przyjaciela. To historia o przeciwstawianiu się opinii ogółu, posiadaniu i bronieniu własnego zdania, radzeniu sobie z „etykietkami” i odrzuceniem. Bardzo ważny temat dla dzieci, które dopiero uczą się funkcjonowania w większej grupie i związują pierwsze znajomości i przyjaźnie. Z pewnością wrócimy do niej, kiedy samo stawanie się przedszkolakiem nie będzie już tak bardzo zaprzątało naszej uwagi, a przedszkole stanie się codziennością.
Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia i przedszkole, Warszawa: Wydawnictwo Egmont Polska, 2011, 28 s.
Co nieco o przedszkolu znajdziemy też w drugiej części przygód Pucia – „Pucio mówi pierwsze słowa”. Przez kilka stron towarzyszymy Puciowi i Misi w drodze do przedszkola, zabawie w sali i na przedszkolnym placu zabaw oraz w sprzątaniu pod koniec dnia. Mimo marginalnego potraktowania problemu, który jest tu traktowany marginalnie, jestem zdecydowanie na tak. Taki zabieg sprawia, że dziecko zaczyna myśleć o przedszkolu jako o normalnym fragmencie codzienności – jak śniadanie, zakupy, czy wieczorna kąpiel. Dobra robota!
Czy coś jeszcze przychodzi Wam do głowy? Do adaptacji w przedszkolu podchodzicie z entuzjazmem, czy raczej niepokojem?