„Krainy marzeń przeważnie otwierają się tylko przed dziećmi…”
Do tej książki podeszłam z wielkim entuzjazmem licząc na coś pomiędzy „Mostem do Terabithii”, a „Jumanji” dla młodziutkich czytelników. I „Jukato” jak najbardziej spełniło moje oczekiwania, chociaż przyznaję, że miałam chwilę zwątpienia.
Jedna nieprzemyślana, choć bez wątpienia bohaterska decyzja zmienia życie Kacpra na zawsze – kiedy budzi się w szpitalu, nie może uwierzyć, że jego noga już nigdy nie będzie w pełni sprawna. Na swoje kalectwo reaguje agresją – zarówno wobec rodziców, który nie byli z nim do końca szczerzy, jak i wobec kolegów, którzy próbują poprawić mu nastrój odwiedzinami – oraz buntem w formie odmowy podjęcia rehabilitacji. Jego upór udaje się przełamać dopiero równie upartemu koledze, który stara się wczuć w jego sytuację. Co jest łatwiejsze, gdyż sam zmaga się z ADHD i wynikającym z tego poczuciem wyobcowania i „bycia innym”. To właśnie za sprawą pełnego humoru i tryskającego energią Tomka chłopcy zaczynają zmieniać pobyt w szpitalu w zabawę i poznają Julię – dziewczynkę o wyglądzie elfa, która otwiera przed nimi bramy do krainy swojej wyobraźni. Wspólnymi siłami tworzą Jukato – baśniową krainę pełną fantastycznych zwierząt, zdumiewających roślin i zapierających dech w piersiach krajobrazów, która staje się ich azylem w szarej szpitalnej rzeczywistości. Kraina, gdzie każdy z nich może być kim tylko sobie wymarzy.
„Naprzód – zarządził Kacper. Starał się, żeby zabrzmiało to bojowo, ale głos trochę mu zadrżał. Chłopiec ruszył do przodu. Tak zaczęła się niebezpieczna podróż tej trójki. Ku przygodzie zmierzali: niewysoki, nadruchliwy chłopiec, jego kulejący przyjaciel i wiotka dziewczyna z ciągle niesprawną ręką. Ich pierwsza walka toczyła się o każdy następny krok.”
Kiedy nareszcie nadchodzi wyczekiwany czas wyjścia ze szpitala, okazuje się, że Jukato nie było wcale takie do końca zmyślne, a kluczem do tego tajemnego świata może okazać się coś tak banalnego, jak… kula rehabilitacyjna. I wtedy właśnie zaczyna się prawdziwa przygoda, bo stworzona wspólnie kraina okazuje się być nieco inna w wyobraźni każdego ze swoich pomysłodawców, przez co można wpaść w niezłe tarapaty. Jednak od czego są przyjaciele? Bo przyjaciel to nie tylko osoba, która uratuje Cię przed krwiożerczym niedźwiedziem, ale również ta, która będzie potrafiła powiedzieć Ci parę słów prawdy i wybaczyć popełnione błędy.
Klimat dopełniają świetne ilustracje w formie kolorowych i czarno-białych wkładek, które same są trochę nie z tego świata. Z przyjemnością obejrzałabym ich przynajmniej dwa razy tyle.
Początkowo niesamowicie irytował mnie wszechwiedzący narrator, który moralizatorskim tonem tłumaczy czytelnikowi uczucia głównego bohatera i ocenia jego zachowanie. Szybko jednak zauważyłam jak bardzo te wtrącenia są pożyteczne – wprowadzają dziecko w trudny świat emocji, tłumaczą ich przyczyny i pomagają odbiorcy wczuć się w sytuację Kacpra. Dodatkowo częste pytania, które narrator kieruje bezpośrednio do czytelnika skłaniają go do namysłu. A mnie złoszczą bo, spójrzmy prawdzie w oczy, już od mniej więcej piętnastu lat nie mieszczę się w grupie docelowej.
To doskonały przykład na to, że książka może być edukacyjna i ciekawa jednocześnie. Że niosąc ze sobą moralizatorski wykład może być również świetną przygodą. Bardzo polecam „Jukato” nie tylko dzieciom, które uległy jakiemuś wypadkowi, muszą spędzić czas w szpitalu lub zmagają się z jakimś schorzeniem, ale również tym, którzy nie rozumieją agresywnego postępowania swoich chorych kolegów.
Mądra, ciepła, magiczna i podnosząca na duchu. Dobrze się kończy i niesie ze sobą ważne przesłanie. Pociesza, bawi i wychowuje. Super sprawa!
Magdalena Kiermaszek, Kamila Kozłowska, Jukato, Gdańsk: Wydawnictwo Adamada 2018, 112 s.
Recenzja powstała we współpracy z portalem sztukater.pl.
Co prawda wyrosłam już z bajek, ale Twoja recenzja na tyle mnie zaciekawiła, że mam ochotę sięgnąć po coś nowego. Książka z prawdziwym przesłaniem, a nie tylko z ładnymi ilustracjami to chyba dziś nie takie częste zjawisko. Fajnie, że masz u siebie też polskich autorów. :)
PolubieniePolubienie
Jak masz ochotę na coś dla dzieci, to to jest lektura na godzinkę max – miły akcent po zabieganym dniu ;)
PolubieniePolubienie