„Poczułam się oszukana. Miałam wuja nazistę, mój ojciec był polskim szlachcicem, mój mąż – muzykiem, kosmopolita i liberałem, a ja uchodziłam za komunistkę. Tymczasem „prawdziwi” komuniści z Rosji właśnie nasłali na nas czołgi.”
Lena Rajska jest młodą, nieustraszoną kobietą. Nieustraszoną do tego stopnia, że przemierza świat pisząc reportaże z tak zwanych „przestrzeni wojny”. Nigdzie nie zatrzymuje się na dłużej i zdaje się ciągle czegoś szukać. Nie ma pojęcia, że najbardziej poruszającą historię skrywa jej własna rodzina.
„(…) wojna wcale nie skończyła się w czterdziestym piątym, ale trwała nadal, w różnych zakątkach świata, i przyjmowała różne oblicza. Dla jednych toczyła się na Syberii, w łagrach na Workucie, dla innych w lasach i więzieniach, dla jeszcze innych w Czeczeni, Afganistanie, Iraku i Syrii. A niektórzy toczyli wojny we własnych domach. Z najbliższymi. Z własnymi demonami. Ze sobą. To się nigdy nie kończyło.”
Babcia Leny – Natasza Slisterwitz to szorstka w obyciu, zgryźliwa i samotna staruszka pozornie nie mająca innym niczego do zaoferowania. Samowystarczalna herod-baba żyjąca na pustkowiu, zawzięcie odstraszająca każde potencjalne towarzystwo. Z wyjątkiem kota Augusta.
Artur Adams, angielski historyk zgłębiający historię swoich dziadków, wpada z butami w życie obu kobiet burząc budowane latami status quo. Nadchodzi czas zwierzeń i czas spowiedzi. Czas, w którym niesympatyczna „stara Niemra”, po wielu latach milczenia ponownie otwiera się na drugiego człowieka. I jednocześnie pozwala sobie na zrzucenie z barków olbrzymiego ciężaru. Jej pokuta nareszcie dobiega końca a historia nareszcie zostaje opowiedziana do końca.
Szalenie sympatyczny Wojtek, policjant z zawodu i powołania, trafia na tą opowieść zupełnie przypadkiem. I znajduje inspirację do dalszego życia.
To książka o zbrodni, winie i karze. O miłości, krzywdzie, oszustwie i olbrzymich wyrzutach sumienia. O wypaczonych ideologiach i koszmarze wojny. O przeszłości, która przekreśla teraźniejszość. Książka, w której każdy bohater jest po trochu ofiarą i czarnym charakterem. I każdemu przychodzi odpokutować zarówno za swoje grzechy, jak i za winę niezawinioną, tragiczne błędy historii. Książka, z którą zarywa się noce, bo taka historia nie pozwala spokojnie zasnąć.
„(…) tamtej dziewczyny z Wileńszczyzny, zagubionej w ideologiach, poglądach, ambicjach i emocjach. Jak to jest, kiedy człowiek dojrzewa w takich warunkach? Dorasta w przyspieszonym tempie i zastanawia się, czy dzień, który właśnie się zaczyna będzie ostatnim?”
Całość okraszona została szczyptą humoru, która dodaje lekturze lekkości i czyni bohaterów bardziej ludzkimi. A historię prawdziwszą. Bo w takie, z pozoru nieprawdopodobne zawirowania losu naprawdę łatwo uwierzyć. Szczególnie, że osadzenie fabuły w tle historycznym poprzedzone zostało gruntownymi badaniami autorki.
„Nie jesteśmy pod okupacją i nie musimy być weganami. Mam kurę w zamrażalniku.”
Magdalena Knedler, Dziewczyna z daleka, Gdynia: Wydawnictwo Novae Res, s.
Nie wiem dlaczego, ale okładka – jak na nią patrzę – kojarzy mi się ze świętami :) Zapiszę sobie tytuł tej książki, brzmi ciekawie :)
PolubieniePolubienie
Świąteczna to może nie koniecznie, ale na pewno w mroźnym, zimowym klimacie!
PolubieniePolubienie