Jako osoba całkiem jeszcze młoda, urodzona po ’89 roku, nie mam prawa pamiętać życia w absurdalnej rzeczywistości PRLu. Ledwo pamiętam też autora książki (który przecież wciąż jeszcze żyje!) – mętnie kojarzę jego głos, twarz i butelkowe okulary jako nierozerwalnie związane z wejściową melodyjką Dziennika Telewizji.
Moi rodzice nigdy nie byli szczególnie skorzy do opowieści o tym „jak to się kiedyś żyło”, zawsze przełączali namiętnie powtarzanego w telewizji „Misia” i zdecydowanie woleli patrzeć w przyszłość, niż rozpamiętywać przeszłość. Między innymi dlatego książka Federowicza odsłania przede mną fragment historii, którego nie dane mi było poznać. Oczywiście – szkolne podręczniki przekazały mi wiedzę dotyczącą hiperinflacji, braku dostępności towarów na sklepowych półkach, czy nadmiernie rozbudowanych aparatów administracji państwowej, ale to wciąż wiedza „papierowa” i mocno abstrakcyjna dla osoby dorastającej w dobrodziejstwach kapitalizmu. Dla przeciętnego ucznia rzeczywistość naszych rodziców jest naprawdę trudna do wyobrażenia. Dlatego też proponuję wprowadzić „W zasadzie tak” do licealnego kanonu lektur – może być nieobowiązkowa, bo wiadomo przecież, że te czyta się znacznie chętniej.
Ta niedługa książeczka jest zbiorem felietonów, w których autor stawia sobie za cel udzielenie odpowiedzi na ponadczasowe pytanie „Jak żyć?”. I faktycznie takiej odpowiedzi udziela – ba! – daje gotowy przepis, niemalże instrukcję obsługi życia, stając się przewodnikiem po absurdach codzienności. Kreuje satyryczny obraz epoki starając się jednocześnie utrzymać czytelnika przy zdrowych zmysłach, jak i (a może przede wszystkim) oszczędzić mu nerwów podczas codziennej szarpaniny z systemem. Cudowny sposób na osiągnięcie zen w kontaktach ze światem zewnętrznym opiera się na koncepcji „niczego dobrego się nie spodziewam, więc nie dam się niemile zaskoczyć”. I faktycznie, przypominam sobie, że tego rodzaju nastawienie przychodziło mi kiedyś instynktownie, chociaż poszło się paść w starciu z macierzyństwem. I faktycznie wcześniej byłam znacznie mniej zestresowanym człowiekiem.
Sama lektura działa zaskakująco odprężająco i ma pocieszycielską moc – poza oczywistym rozbawieniem, niejednokrotnie odczułam prawdziwą ulgę, że jednak przyszło mi żyć w takich, a nie innych czasach. Chociaż podejrzewam, że te 50 lat temu czytanie o nowoczesnych sprzętach kupowanych do pokoi hotelowych, po to, by były, a nie po to, by działały, o znakach drogowych, które stoją, żeby stać, a nie po to, by były respektowane i o ekspedientkach, które zdecydowanie nie mają na celu sprzedaży dóbr i usług mogło być znacznie mniej zabawne.
„Korzystając z naszej uaktualnionej mapy, znacznie rzadziej spoglądamy na drogowskazy, ponieważ na naszych szosach daje się zaobserwować pewne zachwianie proporcji między drogowskazami drogowymi, a drogowskazami dyktowanymi przez chęć uzewnętrznienia naszych uczuć. Tak więc czasem znacznie łatwiej przeczytać, którędy wiedzie droga do lepszego jutra, natomiast trudniej się zorientować, którędy do Sosnowca.”
W niektóre aspekty socrealistycznej rzeczywistości trudno uwierzyć, inne zdają się być czymś zupełnie oczywistym. Lektura pozwala docenić zmiany społeczne i kulturowe, które nastąpiły w przeciągu ostatnich dziesięcioleci – od stosunku do pieniądza, przez powszechną dostępności samochodów aż po jakość obsługi klienta w sklepach i restauracjach. Pomaga też dostrzec rzeczy niezmienne, jak opieszałość urzędów, czy opryskliwość taksówkarzy.
A „umiejętność życia”, którą stara się w nas wytrenować Fedorowicz jest wartością uniwersalną i przyda się zawsze. Warto zatem poćwiczyć!
Ach! I jeszcze bardzo bardzo podoba mi się okładka – nowoczesna wersja zgrabnie nawiązująca do pierwszego wydania, naprawdę eleganckie rozwiązanie.
Jacek Fedorowicz, W zasadzie tak, Warszawa: Wydawnictwo Wielka Litera, 2017, 152 s.
Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Wielka Litera.
Różnica wieku między nami nie jest tak wielka, bom rocznik 81, ale Federowicza znam znakomicie i bardzo lubię jego inteligentne poczucie humoru. Chętnie sięgnę po jego felietony!
PolubieniePolubienie