Jedno z marzeń mola książkowego – po przeczytaniu wciągającej pozycji móc od razu sięgnąć po drugą część. Jak dobrze, ze Trylogia Grisza jest już ukończona i po „Cieniu i kości” czekały na mnie dwa kolejne tomy. „Szturm i grom” wyczytałam w rekordowym tempie – głównie dlatego, że Maja coraz więcej bawi się sama <3
Darkling cudem przetrwał rzeź w Fałdzie Cienia. Stracił sporo ze swojego magnetycznego uroku, a na jego reputacji (i twarzy) pojawiła się spora rysa. Posiadł jednak nową, potworną moc, która pozostawia wszelkich jego przeciwników niemalże bez szans.
Bez większego problemu znajduje Alinę, która pod koniec pierwszego tomu zbiegła wraz z ukochanym za morze. Nie wiem czemu, ale czytając poprzednią część spodziewałam się, że nasi bohaterowie o statusie uchodźców poszukają schronienia w Kerchu (może ze względu na statek, którym uciekli z Ravki?) i czekało mnie spore rozczarowanie kiedy trafili do słynącego z uprawy jurdy Nowoziemska. Ta zmiana miejsca akcji nie trwała jednak długo.
Piraci, bitwy morskie i zadziorni książęta z aspiracjami na Leonarda da Vinci to coś, co zdecydowanie lubię, dlatego „Szturm i grom” wciągnął mnie już od drugiego rozdziału. I tym razem akcja rozwijała się dość równomiernie – nie było szczególnie wielu momentów zapierających dech w piersiach, ale nie było też przydługich, nudnych przerywników. Alina zyskuje pewność siebie, wyznawców, głód mocy, aspiracje i zalotników, co stopniowo odsuwa ją od Mala, który – jak na mężczyznę przystało – smutki i frustrację topi w alkoholu i samczych przepychankach. Przyzywająca Światło dzięki nowemu przyjacielowi zyskuje przychylność króla i staje na czele zupełnie jawnego ruchu oporu. Ale jak na historie Bardugo przystało – misterne plany nigdy nie mają szansy ziścić się co do joty, a co zakończenie, to zaskoczenie. I tak trzymać, bo chociaż wiem, że ta seria nie zajmie wysokiego miejsca w rankingu moich ulubionych młodzieżówek, to do ostatniej części trylogii już świerzbią mnie palce.
Leigh Bardugo, Szturm i grom, Słupsk: Wydawnictwo Papierowy księżyc, 2014, 453 s.
Przepraszam, że zacznę nie od posta, ale nie mogę się powstrzymać…jeju jakie cudowne tło!!!!! <3 <3 <3 Zakochałam sie w tym kociaku *.*
Ostatnio jest dość mocny szum na Szóstke wron tej samej autorki, a o tej książce już nikt nie mówi :/ A ja się uparłam i zdecydowałam, że przygode z tą autorką zacznę właśnie od tej trylogii. W prawdzie jeszcze jej nie zaczęłam, ale mam nadzieję niedługo to zrobić :D
Buziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
PolubieniePolubienie
Dzięki! Jego Wysokość Figiel po prostu jest boski i nie można mu tej boskości odmówić. A portretująca go Dixie Leota to genialna artystka, więc powstało takie cudo – nieskromnie przyznaję, że sama jestem w nim zakochana <3 :P
Zaczęcie przygody z Bardugo od tej trylogii to zdecydowanie dobry wybór, chociaż nie jest tak porywająca jak "Szóstka wron". Ale wykreowany przez autorkę świat ma swoją magię i mam nadzieję, że Cię nie rozczaruje, na pewno czeka Cię zakręcona przygoda!
PolubieniePolubienie