Czas na czytanie: „Królestwo kanciarzy” Leigh Bardugo

Miałam nie czytać drugiego tomu „Szóstki wron” dopóki nie nadrobię Trylogii Grisza, żeby nie robić sobie spoilerów, ale oczywiście pokusa okazała się być silniejsza od mojej (słabej) silnej woli.

Obawiałam się trochę, że w drugim tomie przygód Kaza i jego radosnej gromadki, akcja powieści przeniesie się do Ravki. Całe szczęście autorka mi tego nie zrobiła i otrzymałam prawdziwie końską dawkę mojego ukochanego Ketterdamu. Nie potrafię nie wielbić tego miasta – brudna, mroczna, wilgotna wyspa, której mieszkańcy czczą boga handlu i każdą swoją aktywność podporządkowują pomnażaniu zysków. Wczuwając się w tą literacką wedutę, po mistrzowsku wykreowaną przez Panią Bardugo, za każdym razem wracają wspomnienia i wrażenia, jakie wywarła na mnie Wenecja – miasto sukcesu i upadku, pełne zachwycającej sztuki i wybujałej architektury, miasto kupców i złoczyńców, pobożne i pragmatyczne jednocześnie. Eteryczne i nietrwałe, skąpane w niepokojącym zielonkawym blasku odbijającym się od mulistej wody kanałów. Nadgniłe, mieszające smakowite zapachy egzotycznych potraw ze słodkim odorem rozkładu.

Kryjówka na cmentarnej wyspie (chociaż na Isola di San Michele brakuje krypt rzeźbionych na podobieństwo statków, czytając o Czarnym Woalu, stale szukałam w pamięci podobieństw), kościane lampy i trupie barki poruszające się po kanałach niczym łodzie Charona są idealnym dopełnieniem niepokojącego klimatu i przypominają mi o pewnym uporczywym pytaniu: „Miasto miłości, czy miasto śmierci?”. Labirynt kanałów, miasto-zagadka. Fascynujące i uwodzące podróżnych atmosferą tajemniczości. Uwielbiam.

W „Szóstce wron” czytelnicy dowiedzieli się całkiem sporo o przeszłości Niny i Matthiasa oraz Kaza i Inej, tym razem przyszedł czas na zgłębienie smutnej, pełnej zakłamania historii Wylana i poznanie wszystkich grzeszków Jespera. I jak po pierwszym tomie wszystkie pary lubiłam chyba na równi, tak obecnie Jasper i Wylan są zdecydowanie moim numerem jeden.

IMG_20170603_124550_123

„Królestwo kanciarzy” to jeszcze więcej niecnych planów, pościgów po dachach, strzelanin, wybuchów, zamętu i niszczenia własności publicznej. To też heroiczna walka ze swoimi słabościami, płonną nadzieją i rozpaczliwe próby ochrony bliskich. Bo im plan bardziej skomplikowany, tym więcej rzeczy może się nie udać. Szczególnie, że kiedy jesteś ścigany listami gończymi wrogiem staje się każdy mieszkaniec twojego miasta skuszony obietnicą wysokiej nagrody.

Zakręcona akcja nie zwalnia ani na minutę, dzięki czemu niemalże 600 stron czyta się dosłownie jednym tchem.

Już tęsknię za tą bandą nicponi, chętnie wzięłabym udział w ich kolejnych przygodach. Kto wie, może autorka jeszcze kiedyś pozwoli nam do nich wrócić? Zawsze chętnie wybiorę się na małą wycieczkę do Ketterdamu.

I jeszcze na koniec parę słów o okładce, bo w przypadku tak pięknie wydanej książki nie można tego pominąć. Drugi tom jest równie dopracowany co pierwsza część, i chociaż projekt okładki „Szóstki wron” podobał mi się odrobinę bardziej i czarne brzegi stron były moim zdaniem nieco bardziej klimatyczne, to „Królestwo kanciarzy” prezentuje się imponująco. Aż mi trochę żal, że obie części wypożyczyłam z biblioteki, bo fantastycznie prezentowałyby się razem na półce. Gdybym tylko miała jakąś wolną półkę.

Leigh Bardugo, Królestwo Kanciarzy, Warszawa: Wydawnictwo MAG, 2017, 608 s.

5 uwag do wpisu “Czas na czytanie: „Królestwo kanciarzy” Leigh Bardugo

  1. Z duszą na ramieniu czytałam recenzję, modląc się, żeby nie było spoilera. Uff ;) Właśnie dziś zaczynam „Królestwo kanciarzy”. Boję się tylko, że po jakiego zakończeniu tęsknota złamie mi serce.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Natrudziłam się nieźle, żeby uniknąć spoilerowania i jakimś cudem się udało :D
      To prawda, tęsknota jest okropna, o przygodach tych huncwotów mogłabym czytać i czytać. Próbuję ją zagłuszać Trylogią Grisza i chociaż również niesamowicie wciąga, to to jednak nie to samo :(

      Polubienie

  2. Uwielbiam całą serię, chociaż „Królestwo kanciarzy” podobało mi się jednak trochę bardziej, niż pierwszy tom :) Kocham całym sercem wszystkich bohaterów, ale najbardziej Ninę i Matthiasa <3
    Jestem u Ciebie chyba po raz pierwszy i muszę powiedzieć, że grafika na górze strony jest genialna :D

    Polubienie

    1. W pierwszym tomie na początku trudno było połapać się w bohaterach i ich relacjach zanim fabuła kompletnie mnie porwała. A „Królestwo Kanciarzy” to jak powrót do domu <3

      Dzięki bardzo, Figiel, który był pierwowzorem Lwa zaszczyca Cię łaskawym mruczeniem. A portretowała go genialna Dixie Leota, bardzo polecam obczaić jej wszystkie prace – jest rewelacyjna!

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s