Czas na czytanie: „Dziewczyna z pociągu” Paula Hawkins

„Dziewczynę z pociągu” zabrałam ze sobą w drogę do Warszawy – trzy godziny w jedną stronę, wciągający kryminał powinien sprawić, że kompletnie stracę poczucie czasu. A że pociągiem podróżuję raz na kilka lat, jest to spore wyróżnienie. „Będzie klimatycznie!” – pomyślałam. Ale niestety. Z ręką na sercu przyznaję, że ta książka zmieniła moje trzy godziny jazdy w najdłuższą podróż świata – jest po prostu przeraźliwie nudna! Po 120 stronach liczyłam pola rzepaku za oknem, żeby tylko nie wracać do Rachel i jej żałosnego, samotnego i szaro-burego jak flaki z olejem życia. W drodze powrotnej (jako że było już ciemno za oknem i rzepak był już niewidoczny) zasnęłam w trakcie lektury. Dwa razy.

I nie mówię, że pomysł jest zły – sama fabuła jest całkiem ciekawie skonstruowana, intryga, motyw, rodzinne problemy i sama zagadka naprawdę miały potencjał. Ale moim zdaniem wszystko zostało zaprzepaszczone przez zdecydowanie za długi wstęp, kiedy to niby coś się dzieje, ale tak naprawdę słychać cykającego w tle świerszcza (spokojnie można czytać tą książkę mniej więcej od 200 strony bez większych strat w fabule) i płytkich, nieciekawych bohaterów. Sam morderca pod koniec robi się całkiem ciekawy, ale cała akcja trwa może ze 3 strony. I to jest jedyny przykład jakiejkolwiek próby pogłębienia psychologicznego postaci.

IMG_20170520_051922_899

Rozczarowana swoim nieudanym życiem Rachel uprzyjemnia sobie egzystencję obserwując jeden z mijanych domów, widoczny przez okno pociągu. Fantazje na temat życia pewnej, oglądanej dwa razy dziennie pary są jej sposobem na radzenie sobie z rutyną, a ucieczka w świat wyobraźni pomaga jej nieco rozwiać mroki samotnej codzienności. Pewnego dnia dostrzega jednak coś, czego widzieć nie powinna i okazuje się, że jej wyidealizowana historia nie ma za wiele wspólnego z rzeczywistością. Pogrążona w depresji i chorobie alkoholowej bohaterka znajduje cel, a pomoc w odkryciu prawdy staje się jej motorem do działania. Niestety, Rachel – detektyw jest równie nudna, pozbawiona refleksji i głębi, co bierna Rachel – skopofilka.

To smutna historia o uzależnianiach – od alkoholu, od mężczyzny i od kłamstwa. Po tak zachwalanej i rozdmuchanej medialnie pozycji spodziewałam się jednak znacznie więcej – dreszczu niepokoju, demonicznego czarnego charakteru, narodzin geniusza zła. Tymczasem, mimo coraz większej ilości informacji, które czytelnik ma szanse poznać, same postacie stoją w miejscu. Mimo kolejnych życiowych doświadczeń, ich charaktery nie ulegają zmianom, nie rozwijają się, nie ewoluują – jedna wielka stagnacja. I choć pod koniec okazuje się, że psychika zbrodniarza jest całkiem ciekawa i naprawdę przerażająca, w jego przypadku nie zostaje nam dane dowiedzieć się przyczyn tych odchyłów. Szkoda.

Zakończenie również wydaje mi się nieco naiwne, szczególnie jeśli chodzi o działanie wymiaru sprawiedliwości, kiedy to osoba winna zabójstwu wieczorem jest już na wolności i w dodatku opuszcza miasto. Nie wydaje mi się, żeby w rzeczywistości wszystko poszło równie gładko.

Dobry pomysł, świetny marketing, duże litery, zmarnowany potencjał i sporo nudy. Nawet nie chcę sobie wyobrażać filmu na podstawie tej pozycji.

Paula Hawkins, Dziewczyna z pociągu, Warszawa: Świat Książki, 2016, 328 s.

2 uwagi do wpisu “Czas na czytanie: „Dziewczyna z pociągu” Paula Hawkins

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s