Czas na czytanie: „Dwór cierni i róż” Sarah J. Maas

Moje drugie podejście do prozy Pani Maas i zapewne by go nie było (jako że „Szklany Tron” zupełnie nie zachęcił mnie do kontynuowania przygody z tą autorką), gdybym nie miała zawczasu wypożyczonego z biblioteki jej drugiego bestsellera.

I od razu mogę przyznać, że jest dużo lepiej.

Tak jak wspomniany„Szklany Tron” odrzucił mnie kompletnym brakiem opisów, płytkim, dwuwymiarowym światem i kompletnym brakiem klimatu, tak w przypadku „Dworu cierni i róż” autorka naprawdę się przyłożyła. Mamy zatem dopracowany, magiczny, barwnie opisany świat dający pole do popisu wyobraźni. Wraz z główną bohaterką stopniowo poznajemy jego historię, ustrój społeczny i zamieszkujące go stworzenia. Bardzo duży plus.

Drugą zaletą są ciekawi, pełnokrwiści bohaterowie. I mimo, że jak zwykle nie przepadam za główną postacią (to u mnie nic niezwykłego, bo naprawdę rzadko identyfikuję się z kobiecym podmiotem lirycznym), to jestem w stanie ją akceptować i nie budzi we mnie niesmaku, a to już duży sukces. Nie ma też sytuacji, w której hołdujemy wyłącznie jednej postaci – zarówno narratorka, postacie pierwszoplanowe, ich antagoniści, bohaterowie drugiego planu, a także po prostu postaci-tła są wykreowani z należytą dbałością. Jest zła królowa, dobry i prawy książę, zły książę-nicpoń, pyskaty poseł i próżne siostry, czego chcieć więcej?

Zdecydowaną siłą tej powieści jest jej baśniowość. Trochę Kopciuszka, dużo Pięknej i Bestii, trochę Tolkiena, a nawet odrobina hinduskiej mitologii – prawdziwy tygiel (a może Kocioł?). Inspiracja czerpana ze znanych i ciągle żywych baśni to nie jest łatwa sprawa – nie trudno popaść w oklepane schematy – tu jednak została wykorzystana bardzo dobrze. Nie ma tendencyjności, jest nowe życie. I co najważniejsze – nie ma zlęknionej księżniczki czekającej na ratunek swego księcia. Super sprawa.

_20170303_093931

Minusy? W pewnym momencie, jakoś po połowie książki był spory fragment, który sprawił, że przerzucałam strony w poszukiwaniu jakiejś akcji. Trochę przerywnik, streszczenie, nudnawy łącznik dwóch części przygody. Pewnie konieczny dla fabuły, ale mimo wszystko nie do końca dobrze rozwiązany – przywodzi na myśl streszczenie pt. „Co Feyra robiła, kiedy została sama i jak gładko jej to wszystko poszło”. Trochę przerwa na oddech, ale głównie nuda.
No i narracja pierwszoosobowa, za którą osobiście nie przepadam.

Jest miłość zdolna pokonać wszystkie przeciwności, jest magia, są tajemnice, przygody i krwiste masakry – fajna, lekka młodzieżówka, kiedy trzeba trzyma w napięciu i pozwala powzdychać do księcia ;)

Sarah J. Maas, Dwór cierni i róż, Warszawa: Uroboros, 2016, 524 s.

Jedna uwaga do wpisu “Czas na czytanie: „Dwór cierni i róż” Sarah J. Maas

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s