Ukochana książka mojego późnego dzieciństwa. Będąc w ciąży zamęczałam męża, żeby czytał mi ją przed snem i słuchając roniłam w poduszkę przepełnione hormonami łzy wzruszenia. Może dlatego już od maleńkości Maja tak lubiła jej słuchać.
Bo tych kitajców nie można nie pokochać. W książce mieszkają Duży Brązowy Zając i Mały Brązowy Zajączek – nie do końca wiadomo, czy to bracia, czy tata z synkiem, nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości, iż owe zające bardzo się kochają. Mały Zajączek za wszelką cenę stara się zmierzyć i opisać swoje uczucie jak najdokładniej, jak najbardziej wizualnie. „Kocham Cię, jak…” – poszukując największych rzeczy jakie może sobie tylko wyobrazić rozpoczyna swoistą licytację uczuć. A Duży Brązowy zając z cierpliwością i zrozumieniem podejmuje dialog odpowiadając własnym ogromem miłości.
Ciepła, chwytająca za serce opowieść o emocji wymykającej się definicjom, o zrozumieniu i dziecięcym postrzeganiu świata. Dodatkowo jest prześliczna wizualnie, ilustracje Anity Jearam to absolutne mistrzostwo świata. Ta mądra książeczka trafia do serc i małych i dużych czytelników.
Od jakiegoś czasu mamy przerwę od tej pozycji – kiedy Bobasa weszła w okres buntu, samodzielności w przewracaniu stron i gniecenia kartek, zatrwożona Mama odstawiła książkę na bezpieczną półkę (nasz egzemplarz pamięta jeszcze czasy mojego własnego życiowego nieopierzenia – pamiątka międzypokoleniowa). Z drugiej strony ta historia już się trochę osłuchała, podobnie jak wierszyki Brzechwy, za którymi Maj przepadała w niemowlęctwie, a później nagle się znudziły. Właśnie przypomniałyśmy sobie o Zajączkach poszukując lektury na Walentynki i coś czuję, że ponownie zadomowią się w naszym repertuarze na dłużej (a już na pewno do pełnej zajączków Wielkanocy).
Poleca Maja, poleca Mama, poleca Tata i babcia i ciocia też <3
Sam McBratney, Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham, Warszawa: Egmont, 2004, 32 s.