Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem relaksu – lwie myśli ani przez chwilę nie uciekły w kierunku obowiązku pisania prac, czy zbliżającej się wielkimi krokami sesji.
Już bardzo majowa pogoda na siłę wyciągała z domu. Dodatkowym argumentem przemawiającym za wrzuceniem książki do torebki (jakby potrzeba było do tego jakichkolwiek argumentów) był organizowany przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną w Gdańsku flash mob polegający na piętnastominutowej lekturze w jednym z dwóch najpiękniejszych miejsc Gdańska – ja wybrałam czytanie pod Fontanną Neptuna.
Fajny pomysł na promocję czytelnictwa pod chmurką i korzystania z bibliotek. Super, że biblioteka zapewniła przenośny regał z książkami (również tymi dla młodszych czytelników), by przypadkowi przechodnie, którzy akurat nie mieli na podorędziu własnej lektury, bez przeszkód mogli dołączyć do wspólnego czytania. Samo wydarzenie mogłoby moim zdaniem trwać nieco dłużej – ledwo zdążyłam wsiąknąć w fikcyjny świat, a już wszyscy zaczęli się rozchodzić. Szkoda również, że czasowo zbiegliśmy się z innymi inicjatywami – zwłaszcza z akcją kibicowania Lechii Gdańsk, co wprowadziło sporo zamieszania. Jednak w słoneczna sobotę, w samym centrum zabytkowego Gdańska jest to raczej nie do uniknięcia.
Chętnie wezmę udział w kolejnych tego typu wydarzeniach. Może to tylko moje wrażenie, ale na ulicach, w tramwajach, na przystankach, czy na parkowych ławkach można zobaczyć coraz więcej czytających ludzi. Fiasko zeszłorocznej akcji z ogólnodostępnymi książkami w gdańskich tramwajach świadczy o tym, że społeczeństwo wciąż nie jest gotowe na uczciwe korzystanie z „wspólnej własności”, jednak udało się pokazać podróżnym jak fajnym rozwiązaniem jest sięgnięcie po książkę nawet podczas niedługich przejazdów, czy krótkiego oczekiwania. Serce rośnie patrząc na tych wszystkich zaczytanych, a takie społeczne akcje, nawet niewielkie i z pozoru niedostrzegalne przez ogół, mają sens i odnoszą skutek.
Powyższe wspólne zdjęcie „czytających między wierszami” podwinęłam z facebookowego profilu Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku i nie jest ono moją własnością, podobnie jak ulotka wydarzenia.