W natłoku rzeczy, które już naprawdę powinnam zrobić i w wyniku chronicznego-braku-czasu współistniejącego z ciągłym-nic-nie-robieniem nareszcie nadszedł czas na pozycję, która zdecydowanie zbyt długo kurzyła się na stosiku „do przeczytania”.
Patrick Süskind zabiera czytelnika w upiorną podróż do kuchni eksperymentatora – szalonego naukowca, który nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć wymarzony cel. Jest cierpliwy, spokojny i zdystansowany. Metodą prób i błędów dąży do wykreowania ideału. By zostać twórcą, musi być również niszczycielem. Co w najmniejszym stopniu nie wywołuje w bohaterze moralnych dylematów, czy wątpliwości natury etycznej.
Z drugiej strony autor daje nam wgląd (i jest to w istocie potworna wiwisekcja) głęboko w psychikę geniusza. Jak to zwykle bywa – osoba szczególnie uzdolniona w pewnej dziedzinie jest jednocześnie ułomna w innych aspektach życia. Jan Baptysta obdarzony został niezwykle wyczulonym zmysłem powonienia. W zamian za ten dar poskąpiono mu miłości, emocji, sprawności ciała, społecznej akceptacji i – co dla niego najboleśniejsze – własnego zapachu. Okrutna cena za nadzwyczajność, prosta droga do stworzenia potwora. Siłą napędową jego egzystencji jest upór i swoiste poszukiwanie sensu istnienia – posiadanie swojego zapachu. Jednak kiedy osiąga już ten cel, gdy udaje mu się sztucznie stworzyć perfumy o zapachu człowieka, pragnie więcej. Znacznie więcej – chce zapachu, który zniewala, któremu nie można się oprzeć. Niewątpliwie istota pachnąca tak upajająco, iż samym swoim zapachem wzbudzałaby w ludzkich sercach miłość, opanowałaby najpotężniejszą siłę na świecie.
Wciągająca wyprawa w świat jednego z najpotężniejszych zmysłów. Oto jak pisarz dokonał interaktywnej synestezji – podczas lektury najzupełniej realnie czułam opisywane przez niego zapachy. Raz aromat otaczał mnie wonną chmurką, innym razem było to niemal nieuchwytne wrażanie zapachu na samym czubeczku języka. Sztuczka w istocie magiczna. Książka zdecydowanie warta polecenia.
Wystarczy, że człowiek na chwilę podniesie się z kanapy – od razu podsiądą.
We mnie ta książka wywołała raczej negatywne emocje. Może nie tyle książka, co historia.
Przeczytałam do końca w 1 dzień, ale byłam naprawdę wręcz zniesmaczona (choć nie wiem, czy to dobre słowo:).
PolubieniePolubienie
To prawda, ta historia zostawia po sobie bardzo niepokojące wrażenie. Na mnie chyba najbardziej oddziaływał kompletny brak jakiegokolwiek psychicznego odczuwania bohatera, jego całkowite wypranie z emocji. I ciągły brak satysfakcji mimo wszystkich podjętych działań. To był straszny moment, kiedy czytając zdałam sobie sprawę, że cała ta misterna praca, planowanie, czekanie, olbrzymie poświęcenie i osiągnięty w końcu sukces tak naprawdę na nic się nie zdały.
PolubieniePolubienie