To mój pierwszy kontakt z Deaverem i jestem pozytywnie zaskoczona, naprawdę rzadko nie udaje mi się odgadnąć tożsamości sprawcy. Autor wybrał bardzo aktualny problem i utkawszy w nim kryminalną intrygę w mistrzowski sposób wzbudza w czytelniku realne poczucie zagrożenia. Które niestety nie przemija wraz z zakończeniem lektury.
Wyraziści bohaterowie, socjopatyczny morderca, którym może być każdy i dla mnie osobista przestroga przed nadmiernym zbieraniem niepotrzebnych rzeczy.
„Rhyme przeszukiwał kiedyś miejsce zdarzenia, gdzie zmarł człowiek uprawiający kompulsywne zbieractwo, przygnieciony stertą książek – został unieruchomiony i dwa dni umierał z powodu obrażeń wewnętrznych. Rhyme nazwał przyczynę śmierci ‚nieprzyjemną’.” – obawiam się, że za jakieś 20 lat tak właśnie może wyglądać mój los…